Prezydenci Litwy i Polski złożyli wczoraj wizytę w Kijowie. To symboliczne wsparcie państwa, które obawia się eskalacji walk w Zagłębiu Donieckim.

Podczas wczorajszej konferencji prasowej w Pałacu Maryńskim w Kijowie prezydent Andrzej Duda przekonywał, że wraz z eskalacją sytuacji na Ukrainie władze w Warszawie będą rekomendowały wprowadzenie ograniczeń wizowych dla obywateli Rosji.

- Trudno zrozumieć, dlaczego władze Rosji działają w taki sposób, aby wrócić do porządku, w którym możliwości podróżowania po świecie po prostu były zamknięte - odpowiedział prezydent na pytanie DGP. - Będę to robił z przykrością, opowiadając się za sankcjami, które zablokują możliwość podróżowania np. obywatelom Rosji, ale jeżeli prezydent Putin będzie dalej postępował w taki sposób, będzie łamał prawo między narodowe, to te daleko idące kroki będą konieczne - dodał. Wcześniej nieoficjalnie usłyszeliśmy, że Polska wniesie na forum międzynarodowe kwestię swobody podróżowania pewnych kategorii Rosjan.

Jeszcze przed spotkaniem z udziałem prezydentów Litwy, Polski i Ukrainy władze w Kijowie wprowadziły na całej Ukrainie stan nadzwyczajny. Będzie on obowiązywał poza obwodami donieckim i ługańskim, gdzie już funkcjonuje specjalny reżim prawny. - To jest trochę inna strefa prawna. Tam niestety stan nadzwyczajny w praktyce funkcjonuje od dawna, od 2014 r. - powiedział sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow. W praktyce oznacza to zaostrzone kontrole pojazdów czy możliwe wprowadzenie godziny policyjnej. Również wczoraj Wołodymyr Zełenski wydał dekret o powołaniu do wojska rezerwistów. - Musimy szybko uzupełnić personel armii ukraińskiej i innych formacji wojskowych - stwierdził.

W dniu wspólnego wystąpienia prezydentów Polski, Litwy i Ukrainy władze w Kijowie ogłaszają stan nadzwyczajny i wzywają rezerwistów do armii
Podczas wczorajszej konferencji prasowej w Pałacu Maryńskim w Kijowie polski prezydent przekonywał, że wraz z eskalacją sytuacji w Ukrainie władze w Warszawie będą rekomendowały uruchomienie sankcji wizowych wobec obywateli Federacji Rosyjskiej. Zapytany przez DGP, jakie scenariusze wchodzą w grę, odpowiedział, że „liczy się z tym, że sankcje będą musiały być twarde”.
– To Rosja już kilkukrotnie była agresorem, nikt nie atakował Rosji. Pierwsza była Gruzja, później Ukraina i dziś znów jest Ukraina. Trudno zrozumieć, dlaczego władze Rosji działają w taki sposób, aby wrócić do tego porządku, w którym świat był dla większości obywateli ZSRR zwyczajnie zamknięty – odpowiedział Andrzej Duda. – Z przykrością opowiem się za sankcjami, które zablokują możliwość podróżowania np. obywatelom Rosji, ale jeżeli prezydent Putin będzie dalej postępował w taki sposób, będzie łamał prawo międzynarodowe, to te daleko idące kroki będą konieczne – dodawał. Wcześniej nieoficjalnie usłyszeliśmy, że Polska może wprowadzić do dyskusji międzynarodowych kwestię swobody podróżowania pewnych grup Rosjan w odpowiedzi na dalszą agresję wobec Ukrainy.
Spotkanie prezydentów państw Trójkąta Lubelskiego miało przede wszystkim znaczenie symboliczne. Była to druga – po wtorkowych odwiedzinach Kijowa przez prezydenta Estonii Alara Karisa – wizyta zagranicznych przywódców nad Dnieprem, odkąd Rosja uznała niepodległość okupowanych przez siebie Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych (DRL/ŁRL). – Takie wsparcie też jest ważne i doceniane – zaznacza w rozmowie z DGP Hennadij Maksak, analityk think tanku Ukraiński Pryzmat. – Warto byłoby nasycić Trójkąt Lubelski treścią, ale większej liczby konkretów spodziewamy się po długo odkładanym spotkaniu premierów – dodaje. Nieoficjalnie wiadomo, że Denys Szmyhal ma gościć u Mateusza Morawieckiego 14 marca. O ile do tego czasu nie wydarzy się nic, co to spotkanie uniemożliwi – zastrzegają wszyscy nasi rozmówcy.
Trójkąt Lubelski to część systemu współpracy regionalnej, o który Kijów mocno zabiega. Obok formatu litewsko-polsko-ukraińskiego niedawno ogłoszono też powołanie polityczno-wojskowego trójkąta Kijów–Londyn–Warszawa. Politycy rządzącego Ukrainą Sługi Narodu (SN) tłumaczą, że to świadome obudowywanie Ukrainy siecią małych sojuszy, które mają być swoistą protezą wzmacniającą bezpieczeństwo Kijowa, zanim Ukraina zostanie członkiem NATO. – Obserwujemy pewną próżnię przywództwa w Europie. Reakcja Francji i Niemiec na działania Rosji była mocno wymuszona. Brytyjczycy, Polacy i Ukraińcy mogą spróbować tę próżnię zapełnić – przekonuje DGP Dmytro Natałucha, poseł SN, szef parlamentarnej komisji rozwoju gospodarczego. Dodaje, że trzy wymienione kraje mogą stworzyć wspólne centrum cyberbezpieczeństwa, zintensyfikować trójstronne ćwiczenia wojskowe i wymianę informacji wywiadowczych.
– Władimir Putin stworzył swoimi działaniami nową normalność w Europie. To nas zmusza do przemyślenia dotychczasowego systemu bezpieczeństwa na naszym kontynencie – dodaje Natałucha. Wewnątrz kraju troska o obronę narodową doprowadziła ukraińskich decydentów do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego na terenie całego kraju poza obwodami donieckim i ługańskim, gdzie i tak ze względu na agresję panuje zaostrzony reżim bezpieczeństwa. Ma się on wiązać z ograniczeniami w dostępie do granicy, zakazem manifestacji, zaostrzonymi kontrolami przemieszczających się między miastami pojazdów, a także możliwą godziną policyjną. Wczoraj decyzję o wprowadzeniu takiego stanu na 30 dni podjęła prezydencka Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Wieczorem tą decyzje zatwierdziła Rada Najwyższa.
We wtorek wieczorem szefowie klubów parlamentarnych – w tym eksprezydent Petro Poroszenko – podczas spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim ustalili zawarcie ponadpartyjnego porozumienia na rzecz obronności. Ma to zapewnić władzom spokój do czasu oddalenia groźby rosyjskiej inwazji. – Pokój w polityce potrwa tyle, ile będzie trzeba. Ostatecznie wszyscy chcą przeżyć, a ludzie nie wybaczą teraz konfliktów, bo to będzie równoznaczne ze zdradą i sabotażem – przekonuje Dmytro Natałucha.
W czasie kijowskiej konferencji prezydentów Litwy, Polski i Ukrainy na Donbasie dochodziło do regularnych ostrzałów pozycji ukraińskich. 478 pocisków wystrzelono w kierunku miejscowości Nowotoszkiwśke w obwodzie ługańskim. Zajmująca się pomocą walczącym żołnierzom organizacja Wróć informowała o walkach toczonych w okolicy miasta Szczastia znajdującego się pod kontrolą rządu centralnego. Sztab Operacji Połączonych Sił podał w środę, że w ciągu minionej doby przeciwnik 96-krotnie złamał zasady rozejmu.
Lider DRL Denys Puszylin zapewniał wczoraj, że jego parapaństwo „nie jest na razie na tym etapie”, by planować atak na kontrolowane przez władze ukraińskie tereny obwodu donieckiego. Ale to, że Putin uznał je za obszary, które powinny należeć do DRL, sprawia, że Ukraińcy obawiają się takiego ataku. Szczególnie zagrożony może być portowy, silnie uprzemysłowiony Mariupol. Półmilionowe miasto to najważniejsza część Donbasu pozostająca pod kontrolą Ukrainy. Zapytaliśmy wczoraj Wołodymyra Zełenskiego o jego prognozę rozwoju sytuacji wokół Donbasu. Prezydent Ukrainy nie odpowiedział jednoznacznie, czy spodziewa się ataku na miasta na wschodzie, które są obecnie pod kontrolą sił rządowych. – Odpowiedzi na działania Rosjan będę znał tylko ja i nasza armia – odpowiedział.