Prawica ma dużą większość w parlamencie. Ale członkowie zwycięskiej koalicji różnią się w poglądach na kluczowe kwestie.

Zgodnie z danymi z 99,9 proc. komisji wyborczych Bracia Włosi zdobyli 26 proc. głosów, centro-lewicowa Partia Demokratyczna – 19,1 proc., Ruch Pięciu Gwiazd – 15,4 proc., Liga Północna Mattea Salviniego – 8,8 proc., Forza Italia kierowana przez Silvia Berlusconiego – 8,1 proc., Azione – 7,8 proc. Według włoskiej telewizji RAI przekłada się to na ok. 44 proc. głosów dla prawicy, co da jej wyraźną większość w obu izbach włoskiego parlamentu: 400-osobowej Izbie Deputowanych i 200-osobowym Senacie. Zgodnie z szacunkami RAI prawica może otrzymać ok. 230 do 240 mandatów poselskich. Europejskie media, jak Reuters, Politico czy BBC, określiły zwycięzców jako „najbardziej prawicowy włoski rząd od II wojny światowej”. – Będziemy pracować, aby Włosi mogli być dumni z tego, że znów są Włochami – mówiła Meloni w nocy z niedzieli na poniedziałek po ogłoszeniu sondażowych wyników.

Kolizja z Brukselą

Gratulacje pod adresem Meloni i kierowanej przez nią koalicji składali głównie przedstawiciele prawej strony europejskiej sceny politycznej. Mateusz Morawiecki – co zauważył m.in. portal Politico – pogratulował nowej premier Włoch, jeszcze zanim ona sama zabrała głos podczas wyborczego wieczoru. Podobne głosy padły ze strony hiszpańskiego konserwatywnego ugrupowania Vox czy węgierskiego Fideszu. Gratulacje złożyła też Marine Le Pen, liderka francuskiego opozycyjnego Zgromadzenia Narodowego. Natomiast Elisabeth Borne, szefowa rządu w Paryżu, odmówiła skomentowania wyników. Stwierdziła, że w Europie są pewne wartości, których należy przestrzegać, a jej rząd będzie w tym kontekście przyglądał się sytuacji nad Tybrem.
Do momentu zamknięcia wydania DGP nie pojawiły się też gratulacje ze strony Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, ani szefa Rady Europejskiej Charles’a Michela. Szefowa KE podzieliła się swoimi obawami o wynik wyborów jeszcze przed ich rozstrzygnięciem, stwierdzając, że „jeśli sprawy pójdą w trudnym kierunku” we Włoszech, to UE dysponuje swoimi narzędziami „jak w przypadku Polski i Węgier”.
Z kolei Didier Reynders, komisarz UE ds. sprawiedliwości, mówił, że „to nie pierwszy raz”, kiedy KE ryzykuje konfrontację z rządami tworzonymi przez skrajną prawicę lub skrajną lewicę. Po słowach von der Leyen Salvini, prawdopodobnie przyszły wicepremier, zapowiedział złożenie wniosku o „wotum nieufności” wobec KE.
Ale Rzym i Bruksela będą musiały znaleźć porozumienie dotyczące włoskiego Krajowego Planu Odbudowy. Meloni jeszcze w trakcie kampanii wyborczej zapowiedziała renegocjację z KE kamieni milowych – celów, od realizacji których jest uzależniona wypłata pieniędzy. Według naszych informacji Bruksela obecnie wyklucza możliwość poważnej rewizji zapisów włoskiego planu. Rozumie to Silvio Berlusconi. Gruntowną renegocjację włoskiego KPO określił jako „nielogiczną” i „niebezpieczną”.
Niezrealizowanie reform określonych w KPO może skutkować poważną luką we włoskich finansach. Na razie Rzym otrzymał niecałe 25 mld euro w prefinansowaniu oraz 21 mld euro w pierwszej transzy płatności. Na Włochów w ramach KPO czeka jeszcze prawie 23 mld euro grantów i ponad 120 mld euro w preferencyjnych pożyczkach.

Testy jedności

Trzecia co do wielkości gospodarka UE boryka się obecnie ze skutkami kryzysu. Kierunek, w którym będzie podążał włoski rząd, wyznaczy w najbliższych miesiącach projekt budżetu na 2023 r., który będzie stanowić pierwszy poważny test dla koalicji. Salvini chce zwiększenia deficytu o 29 mld euro (za ubiegły rok wyniósł on ponad 127 mld euro), żeby sfinansować programy socjalne, w tym dotyczące zmniejszenia kosztów energii dla gospodarstw domowych i przedsiębiorców oraz wprowadzenia 15-proc. podatku liniowego dla samozatrudnionych zarabiających do 100 tys. euro. Berlusconi jest za podniesieniem minimalnych emerytur z nieco ponad 700 do 1000 euro miesięcznie.
Zapędy obu koalicjantów studzi Meloni. Zapowiedziała kontynuację działań rządu Maria Draghiego i wezwała swoich politycznych partnerów do „ostrożności” w dysponowaniu finansami publicznymi.
W poniedziałek po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów ceny akcji spółek na giełdzie w Mediolanie rosły o ok. 1 proc. Notowania Telecom Italia, którego nacjonalizację z rąk francuskiego Vivendi zapowiedziała Meloni, wzrosły o 5,4 proc. Rentowność 10-letnich obligacji włoskiego rządu wzrosła do niemal 4,5 proc. To najwięcej od 2013 r.
Próbą dla nowego rządu będzie nie tylko spięcie przyszłorocznego budżetu, lecz także wsparcie Ukrainy i kolejnych sankcji nakładanych na Kreml. Meloni konsekwentnie zapewnia, że jej rząd będzie prezentował twarde stanowisko wobec Rosji, wspierał NATO i UE, akceptował kolejne sankcje i wysyłał do Kijowa broń. Wątpliwości budzi prorosyjska przeszłość Salviniego i przyjacielskie relacje Berlusconiego z Władimirem Putinem.
Unijny dyplomata, z którym rozmawia DGP, spodziewa się, że Liga i Salvini mogą oponować przeciwko odważniejszym sankcjom. Zwraca też uwagę na wypowiedź Berlusconiego z minionego piątku: lider Forzy Italia stwierdził, że Putin chciał w Ukrainie zainstalować „rząd przyzwoitych ludzi”. – Miejmy nadzieję, że w tej kwestii nowy włoski rząd będzie jednak używał retoryki Meloni i pójdzie za tym konkretne wsparcie Ukrainy – dodał dyplomata.
Parlament ukształtowany w wyniku niedzielnych wyborów zbierze się pierwszy raz 13 października.