Ukraińcy deklarują, że są gotowi zrezygnować z wejścia do NATO i chcą rozmawiać o przyszłości Krymu i Donbasu.

Trwają intensywne przygotowania do jutrzejszego spotkania ministrów spraw zagranicznych Rosji i Ukrainy w Turcji. Kijów sygnalizuje gotowość do daleko idących ustępstw. Rosjanie wciąż mają inicjatywę na froncie, jednak ich postępy są powolne. Jedyną stolicą obwodu pod kontrolą wojsk okupacyjnych jest Chersoń, jeśli nie liczyć miast zajętych w trakcie pierwszej odsłony rosyjskiej agresji w 2014 r.
W czwartek w Antalyi spotkają się szefowie dyplomacji obu państw Dmytro Kułeba i Siergiej Ławrow. W rozmowach w tureckim kurorcie będzie im towarzyszył szef MSZ gospodarzy Mevlüt Çavuşoğlu. Wczoraj w ramach przygotowania gruntu pod negocjacje rozmawiali ministrowie obrony Rosji i Turcji Siergiej Szojgu i Hulusi Akar. Z naszych źródeł wynika, że tureckie pośrednictwo jest najbardziej perspektywiczne, jeśli chodzi o rozmowy o kompromisie. Bardziej publiczne rokowania na Białorusi mają charakter raczej techniczny i dotyczą np. organizowania korytarzy humanitarnych do ewakuacji mieszkańców miast zagrożonych rosyjskimi ostrzałami.
Kijów sygnalizuje gotowość do ustępstw, ale pod wpływem heroicznej obrony i rosnących strat własnych także Rosjanie łagodzą żądania. Moskwa nie podkreśla już niedoprecyzowanego oczekiwania „denazyfikacji” Ukrainy i rozmywa znaczenie jej „demilitaryzacji”. Podtrzymuje za to żądanie oficjalnej rezygnacji ze starań o członkostwo w NATO, uznania Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych oraz rosyjskości Krymu. Christo Grozew z Bellingcat podaje też, że Moskwa chciałaby, by Zełenski uczynił premierem Jurija Bojkę, jednego z liderów obozu prorosyjskiego. Wołodymyr Zełenski, który mimo amerykańskich zachęt nie opuścił Kijowa, udzielił wywiadu stacji ABC, w którym odniósł się do oczekiwań w sprawie DRL/ŁRL i Krymu.
– Jest dla mnie ważne, jak będą żyli tam ludzie, którzy chcą być w składzie Ukrainy. Ciekawi mnie, co myślą ci, którzy postrzegają się jako obywatele Federacji Rosyjskiej. Powinniśmy o tym rozmawiać, podobnie jak o kompromisach w sprawie Krymu. My nie możemy uznać, że Krym to terytorium Rosji. Myślę, że i FR będzie trudno przyznać, że to terytorium Ukrainy. Sądzę, że jesteśmy wystarczająco rozumni, aby decyzja w sprawie tych dwóch kwestii nie wywołała rewolucji wewnątrz społeczeństw, by z tej decyzji byli zadowoleni ludzie. I ci, którzy żyją na tych terytoriach, i ci, którzy żyją na Ukrainie – powiedział prezydent. Zełenski podkreślił, że Ukraińcy „nie są gotowi do kapitulacji ani ultimatów”. – Ale możemy dyskutować z Rosją o przyszłości Krymu i Donbasu – dodał.
W kuluarach słychać rozmowy o możliwym zamrożeniu statusu półwyspu, nielegalnie anektowanego przez Rosję w 2014 r. Gdyby doszło do jakiegokolwiek kompromisu terytorialnego, Zełenski musiałby się zmierzyć z gniewem społeczeństwa. Choć Ukraińcy stoją za nim murem – prezydent cieszy się poparciem 93 proc. z nich – są też przekonani o możliwości pokonania Rosji na froncie. W percepcji statystycznego Ukraińca sytuacja na froncie jest znacznie lepsza niż w rzeczywistości, w której na lewym brzegu Dniepru obrońcy tracą zdolności operacyjne. Także dlatego od początku rokowań uczestniczy w nich krymskotatarski polityk, deputowany ukraińskiej Rady Najwyższej Rustem Umerow, który w razie kompromisu będzie się starał łagodzić nastroje.
Łatwiejsza politycznie byłaby rezygnacja z członkostwa w NATO. Rosja żąda, by konstytucyjną deklarację o dążeniu do wejścia do Sojuszu Północnoatlantyckiego zastąpić zapisem o neutralnym bądź pozablokowym statusie państwa. Władze w Kijowie nie mówią „nie”, zdając sobie sprawę, że w najbliższym czasie o akcesji i tak nie byłoby mowy, przede wszystkim ze względu na trwający konflikt z Rosją i brak kontroli nad całą długością granicy. Według Zełenskiego rozwiązaniem do przyjęcia byłaby kolektywna umowa o bezpieczeństwie z Francją, Niemcami, Rosją, Stanami Zjednoczonymi i Turcją. – To będą gwarancje nie tylko dla Ukrainy. To będą też gwarancje dla Rosji, o których ciągle mówi, chociaż nie wiem, przed kim się broni, bo Ukraina nigdy na nikogo nie napadała – oświadczył Zełenski.
Ukraińcy nie mają złudzeń, że rozmowy z Rosjanami będą trudne, a ich skutek jest niepewny. Dobrym przykładem jest historia korytarzy humanitarnych. W miniony weekend dwukrotnie uzgodniono utworzenie takiego szlaku z oblężonego 400-tys. Mariupola w obwodzie donieckim. Korytarz w stronę Zaporoża miał pozwolić na ewakuację chętnej do wyjazdu ludności cywilnej, dostarczenie do miasta żywności i lekarstw oraz próbę przywrócenia dostaw prądu i gazu. W sobotę i niedzielę Rosjanie wstrzymywali ogień, by wznowić go w momencie, gdy ludzie przybywali już w ustalone miejsca, z których miała się odbywać ewakuacja. Najbardziej cierpi na tym ludność cywilna. Wczoraj władze ukraińskie podały informację o śmierci sześcioletniej Tetiany, która zmarła przysypana gruzami w wyniku odwodnienia.
Mimo to rozmowy o korytarzach trwają. Ustalenia z poniedziałkowego spotkania obu delegacji na Białorusi zostały częściowo wykonane. Przy pomocy Czerwonego Krzyża udało się rozpocząć ewakuację obwodowego miasta Sumy w stronę Połtawy i dalej na zachód. Zawieszenie broni na tym odcinku frontu miało potrwać do wczorajszego wieczora. Do momentu zamknięcia tego wydania DGP nie było potwierdzonych informacji o jego zer waniu. Na innych odcinkach korytarze nie powstały. Dotyczy to Mariupola, ale także nieodległej Wołnowachy i podkijowskiego Irpienia (na zdjęciu), który w wyniku trwających od wielu dni działań wojennych kilka razu przechodził z rąk do rąk i został niemal zrównany z ziemią. Rosjanie proponowali utworzenie podobnych korytarzy prowadzących w stronę… Białorusi i Rosji, jednak Kijów obawia się o los obywateli ewakuowanych do obu państw agresorów.