• Mariupol opuściła połowa ludności; 80 proc. domów mieszkalnych zniszczonych
  • Siły powietrzne: zestrzelono kolejny rosyjski samolot, 12 dronów i pięć rakiet
  • Mieszkańcy Lwowa o sobotnim ataku rakietowym: Miasto nie jest bezpieczne, a Putin to diabeł.
  • Mer Mariupola: Rosjanie chcą zmieść miasto z powierzchni ziemi
  • Sztab generalny: wróg próbuje zablokować Czernihów i zająć Mariupol
  • Wojska rosyjskie ostrzelały domy w Korosteniu w obwodzie żytomierskim; liczba ofiar jest ustalana - poinformowała w sobotę na Telegramie ukraińska prokuratura generalna.
  • W agresji Rosji zginęło 139 dzieci; 205 rannych
  • Rosyjscy żołnierze, wycofując się z Trościańca, zaminowali szpital

Mariupol opuściła połowa ludności; 80 proc. domów mieszkalnych zniszczonych

Oblegany przez siły rosyjskie Mariupol nad Morzem Azowskim opuściła do tej pory połowa z 540 tys. mieszkańców, którzy żyli tam przed wojną – oświadczył mer miasta Wadym Bojczenko w wywiadzie dla agencji UNIAN.

Bojczenko powiedział, że w pierwsze dni agresji, gdy kursowały jeszcze pociągi i można było wyjechać samochodami, Mariupol opuściło 140 tys. ludzi. Potem, w znacznie trudniejszym warunkach, wyjechało kolejnych 100 tys., a 60 tys. udało się wydostać korytarzami humanitarnymi.

Według mera około 20-30 tys. mieszkańców zostało przemocą wywiezionych do Rosji przez żołnierzy rosyjskich. Jest z nimi kontakt, ale słaby. Poza tym, zdaniem mera, ludzie ci boją się mówić, bo nie wiedzą, co z nimi dalej będzie.

Bojczenko powiedział, że nie wie, czy uda się tych ludzi wywieźć z Rosji na przykład do Polski, bo są im odbierane paszporty.

"Od szóstego dnia wojny staramy się robić wszystko, by funkcjonowała trasa ewakuacyjna. Ale wojska rosyjskie robiły i robią wszystko, by w Mariupolu nie pozostał ani jeden autobus. 150 nowych autobusów przeistoczyli w popiół" – oznajmił Bojczenko.

Mer podkreślił, że na skutek działań okupantów ucierpiało 90 proc. zasobów mieszkalnych w Mariupolu: 2600 budynków, z których 60 proc. zostało trafionych rakietami, z haubic albo z systemów Buratino. 40 proc. spośród nich nie nadaje się do odbudowy.

Siły powietrzne: zestrzelono kolejny rosyjski samolot, 12 dronów i pięć rakiet

Ostatniej doby ukraińska obrona przeciwlotnicza strąciła jeden rosyjski samolot, 12 dronów i pięć pocisków manewrujących – podała w niedzielę agencja Ukrinform, cytując zamieszczony na Facebooku komunikat dowództwa sił powietrznych Ukrainy.

W sobotę ukraińscy obrońcy strącili "zaledwie jeden samolot okupanta", a to dlatego, że "wróg znacząco zmniejszył aktywność lotniczą w przestrzeni powietrznej Ukrainy" – zaznaczono w komunikacie (https://www.facebook.com/kpszsu/posts/341463411354947).

"Ażeby prowadzić zwiad lotniczy i dalsze rozpoznanie obiektów trafionych w atakach z powietrza, okupanci aktywnie wykorzystują różne rodzaje bezzałogowych statków powietrznych, od operacyjnych i taktycznych po czterowirnikowe, które są coraz częściej niszczone przez ukraińskie jednostki obrony przeciwlotniczej" – dodano.

W komunikacie określono prezydenta Rosji Władimira Putina jako "Kremlowskiego Fuehrera" i wezwano państwa zachodnie do przekazania Ukrainie zaawansowanych systemów obrony przeciwlotniczej oraz myśliwców F-15, F-16 i F-18, aby "ukraińscy obrońcy mogli prowadzić równorzędną walkę z przeważającymi siłami wroga".

Mieszkańcy Lwowa o sobotnim ataku rakietowym: miasto nie jest bezpieczne, a Putin to diabeł

W sobotę po południu trzy rosyjskie rakiety uderzyły w skład paliw we Lwowie. "Poczułem dwa wybuchy, chwilę potem usłyszałem, że leci kolejna rakieta, bo był świst i zaraz trzeci wybuch" - powiedział w rozmowie z PAP mieszkaniec osiedla znajdującego się obok bazy paliwowej.

Jak poinformował w sobotę podczas konferencji prasowej gubernator obwodu lwowskiego Maksym Kozycki, w magazyn paliw uderzyły trzy rakiety, a pięć osób zostało rannych.

