Władimir Putin atakując Ukrainę marzył o powrocie do świetności imperium rosyjskiego, a przywrócił terror Józefa Stalina. Zachód powinien demaskować kłamstwa Putina i nie dawać mu powodu, by wciągnął Rosję w większą wojnę - pisze w najnowszym wydaniu "Economist".

"Prezydent Rosji sądził, że Ukraina szybko upadnie, więc nie przygotowywał swoich ludzi do inwazji ani żołnierzy do ich misji. (...) Po dwóch strasznych tygodniach na polu bitwy wciąż zaprzecza, że prowadzi coś, co może stać się największą wojną w Europie po 1945 roku. Aby podtrzymać to wszechobecne kłamstwo, zamknął prawie wszystkie niezależne media, zagroził dziennikarzom nawet 15 latami więzienia, jeśli nie będą powtarzać oficjalnych kłamstw i aresztował tysiące protestujących przeciwko wojnie" - opisuje tygodnik.

Zdaniem "Economista" Ukraińcy są teraz wystarczająco zjednoczeni, by rząd narzucony potencjalnie przez Putina nie mógł rządzić bez sił okupacyjnych.

"Jednak Rosja nie ma pieniędzy ani wojsk, by obsadzić nawet połowę Ukrainy, a doktryna armii amerykańskiej mówi, że aby stawić czoła rebelii, w tym przypadku wspieranej przez NATO, okupanci potrzebują od 20 do 25 żołnierzy na 1000 mieszkańców. Rosja ma nieco ponad czterech" - twierdzą autorzy artykułu.

Atakując Ukrainę Putin popełnił "katastrofalny błąd", przekonują, "niszcząc reputację rzekomo potężnych rosyjskich sił zbrojnych, które okazały się taktycznie nieudolne w walce z mniejszym, gorzej uzbrojonym, ale zmotywowanym przeciwnikiem (...) i sprowadzając na swój kraj rujnujące sankcje".

"Gdy skala porażki Putina stanie się oczywista, Rosja wejdzie w najbardziej niebezpieczny moment tego konfliktu: frakcje reżimu zwrócą się przeciwko sobie w spirali obwiniania, a Putin, obawiając się zamachu stanu, nie będzie ufał nikomu i być może będzie musiał walczyć o władzę" - przewiduje "Economist".

Według tygodnika "zachodnie firmy technologiczne popełniają błąd zamykając swoją działalność w Rosji, ponieważ przekazują reżimowi całkowitą kontrolę nad przepływem informacji".

Autorzy artykułu radzą, by NATO dalej uzbrajało Ukrainę i zwiększało presję na reżim Putina za pomocą sankcji obejmujących surowce energetyczne.

"Zachód może próbować powstrzymać paranoję Putina. NATO powinno oświadczyć, że nie będzie strzelać do sił rosyjskich, o ile nie zaatakują one pierwsze. Nie można dawać Putinowi powodu, by wciągnął Rosję w większą wojnę w wyniku ogłoszenia (przez Zachód) strefy zakazu lotów, która wymagałaby militarnego egzekwowania" - czytamy na łamach "Economista".

W opinii autorów artykułu "niezależnie od tego, jak bardzo Zachód chciałby nowej władzy w Moskwie, nie stworzy jej bezpośrednio - wyzwolenie to zadanie dla narodu rosyjskiego".

Joanna Baczała (PAP)

baj/ ap/