Rishi Sunak, Penny Mordaunt, Liz Truss, Kemi Badenoch i Tom Tugendhat – ktoś z tej piątki już wkrótce obejmie urząd premiera Wielkiej Brytanii, zastępując odchodzącego w atmosferze skandalu Borisa Johnsona

Dziś po południu odbędzie się kolejna tura głosowania przez posłów Partii Konserwatywnej, którzy zdecydują o dalszych losach wspomnianych pięciorga kandydatów. Głosowania odbywają się od ubiegłego tygodnia i mają charakter eliminacji – kandydat z najmniejszą liczbą głosów odpada z wyścigu o fotel premiera. Eliminacje będą prowadzone do czasu wyłonienia dwójki kandydatów, która stanie przed głosowaniem wobec wszystkich członków Partii Konserwatywnej. Nazwisko nowego premiera poznamy – zgodnie z harmonogramem przedstawionym przez torysów – 5 września.

Zmiana pokoleniowa

Od początku wyborów w Partii Konserwatywnej brytyjskie media dużo miejsca poświęcają Rishiemu Sunakowi, który od 2015 r. jest posłem do Izby Gmin, a od 2019 r. zajmował kolejne stanowiska w rządzie Johnsona: jako sekretarz skarbu oraz kanclerz skarbu. Zanim dał się poznać jako polityk i zwolennik brexitu, pracował dla Goldman Sachs oraz The Children’s Investment Fund Management. Ma największe poparcie partyjnego establishmentu. Jego największą kontrkandydatką w tej chwili wydaje się Penny Mordaunt, która w swoim 12-letnim politycznym CV ma m.in. funkcję ministra: obrony, równouprawnienia oraz rozwoju międzynarodowego. Choć w rządzie Johnsona nie sprawowała żadnej eksponowanej funkcji, to cieszy się dużym poparciem partyjnego aktywu i stanowiłaby duże wyzwanie dla Sunaka, gdyby to ta dwójka spotkała się w finałowym głosowaniu. Silną pozycję ma także obecna szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss – przedstawicielka prawego skrzydła konserwatystów, lecz liberalnie zorientowana na sprawy gospodarcze. Choć w 2016 r. była zwolenniczką pozostania w UE, to obecnie należy do najbardziej zagorzałych obrończyń brexitu. W swoim politycznym dossier ma przede wszystkim tekę ministra ds. handlu, kiedy to podczas dwóch lat urzędowania doprowadziła do podpisania licznych umów handlowych z partnerami międzynarodowymi. Pozostała dwójka kandydatów jest bliżej nieznana opinii publicznej. Kemi Badenoch ma zaledwie pięcioletnie doświadczenie jako posłanka do Izby Gmin, choć należy do Partii Konserwatywnej od 17 lat. Podobnym doświadczeniem politycznym może się pochwalić Tom Tugendhat – oficer rezerwy, podpułkownik brytyjskiego wywiadu, a obecnie szef komisji spraw zagranicznych, który otrzymał najmniej głosów w ostatnim głosowaniu.
Analityk PISM dr Przemysław Biskup w rozmowie z DGP stwierdził, że elementem, który łączy niemal wszystkich kandydatów, jest ich wiek, a w Partii Konserwatywnej możemy zaobserwować właśnie wymianę pokoleniową. Wszyscy, z wyjątkiem Liz Truss, to osoby o ok. 10 lat młodsze od Johnsona i to oni – zdaniem Biskupa – staną się teraz nowym obliczem torysów.

Kryzys, wojna i bunt Szkotów

Ktokolwiek zwycięży w wyścigu o stanowisko szefa rządu, będzie musiał zmierzyć się nie tylko z obecnym kryzysem. Jego zadaniem będzie również odbudowa Partii Konserwatywnej, która w sondażach notuje regularne spadki poparcia. Obecnie ok. 30 proc. wyborców jest zdecydowanych, by w najbliższych wyborach zaplanowanych na przyszły rok oddać głos na konserwatystów. Na sile zyskuje Partia Pracy ze swoim liderem Keirem Starmerem, która może obecnie liczyć na poparcie ok. 41 proc. Brytyjczyków.
Poza międzypartyjną rywalizacją nowy premier będzie musiał stawić czoła także sytuacji wewnętrznej na Wyspach po tym, jak pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon zapowiedziała, że zamierza zorganizować w przyszłym roku kolejne referendum w sprawie niepodległości niezależnie od tego, czy Londyn wyrazi na nie zgodę. Nowemu szefowi rządu z pewnością nie ułatwi startu konflikt z Unią Europejską o postbrexitową sytuację w Irlandii Północnej. Tym bardziej jeśli premierem zostanie Liz Truss, która osobiście zapowiedziała próbę rewizji protokołu w sprawie Irlandii i Irlandii Północnej, które jako część porozumienia brexitowego reguluje przepływ towarów między Irlandią a pozostałą częścią Wielkiej Brytanii. KE ostrzegała już wielokrotnie brytyjski rząd, że jakakolwiek próba rewizji zostanie potraktowana jako zerwanie całej umowy o relacjach po wyjściu z UE.
Biskup w rozmowie z DGP wśród wyzwań dla nowego premiera wymienia także kryzys mieszkaniowy i umożliwienie zakupu nieruchomości młodszym pokoleniom, a także finansowe konsekwencje wojny w Ukrainie oraz pandemii i strategiczne oraz militarne aspekty wojny. – Na poziomie wsparcia politycznego dla Ukrainy w Partii Konserwatywnej panuje absolutna zgoda. Natomiast Ukraina nie jest w stanie prowadzić wojny tylko na podstawie politycznych gestów, kluczowa jest pomoc materialna w postaci broni, wyposażenia, zaopatrzenia, pieniędzy – podkreślił analityk PISM. Według Biskupa w największym stopniu gwarantem kontynuacji dotychczasowego bardzo aktywnego zaangażowania brytyjskiego na rzecz Ukrainy jest Liz Truss, choć – jak dodaje – Rishi Sunak także deklaruje utrzymanie wsparcia mimo cięć budżetowych, podobnie jak Penny Mordaunt.
Dziś po południu kolejny kandydat odpadnie w wyścigu o stanowisko premiera. Kolejne głosowania są przewidziane jutro oraz w środę, kiedy to zostanie wyłoniona finałowa dwójka, która do końca wakacji będzie próbowała do siebie przekonać ponad 150 tys. członków Partii Konserwatywnej. ©℗
„Super Mario” odchodzi? Włochy na skraju kryzysu rządowego
Po przegranym w ubiegłym tygodniu głosowaniu w parlamencie premier Włoch Mario Draghi stanie w najbliższą środę przed posłami, by otrzymać wotum zaufania i nadal kierować pracami rządu. Po tym, jak koalicyjny Ruch Pięciu Gwiazd nie poparł planu ratowania włoskiej gospodarki, premier złożył rezygnację, która jednak nie została przyjęta przez prezydenta Sergio Mattarellę.
Ruch Pięciu Gwiazd kierowany przez byłego premiera Giuseppe Contego odmówił poparcia planu gospodarczego Draghiego, domagając się interwencji i działań na rzecz obniżenia rosnących cen. Problem w tym, że Włochy zmagają się z dużymi kłopotami finansowymi w wyniku wzrostu kosztów obsługi długu. O ile w czasie pandemii niska rentowność obligacji nie sprawiała problemu z jego obsługą, o tyle w ostatnim roku rentowność włoskiego długu wzrosła do prawie 4 proc. i stanowi realne zagrożenie dla włoskiej gospodarki. Ratunkiem może być ponad 190 mld euro z Funduszu Odbudowy, ale Rzym, jak każda z 27 stolic, jest zobowiązany do realizacji kamieni milowych i celów zapisanych w KPO. Włochy bez premiera i rządu mogą mieć problem z dotrzymaniem terminów ich realizacji, a od nich są uzależnione wypłaty z funduszu.
Jeśli w środę Ruch Pięciu Gwiazd odmówi poparcia Draghiemu, „Super Mario” będzie mógł podjąć próbę zebrania większości parlamentarnej z prawicowej Ligi, centrolewicowej Partii Demokratycznej oraz polityków, którzy zdecydowali się opuścić niedawno partię Contego. Taki scenariusz wydaje się jednak mało prawdopodobny: funkcjonowanie rządu bez całego Ruchu wykluczył nie tylko sam Draghi, lecz także koalicjanci z Ligii oraz Partii Demokratycznej. Dużo bardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest rezygnacja w połowie tygodnia przez Draghiego i rozpisanie na wczesną jesień wyborów. Nowy rząd może składać się niemal wyłącznie z prawicowych partii – na czele sondaży są bowiem Bracia Włosi, których poparcie sięga dziś 23 proc., a wysoką pozycję utrzymuje Liga z 15-proc. poparciem oraz ugrupowanie Silvio Berlusconiego (8 proc.). Jeśli koalicja przetrwa, Włochów czekają terminowe wybory w pierwszej połowie przyszłego roku. ©℗
MR