Po rozmowach z Władimirem Putinem sekretarz generalny ONZ spotka się dziś z Wołodymyrem Zełenskim.

– Wydaje mi się, że ważniejsze jest zrozumienie tego, co dzieje się w naszym kraju, żeby mieć punkt widzenia, który sekretarz generalny ONZ mógłby przedstawić w Moskwie na spotkaniu z prezydentem Rosji – takimi słowami Wołodymyr Zełenski skomentował wybór António Guterresa, który zdecydował się najpierw udać do Moskwy, a dopiero potem do Kijowa. Rozmowy sekretarza generalnego z Władimirem Putinem i szefem MSZ Siergiejem Ławrowem nie przyniosły przełomu. Guterres, który po wizycie w Moskwie spotkał się w Polsce z prezydentem Andrzejem Dudą, miał naciskać na Kremlu na otwarcie korytarzy humanitarnych dla ewakuowanej ludności cywilnej.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych Putin zgodził się na zaangażowanie ONZ wraz z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża w ewakuację ludności cywilnej z oblężonych przez Rosjan w Mariupolu zakładów Azowstal. Tuż przed taką deklaracją rzecznika ONZ Putin powiedział jednak prezydentowi Turcji Recepowi Tayyipowi Erdoğanowi, że w Mariupolu nie są prowadzone żadne działania wojenne, a za ludność cywilną w Azowstalu odpowiedzialność powinny wziąć władze w Kijowie. Rosja od początku wojny wysyła sprzeczne sygnały i nie respektuje prawa międzynarodowego w zakresie ochrony ludności cywilnej. Wizytę Guterresa Kreml wykorzystał natomiast wizerunkowo, publikując liczne zdjęcia Putina i sekretarza generalnego ściskających sobie dłonie oraz zapewniając, że Rosja „wspierała i nadal będzie wspierać założycielskie zasady ONZ”.
Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Szymon Zaręba upatruje przyczyn wzrostu aktywności ONZ, dość powszechnie krytykowanej za bezczynność w obliczu wojny, w liście ponad 200 byłych wysokich rangą urzędników organizacji, datowanym na dzień przed wystosowaniem prośby o spotkania w Kijowie i Moskwie. Byli urzędnicy domagali się intensyfikacji działań ONZ, która – ich zdaniem – może ulec całkowitej marginalizacji. – Z całą pewnością możemy też mówić o presji publicznej i krytycznych głosach niektórych państw, w tym Ukrainy, ze względu na zbyt małą aktywność ONZ – ocenia Zaręba. Dzisiejsza rozmowa z Zełenskim może być okazją do uzgodnienia strategii dotyczącej korytarzy humanitarnych oraz dalszego procesu mediacji z Rosją.
Poza dwiema rundami rozmów – w Kijowie i Moskwie – można zaobserwować także powracającą dyskusję na temat reformy ONZ. Od początku wybuchu wojny Zgromadzenie Ogólne przyjęło – przy zaledwie kilku głosach sprzeciwu – rezolucję potępiającą rosyjską agresję, a poszczególne agendy organizacji prowadzą działania sektorowe i wspierają zarządzanie ruchem migracyjnym czy pomocą humanitarną. Organizacja jest jednak krytykowana za brak realnych możliwości zakończenia konfliktu. Każdy ambitny krok, jak wysłanie misji pokojowej, musi zostać uzgodniony w Radzie Bezpieczeństwa, gdzie pięciu stałych członków (Chiny, Francja, Rosja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania) dysponuje prawem weta. Pierwszym krokiem do zmiany funkcjonowania RB ma być przyjęta w tym tygodniu inicjatywa 83 państw, która będzie przenosić każdą zawetowaną kwestię na posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego, gdzie nikt już nie dysponuje prawem sprzeciwu.
Automatyczne zajęcie się wetowaną sprawą przez ZO nie będzie jednak oznaczało unieważnienia weta. Każde z państw będzie mogło wypowiedzieć się na temat zagadnienia, ocenić argumentację państwa, które ze swojego prawa skorzystało, ale Zgromadzenie Ogólne nie otrzyma na mocy tej reformy uprawnień do odrzucania weta jakąkolwiek większością głosów. – Zmiana przegłosowana we wtorek przez Zgromadzenie Ogólne nie jest poważną reformą Rady Bezpieczeństwa. Liechtenstein, który wystąpił z tą inicjatywą, deklaruje, że chciał ją zgłosić już w 2020 r., ale uniemożliwiła to pandemia. Sama inicjatywa nie zmierza do ograniczenia prawa weta, tylko ma na celu poddanie tego weta ocenie przez każde ze 193 państw członkowskich. Jest to jednak krok w dobrym kierunku. Może choćby zwiększać presję dyplomatyczną na państwa korzystające z weta – stwierdza analityk PISM.
Choć podstawowym zadaniem ONZ jest zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa, żadne działania organizacji nie wpłynęły w większym stopniu na losy wojny w Ukrainie. Podejmowane próby reform, które sekretarz generalny postuluje od 2017 r., czyli od początku kadencji, mają przyczynić się do dozbrojenia organizacji w narzędzia reagowania na kryzysy. W bliskiej przyszłości – w ocenie Zaręby – można spodziewać się kontynuacji wysiłków mediacyjnych ze strony Guterresa i urzędników organizacji. – ONZ siłą rzeczy jest dużo mniej zaangażowana w regionalne kalkulacje gospodarcze i polityczne niż poszczególne państwa, jak Francja czy Niemcy. Sama organizacja mogłaby pośredniczyć w rozmowach pokojowych w sposób niezależny od doraźnych interesów narodowych – uważa analityk PISM. ©℗
Zełenski ma pretensję, że Guterres najpierw odwiedził Kreml