W Odrze wykryto toksyczne dla organizmów węglowodory, które nie są pochodzenia naturalnego, ale są ubocznym efektem procesu technologicznego, więc musiały trafić do rzeki z zewnątrz - mówili na poniedziałkowej konferencji prasowej w Olsztynie Dariusz Joński i Michał Szczerba (KO).

Posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba na poniedziałkowej konferencji prasowej podczas Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie przedstawili wyniki badań Odry, jakie w ramach kontroli w Wodach Polskich uzyskali z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu.

Z analizy chromatograficznej wody pobranej z Odry w trzech miejscach na terenie woj. dolnośląskiego w dniach 28 i 29 lipca br. wynika, mówił Joński, że w rzece były pochodne cykloheksanu, pochodne cykloheptanu, pochodne heplanu, pochodne benzenu, pochodne octanu i mezytylen.

"Nie ma żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia ze spuszczeniem trucizny do Odry. Nie mamy również wątpliwości, że wojewoda, ale również premier te wyniki dostał" - powiedział Joński.

"Nie jesteśmy chemikami, wszystko, co mówimy, opieramy na wypowiedziach naukowców" - przyznał Szczerba.

Odczytał opinię ekspertki z Instytutu Chemii Fizycznej PAN, z której wynikało, że wykryte w Odrze pochodne węglowodorów "są to związki toksyczne dla wszystkiego, co żyje". "Żadna z wymienionych substancji nie jest pochodzenia naturalnego, są produktami procesu technologicznego, wszystkie te związki powinny być utylizowane w oczyszczalni" - czytał opinię Szczerba.

"Ktoś te związki musiał do Odry zrzucić. Chcielibyśmy wiedzieć, kto wylał truciznę do Odry" - mówił Joński.

Szczerba zaznaczył, że to zestawienie przekazano na biurko m.in. premierowi. "To był ten dzień, kiedy zdymisjonowane zostały dwie osoby - główny inspektor ochrony środowiska oraz prezes Wód Polskich. To, co widzimy dzisiaj, to jest odwracanie uwagi" - powiedział.

Obaj posłowie już w niedzielę opublikowali dokument, na który - jak twierdzili - natrafili w czasie kontroli przeprowadzonej przez nich w Wodach Polskich. W dokumentach tych, w rubryce "analiza chromatograficzna", przy próbkach pobranych 28 lipca na Jazie Lipki i w Oławie, oraz 1 sierpnia w Oławie i Łanach pojawia się wpis "Mezytylen - TAK".

W poniedziałek odniósł się do tego Głównym Inspektorat Ochrony Środowiska.

Jak podał GIOŚ w poniedziałkowym komunikacie, w próbkach wody z Odry pobranych 28 lipca oraz 1, i 8 sierpnia przeprowadzono tak zwaną analizę jakościową, która to wskazuje prawdopodobieństwo występowania różnych związków. Wstępne badanie jakościowe wykazało prawdopodobieństwo około 80 proc. występowania różnych związków organicznych, w tym również mezytylenu.

GIOŚ podkreślił jednocześnie, że zgodnie z systemem zarządzania jakością, za wiarygodne może uznać wyniki uzyskane z prawdopodobieństwem 90 proc. oraz potwierdzone widmem wskazującym jednoznacznie na budowę strukturalną związku.

Inspektorat zaznaczył, że po analizie jakościowej dokonuje się analizy ilościowej, która pozwala określić konkretne stężenie badanej substancji w wodzie. Badania ilościowe przeprowadzone w akredytowanym laboratorium nie wykazały przekroczenia granicy oznaczalności, to jest 0,001 mg/l, co jest jednoznaczne z wykluczeniem zawartości mezytylenu - podkreślił GIOŚ.

Inspektorat przypomniał, że granica wykrywalności mezytylenu kształtuje się na poziomie 0,001 mg/l, natomiast izomer mezytylenu zgodnie z klasyfikacją REACH powoduje zagrożenie dla życia zwierząt wodnych przy poziomie 10 mg/l. (PAP)

autor: Piotr Śmiłowicz

pś/ ann/