Według Brukseli Macedonia Północna zasługuje obecnie na rozpoczęcie rozmów akcesyjnych. Choć weto podtrzymuje Bułgaria, to KE naciska na rozpoczęcie negocjacji do końca czerwca.

ikona lupy />
Macedonia Północna od 18 lat aspiruje do UE. Na zdjęciu - obecny prezydent Stewo Pendarowski / UE
Integracja UE z państwami Bałkanów Zachodnich przyspieszyła na dwa lata przed rosyjską agresją na Ukrainę. Jednak od tego czasu status dwóch państw, które otrzymały wówczas zielone światło w sprawie akcesji, czyli Macedonii Północnej i Albanii, nie zmienił się bardzo. Teraz Komisja Europejska zaczyna naciskać na prezydencję francuską, aby ta jak najszybciej doprowadziła do podjęcia kolejnego kroku wobec nich - zorganizowania konferencji międzyrządowej i rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych, będących podstawą do realizacji zobowiązań państwa kandydującego.
Ana Pisonero, rzeczniczka KE odpowiedzialna za politykę rozszerzenia, w rozmowie z DGP zapewniła, że stanowisko Komisji wobec Macedonii Północnej jest bardzo jasne, a sam kraj zasługuje na to, żeby znaleźć się w UE. Bruksela jest bowiem zadowolona z postępów, jakie Skopje zrobiło w minionych miesiącach. - Oczekujemy zatem oficjalnego rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych wraz z jak najszybszym odbyciem pierwszej konferencji międzyrządowej, jeszcze podczas prezydencji francuskiej, do końca czerwca - powiedziała DGP Pisonero. Dodała jednak, że brakującym ogniwem wciąż jest porozumienie się Macedonii Północnej z Bułgarią. Niepokoi to szczególnie Tiranę, wobec której żadne z 27 państw członkowskich nie widzi przeciwwskazań do przyjęcia do UE. Choć premier Albanii Edi Rama zasugerował ostatnio, jakoby mogło dojść do rozdzielenia ścieżki akcesji jego kraju ze ścieżką Macedonii Północnej, to Bruksela zapewnia, że obie akcesje będą w dalszym ciągu prowadzone jednocześnie.

Bułgarskie weto

Mimo że Macedonia Północna (jeszcze jako Macedonia) złożyła wniosek o członkostwo w UE w marcu 2004 r., to od tego czasu rozwiązuje spory z kolejnymi państwami, głównie na tle historycznym. Spór z Grecją o dziedzictwo historyczne m.in. Aleksandra Wielkiego, udało się zażegnać po zmianie nazwy kraju na „Macedonia Północna” w 2018 r., jednak kolejną przeszkodą jest porozumienie z Bułgarią. W ubiegłym miesiącu pisaliśmy o zbliżeniu stanowisk nowych władz obu państw: premiera Bułgarii Kiriła Petkowa i szefa macedońskiego rządu Dimitara Kowaczewskiego.
Wówczas wydawało się, że zarzuty Sofii o fałszowanie historii przez Macedonię Północną, w tym określanie okresu 1941-1944 jako „bułgarskiej, faszystowskiej okupacji Macedonii”, zostaną przepracowane w toku rozmów, a do porozumienia dojdzie w ciągu kilku tygodni. Tak się jednak nie stało, a najważniejszą kością niezgody wydają się dziś prawa bułgarskiej mniejszości w Macedonii Północnej. Władze w Sofii domagają się konstytucyjnego zapewnienia przez Macedończyków tych praw, jednak nie widzą odwrotnego problemu - praw mniejszości macedońskiej we własnym kraju. Po spotkaniu prezydenta Stewo Pendarowskiego z Macedończykami mieszkającymi za wschodnią granicą padły wręcz oskarżenia ze strony bułgarskiego rządu, jakoby wspierał on „separatystów”. W konsekwencji Bułgaria wciąż podtrzymuje swoje weto, a do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych - podobnie jak w przypadku przyznania statusu państwa kandydującego - potrzebna będzie jednomyślna zgoda całej „27”. Oliwy do ognia dolewa również rządowy koalicjant premiera Petkowa - populistyczne ugrupowanie „Jest taki naród”, które rozmowy ze Skopje nazywa zdradą interesów Bułgarii.

Odebrać prezent Putinowi

Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell po spotkaniu z przedstawicielami Macedonii Północnej i Albanii w tym tygodniu w Brukseli określił bułgarskie weto i przedłużające się rozmowy jako „prezent” dla Władimira Putina. Choć Borrell wykluczył, jakoby przyspieszenie rozmów ze Skopje oraz Tiraną miało związek z europejskimi aspiracjami Ukrainy, Gruzji i Mołdawii, które złożyły własne wnioski o członkostwo w UE, to od początku roku można zauważyć wzmożoną aktywność komisarzy i przedstawicieli unijnych instytucji na Bałkanach Zachodnich oraz w krajach dawnego bloku sowieckiego. Kontakty te zintensyfikowały się znacznie już po wybuchu wojny. Z wyjątkiem Serbii większość państw będących niegdyś w strefie wpływu Związku Radzieckiego wyraża dziś zainteresowanie pogłębieniem współpracy z Unią, a w dłuższej perspektywie dołączeniem do „27”.
W trakcie trwającej od początku roku prezydencji francuskiej nie doszło jednak do znaczących postępów w polityce rozszerzenia, a Emmanuel Macron będzie miał jeszcze niewiele ponad miesiąc, żeby doprowadzić do zażegnania bułgarsko-macedońskiego sporu, czego oczekuje od niego Bruksela. Zdaniem Komisji jednym z finałów przewodnictwa Paryża w UE powinna być pierwsza konferencja międzyrządowa (którą zwołuje się, by omówić zmiany w traktatach) w sprawie akcesji Skopje oraz Tirany. Jeśli tak się nie stanie, a Macron nie spełni pokładanych w nim oczekiwań, rozmowy przejmą sprawujący od lipca przewodnictwo Czesi, którzy pod dużą presją będą musieli odebrać „prezent” Putinowi. ©℗