Mieszkańcy Lwowa, spotkani nieopodal miejsca wybuchu, byli zaskakująco spokojni. "Byłem wtedy w domu, w kuchni. Słyszałem trzy wybuchy. W pierwszej chwili pojawił się strach i przerażenie, gdzie uderzyły rakiety. Ale przecież spodziewaliśmy się, że będą takie ataki na Lwów" - powiedział jeden z mężczyzn, mieszkający na osiedlu znajdującym się tuż obok składu paliw.

Dodał, że "Lwów nie jest już bezpiecznym miejscem. Do tej pory żyło nam się tu dobrze i w miarę spokojnie, ale to się już zmieniło. Zachodnia Ukraina nie jest bezpieczna. Wierzę, że Ukraina się obroni, znam naszych żołnierzy i ich duch walki, wygramy. Wszystko będzie w porządku" - podkreślił.

Inny przechodzący mężczyzna powiedział, że podczas ataku był w centrum miasta, ale natychmiast wrócił do domu, do żony i dzieci. "Mieszkamy blisko tej bazy paliwowej. Żona mówiła, że w domu zadudniło i był straszny huk. Potem pojawiły się kłęby czarnego dymu. To wszystko jest szalone, ta cała wojna, a Putin to jest zło, to diabeł" - przyznał. "Początkowo poczułem dwa wybuchy, chwilę potem usłyszałem, że leci kolejna rakieta, bo był świst i zaraz trzeci wybuch. Od razu wiedziałem, że rakiety leciały na ten skład paliwowy. Byliśmy na to gotowi, wiedzieliśmy, że może być taka sytuacja, bo podobnie było w Charkowie, Kijowie" - ocenił. Jego zdaniem, pomimo tej sytuacji nastroje wśród Ukraińców są optymistyczne. "Jesteśmy zjednoczeni. Widzi Pani strach w moich oczach? Nie ma go i nie będzie. Ani u mnie, ani u tej pani co przechodzi obok, ani u tego pana. My się Moskali nie boimy, trzymamy się razem i widzi to cały świat" - dodał.

"To nic takiego, tylko skład paliw" - powiedział młody człowiek. Zapewnił, że nie obawia się, że za którymś kolejnym razem rakieta spadnie na dom mieszkalny. "Nie, do tego nie dojdzie" - przekonywał. "Ukraina wygra wojnę" - podkreślił na zakończenie rozmowy. "Obowiązkowo" - dodał.

Starszy człowiek, zagadnięty o swoje wrażenia, zaznaczył, że rozumie język polski, bo pracował w Polsce. Przyznał, że w skład paliw trafiły trzy rakiety, wystrzelone z rejonu Morza Czarnego. "Trafili w naftobazę i dlatego tak się pali" - zaznaczył.

Przyznał zarazem, że kiedyś pracował z Polakiem, który mówił, że Lwów powinien należeć do Polski. "Ja mu mówiłem, że lepiej jakbyśmy byli pod Polakami niż w Związku Radzieckim" - przyznał.

"Rusek to jest Rusek. On chce, żeby jemu było dobrze, ale wszystkimi innymi pogardza" - podkreślił. "Przecież wiecie, co się stało pod Smoleńskiem z samolotem waszego prezydenta. To Moskale zrobiły" - dodał, a na uwagę, że wszystko jednak wskazuje na to, iż to była katastrofa, podkreślił, że "żadnej katastrofy tam nie było". "Tak samo teraz powiedzą, że ten skład paliw banderowcy podpalili" - przekonywał.

Obecnie w miejscu wybuchu cały czas pracują służby, drogi dojazdowe są zablokowane przez policję, a strażacy próbują ugasić pożary.

Mer Mariupola: Rosjanie chcą zmieść miasto z powierzchni ziemi

Rosjanie mają jeden cel: zmieść Mariupol z powierzchni ziemi, razem z jego wszystkimi mieszkańcami - powiedział w nocy z soboty na niedzielę mer tego miasta Wadym Bojczenko w rozmowie z agencją Unian.

"To jest po prostu ludobójstwo (...) Nie ma na to innego określenia" - stwierdził Bojczenko.

Podkreślił, że wojska agresora bezwzględnie występują przeciwko wszystkim mieszkańcom Mariupola, w tym także etnicznym Rosjanom. Poinformował, że siły ukraińskie stawiają "heroiczny opór" i odpierają rosyjskie ataki.

Zapewnił, że nad Mariupolem nadal powiewa ukraińska flaga. "Nasi żołnierze robią wszystko, by tak pozostało w przyszłości" - dodał. Przyznał jednak, że Rosjanie przejęli kontrolę nad niektórymi częściami Mariupola. "Miasto jest otoczone, pierścień okrążenia zaciska się coraz bardziej" - powiedział Bojczenko.

Mer Mariupola nie chciał rozmawiać o przyszłości miasta lub jego uwolnieniu z zewnątrz, przez odsiecz sił ukraińskich. "Musimy mieć cierpliwość i siłę, czas pokaże" - dodał.

Według władz miejskich w mieście zginęło 2187 cywilów. "Mogę powiedzieć, że w ostatnich godzinach liczba ta znacznie wzrosła" - stwierdził Bojczenko, nie podając jednak dokładnych danych. Do tej pory z 540 tysięcy mieszkańców Mariupola ewakuowano połowę.

Sztab generalny: Wróg próbuje zablokować Czernihów i zająć Mariupol

Siły rosyjskie próbują zablokować Czernihów w północnej Ukrainie i kontynuują koncentrację sił ofensywnych w obwodzie donieckim z zamiarem zajęcia m.in. Mariupola – poinformował w niedzielę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.



W kierunku północnym kontynuowano ostrzał dzielnic mieszkalnych Czernihowa, Iwaniwki i Nieżyna. Ostrzeliwano też dzielnice mieszkalne Kijowa i przedmieść. Przeciwnik przystąpił również do przegrupowania wojsk, przemieszczając kilka pododdziałów w okolice Czarnobyla i dalej na Białoruś w celu odzyskania zdolności bojowej. Niewykluczone, że w następstwie zostanie wznowiona próba zaatakowania stolicy od północnego zachodu.

Wojska rosyjskie nie prowadziły aktywnych działań ofensywnych na kierunku sumskim i w rejonie Charkowa. W kierunku Słowiańska siły rosyjskie próbują umocnić się w okolicach miejscowości Kamjanka, Synyczeno i Sucha Kamjanka.

Na kierunku donieckim wojska rosyjskie kontynuują koncentrowanie sił ofensywnych w celu wznowienia działań mających na celu pełne zajęcie obwodów donieckiego i ługańskiego. Celem jest przede wszystkim przejęcie kontroli nad Popasną i Rubiżnem oraz zajęcie Mariupola.

Sztab podkreśla, że żołnierze rosyjscy nadal terroryzują i zastraszają ludność cywilną na zajętych terenach. Nierzadkie są przypadki grabieży, a także uprowadzania ludzi.

Prokuratura generalna: Wojska rosyjskie ostrzelały domy w Korosteniu w obwodzie żytomierskim

"25 marca 2022 r. rosyjscy żołnierze ostrzeliwali domy ludności cywilnej w Korosteniu przy użyciu broni zakazanej przez prawo międzynarodowe. Całkowicie zniszczono jeden, a uszkodzono cztery domy i dwa budynki gospodarcze. Obecnie ustala się liczbę rannych i zabitych cywilów" - napisano (https://t.me/pgo_gov_ua/3391).

Prokuratura Okręgowa w Korosteniu wszczęła śledztwo w sprawie naruszeń praw i zwyczajów wojennych przez przedstawicieli rosyjskich Sił Zbrojnych.

Prokuratura: W agresji Rosji zginęło 139 dzieci; 205 rannych

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę do niedzielnego poranka w wyniku działań zbrojnych zginęło 139 dzieci, a ponad 205 jest rannych - podało biuro Prokuratora Generalnego Ukrainy. Bombardowania i ostrzały uszkodziły 733 placówki edukacyjne, 74 z nich są całkowicie zniszczone.

W opublikowanym na Telegramie komunikacie (https://t.me/pgo_gov_ua/3392 przekazano, że najwięcej dzieci poniosło śmierć bądź zostało rannych w obwodzie kijowskim - 65, donieckim - 53, charkowskim - 45 i czernihowskim - 38.

Zaznaczono, że obraz sytuacji nie jest kompletny, ponieważ nie można dotrzeć do miejsc, w których trwają ostrzały oraz działania zbrojne i które znalazły się pod czasową rosyjską okupacją.

Rosyjscy żołnierze, wycofując się z Trościańca, zaminowali szpital

Przed wycofaniem się z Trościańca w obwodzie sumskim na północy Ukrainy wojska rosyjskie zaminowały szpital – twierdzi wiceszef władz obwodowych Taras Sawczenko, który dotarł do miasta z konwojem humanitarnym. O sprawie pisze w niedzielę agencja Ukrinform.

"Widzieliśmy olbrzymie zniszczenia. Widzieliśmy dziesiątki spalonych pojazdów, zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Zauważalny jest całkowity brak jakiejkolwiek komunikacji, prądu i wody (…) Sytuacja jest straszna. W ostatnich dniach szpital znajdował się pod ostrzałem. Został też zaminowany" – poinformował Sawczenko. Dodał, że szpital odminowuje obecnie zespół wojskowych saperów.

Konwój humanitarny przywiózł do miasta żywność, w tym jedzenie dla dzieci, produkty higieniczne i najpotrzebniejsze lekarstwa – podał Ukrinform.

Ukraińska 93. samodzielna brygada zmechanizowana Chołodnyj Jar ogłosiła w sobotę, że przejęła kontrolowany wcześniej przez wojska rosyjskie Trościaniec, wypierając stamtąd siły rosyjskiej kantemirowskiej dywizji pancernej.