W trakcie rozmów Bidena z przywódcami europejskimi ustalono, że nie będzie żadnych ustępstw wobec gróźb Kremla. Nawet jeśli miałoby się to skończyć wojną – wynika z informacji DGP w źródłach dyplomatycznych. NATO nie będzie negocjowało z pokerzystą, przekonują nasze źródła.

Po rozmowach w formacie USA plus Polska, Francja, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania i przedstawiciele instytucji UE i NATO panuje przekonanie, że Waszyngton usztywnił swoje stanowisko wobec gróźb Kremla. Jeszcze w ubiegłą środę Joe Biden lawirował, komentując sytuację na Ukrainie. Obecnie daje Rosji jasno do zrozumienia, że nie będzie żadnych ustępstw ani oferty odprężenia pod szantażem.
– Podczas spotkania z prezydentem Bidenem rozmawialiśmy nie tylko jako przedstawiciel OBWE, lecz także państwa naszej części Europy. Dyskutowaliśmy sytuację wokół Ukrainy, ale i całej wschodniej flanki NATO. Możemy śmiało mówić o jedności Sojuszu Północnoatlantyckiego – mówił po spotkaniu Andrzej Duda.
– Widać bardzo wyraźną zmianę stanowiska amerykańskiego. Joe Biden czerpie z polityków USA, którzy jednoznacznie sprzeciwiali się Rosji – mówi DGP polskie źródło dyplomatyczne znające kulisy rozmów prezydenta USA z przywódcami europejskimi. – Sytuacja na Ukrainie to dla nich chrzest bojowy. Nie zamierzają tego zepsuć – dodaje. Jak przekonuje rozmówca DPG, Władimir Putin ma szansę się jeszcze wycofać z twarzą, ale już bez jakichkolwiek koncesji. – Jeśli tego nie zrobi i uderzy w Ukrainę, zaryzykuje utratę tego, co przez lata budował w Rosji. Panuje przekonanie, że Putin przelicytował. Wszystko w jego rękach – dodaje.
Rosja czeka na pisemną odpowiedź USA na dwa projekty umów o nowym kształcie bezpieczeństwa w Europie, które wysłała do Brukseli i Waszyngtonu w połowie grudnia. Znalazły się tam m.in. żądania wycofania wojsk USA ze wschodniej flanki NATO i zamknięcia drzwi do Sojuszu dla Ukrainy. Dziś wiadomo już, że żaden z postulatów, które zawarto w tych dokumentach, nie zostanie spełniony.
Krótko po rozmowach Bidena z sojusznikami w Europie zaczęto publikować kolejne informacje o ewakuacji personelu dyplomatycznego z Kijowa. Rozmówcy DGP postrzegają to jako grę i chęć zademonstrowania Rosji, że państwa NATO poważnie biorą pod uwagę scenariusze wojenne i traktują je jako oczywistość, której nie ma sensu dalej wykorzystywać jako środek nacisku. Polska na razie nie zamierza wycofywać nikogo z ambasady w Kijowie.
Wczoraj Ukraińcy próbowali łagodzić retorykę wokół tego tematu. Cytowani przez prasę doradcy Wołodymyra Zełenskiego przekonywali, że dyplomaci USA są w ukraińskiej stolicy bezpieczniejsi niż w Los Angeles. Pełniący do marca 2020 r. urząd ministra obrony Andrij Zahorodniuk twierdzi z kolei, że ilość wojsk zgromadzonych wokół Ukrainy nie pozwala na dokonanie inwazji na masową skalę. Jego zdaniem liczba 127 tys. żołnierzy rosyjskich zgromadzonych na Krymie, od strony Donbasu, Rosji i Białorusi, w zasadzie nie zmieniła się od kwietnia, gdy Kreml po raz pierwszy zastosował szantaż wojenny wobec Kijowa. Podobnego zdania jest obecny minister obrony Ołeksij Reznikow, który przekonywał wczoraj, że nie ma podstaw, by sądzić, że dojdzie do pełnowymiarowej agresji przeciw Ukrainie. – Dane, jakie ma nasz wywiad i służby wywiadowcze naszych sojuszników, pokrywają się. Wnioski jednak mamy nieco inne – dodawał Reznikow, który podał z kolei liczbę 109 tys. żołnierzy sił lądowych Federacji Rosyjskiej (z lotnictwem i marynarką wojenną jest ich więcej), którzy stacjonują w odległości ok. 200 km od granicy ukraińskiej i w ramach prowadzonych ćwiczeń albo się do niej zbliżają, albo powracają na swoje pozycje.
Prezydent Andrzej Duda po rozmowach z Bidenem zapowiedział zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. RBN to organ doradczy, w skład którego oprócz marszałków Sejmu i Senatu wchodzą m.in. przedstawiciele wszystkich partii posiadających kluby parlamentarne. Prawdopodobnie zaproszeni zostaną także przedstawiciele tych formacji, które mają jedynie koła (by stworzyć klub, trzeba mieć 15 posłów i/lub senatorów). W skład RBN wchodzą też: premier, szef MON, szef MSWiA, szef MSZ, minister koordynator służb specjalnych, szef Kancelarii Prezydenta i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Spytaliśmy kilku polityków opozycji, czy zaproszenie prezydenta przyjmą. – Od nas na pewno ktoś się pojawi, choć jeszcze nie wiadomo, kto to dokładnie będzie. Być może przewodniczący Donald Tusk, być może szef klubu Borys Budka – tłumaczy były minister obrony Tomasz Siemoniak z Koalicji Obywatelskiej, największego obecnie klubu opozycji. – Nasi przedstawiciele zawsze w RBN biorą udział – stwierdza poseł Marek Biernacki z klubu Koalicji Polskiej. W podobnym tonie wypowiada się poseł Krzysztof Bosak z Konfederacji. – Na pewno ktoś od nas się pojawi. Po tym, gdy wpłynie zaproszenie, zdecydujemy, kto się uda na spotkanie – mówi polityk. Także Paweł Kukiz z koła Kukiz’15 – Demokracja Bezpośrednia i Andrzej Rozenek z Koła Polskiej Partii Socjalistycznej.
To trzecia w tej kadencji i piąta w ogóle Rada Bezpieczeństwa Narodowego zwołana przez prezydenta Dudę.