Podróż amerykańskiego przywódcy została okrzyknięta sukcesem Arabii Saudyjskiej i Rosji. Amerykanie nie zdołali przekonać przywódców państw Zatoki Perskiej do zwiększenia produkcji ropy.
Pojawiają się pierwsze oceny kontrowersyjnej wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych Joego Bidena na Bliskim Wschodzie. Biały Dom wskazuje na namacalne korzyści płynące z odrodzonych relacji z Arabią Saudyjską, ujawniając wiele porozumień wynegocjowanych przez zespół demokraty, m.in.: otwarcie saudyjskiej przestrzeni powietrznej dla wszystkich izraelskich lotów komercyjnych, przedłużenie zawieszenia broni w Jemenie czy budowa sieci telekomunikacyjnej 5G. Nie ma jednak pewności, czy wejdą one w życie. Rijad nie potwierdził np. chęci utrzymania pokoju w Jemenie, a walczący tam bojownicy Huti zdają się całkowicie odrzucać plan USA. Na spotkaniu zabrakło jednak przede wszystkim sukcesów w zakresie współpracy energetycznej. De facto przywódca Arabii Saudyjskiej książę Muhammad ibn Salman potwierdził w sobotę przyjęte wcześniej przez królestwo założenie, zgodnie z którym produkcja ropy zostanie zwiększona do maksymalnie 13 mln baryłek dziennie do 2027 r. Podkreślił jednak, że nie będzie w stanie dalej zaspakajać zwiększonego popytu na ropę w warunkach globalnego kryzysu energetycznego. – Przyjęcie nierealistycznej polityki redukcji emisji poprzez wykluczenie głównych źródeł energii doprowadzi w najbliższych latach do bezprecedensowej inflacji i wzrostu cen energii, a także wzrostu bezrobocia i pogłębienia poważnych problemów społecznych i tych związanych z bezpieczeństwem – komentował także ibn Salman.
Osiągnięcie porozumienia w sprawie zwiększenia produkcji ropy naftowej przez państwa Zatoki Perskiej, by pomóc w obniżeniu jej cen, było głównym celem wizyty Bidena na Bliskim Wschodzie. Prezydentowi zależało także na wynegocjowaniu porozumienia z graczami z regionu, by uspokoić nerwowe nastroje w kraju na kilka miesięcy przed listopadowymi wyborami do Kongresu. Z Dżeddy Amerykanin wyjechał jednak z pustymi rękami, mając jedynie nadzieję, że grupa OPEC+ (w jej skład wchodzą: Arabia Saudyjska, Rosja i inni producenci ropy) podejmie konkretne kroki dotyczące produkcji paliwa na spotkaniu zaplanowanym na 3 sierpnia. – Z niecierpliwością czekam na to, co przyniosą najbliższe miesiące – mówił Biden. „Arabia Saudyjska zobowiązała się do wspierania globalnej równowagi na rynku ropy naftowej dla trwałego wzrostu gospodarczego” – przekazało z kolei biuro prezydenta. Optymizm demokraty spotkał się z szybką reakcją władz bliskowschodniego sojusznika. Saudyjski minister spraw zagranicznych Adil al-Dżubajr podkreślił, że kraj będzie dalej utrzymywał politykę równoważenia podaży i popytu. – Opieramy to na faktycznych podstawach, nie spekulacjach, histerii i geopolityce – komentował. Zdaniem Rijadu każde działanie musiałoby być także skoordynowane z resztą członków OPEC+, w tym z Rosją.
Pozostało
70%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama