Rosyjska inwazja na Ukrainę popsuła relacje Kremla z dotychczas wiernym sojusznikiem z Kazachstanu

Rośnie napięcie w relacjach Kazachstanu i Rosji na tle stosunku do agresji na Ukrainę. Choć zimą rosyjskie wojsko pomogło prezydentowi Kasym-Żomartowi Tokajewowi utrzymać władzę i pozbyć się ludzi związanych z jego poprzednikiem, Tokajew nie boi się okazywać niezadowolenia z polityki Władimira Putina.
W piątek prezydent podpisał decyzję o wyjściu z Międzypaństwowego Komitetu Monetarnego Wspólnoty Państw Niepodległych. Komitet powstał w celu pogłębienia współpracy kredytowej i walutowej z ostatecznym celem w postaci przyjęcia wspólnej waluty, choć poza Rosją żaden z jego członków takiego kroku na serio nie planował. Decyzja nie została oficjalnie skomentowana, jednak powszechnie uznano ją za kolejną oznakę niezadowolenia z agresji Rosji na sąsiednie państwo. Tym bardziej że takie niezadowolenie było już komunikowane wprost. Najwięcej medialnego rozgłosu zdobyła wypowiedź Tokajewa podczas czerwcowego forum gospodarczego w Petersburgu. Prezydent Kazachstanu w obecności Putina tłumaczył tam, dlaczego nie zamierza uznać niepodległości marionetkowych republik Zagłębia Donieckiego.
– Nie uznajemy ani Tajwanu, ani Kosowa, ani Osetii Południowej, ani Abchazji. Wszystko wskazuje na to, że ta zasada zostanie zastosowana wobec quasi-państwowych terytoriów, którymi naszym zdaniem są Ługańsk i Donieck – mówił Tokajew. Rosja w przededniu inwazji na Ukrainę jako pierwszy członek ONZ uznała niezależność stworzonych przez siebie parapaństw. Później jej śladem poszła jedynie Syria Baszara al-Asada. Putin, dochodząc do głosu po wypowiedzi kazachskiego kolegi, nie odniósł się wprost do jego słów, ale przekręcił jego imię, nazywając go „Kemeżamem”, co część komentatorów zinterpretowała jako nawiązanie do ulicznej praktyki celowego przekręcania niesłowiańskobrzmiących imion radzieckich współ-obywateli, by w ten sposób okazać im brak szacunku. Znawca rosyjskich służb specjalnych Andriej Sołdatow określił taką praktykę mianem „ksenofobicznego, rosyjskiego chamstwa urzędniczego”. Wcześniej w podobny sposób Putinowi zdarzało się przeinaczać imiona prezydentów Kirgistanu.
Podczas tego samego forum Tokajew wytykał Putinowi, że „wszyscy dawni radzieccy przywódcy pochodzili z Ukrainy”. – To, co się dzieje z tym, wywołuje bardzo smutne skojarzenia. Zwłaszcza że pamiętamy, jak w czasach radzieckich Ukraina była karmicielką Związku Radzieckiego, rozwiniętą przemysłowo republiką, wreszcie dostawcą kadr dla Kremla – przekonywał Tokajew. Spośród przywódców ZSRR na Ukrainie urodził się Leonid Breżniew, a Nikita Chruszczow przez niemal 12 lat kierował miejscową partią komunistyczną. W kwietniu Tokajew w artykule dla amerykańskiego „National Interest” nazwał rosyjską agresję na Ukrainę mianem wojny, choć Kreml zakazał stosowania tego terminu i sam nazywa inwazję mianem specjalnej operacji wojskowej. Z kolei szef MSZ Muchtar Tyleuberdy zaproponował opracowanie planu pełnego rozbrojenia atomowego do 2045 r., co w kontekście trwającej wojny także zinterpretowano jako kuksaniec pod adresem szantażującej świat nuklearną zagładą Rosji.
Rosyjscy propagandyści, jak Tigran Kieosajan, reagują sugestiami, że Kazachstan może zapłacić za „zdradę” podobnie jak Ukraina. Kazachsko-rosyjskie przepychanki mają wymiar praktyczny. 6 lipca rosyjski sąd zamknął dla Kazachów na 30 dni terminal w Noworosyjsku, przez który Kazachstan eksportuje 80 proc. swojej ropy naftowej. Formalną przyczyną były uwagi rosyjskiego nadzoru do stanu technicznego infrastruktury, która dodatkowo ma nie spełniać wymogów ekologicznych. Tego samego dnia na największym kazachskim polu naftowym Tengyz doszło do niewyjaśnionego na razie wybuchu, w wyniku którego zginęły dwie osoby. Tokajew zareagował wezwaniem do dywersyfikacji szlaków eksportowych. Władze w Nur-Sułtanie faktycznie zakazały też tranzytu do Rosji i Białorusi towarów, które zostały objęte zachodnimi sankcjami. Wcześniej Kazachstan wysłał Ukraińcom pomoc humanitarną. ©℗