Zakończony właśnie w Katarze pod patronatem FIFA Puchar Państw Arabskich ujawnił podziały społeczno-polityczne między narodami, które łączy arabskie pochodzenie. W Europie często postrzegamy Arabów jako jedną całość. W rzeczywistości mieszkańcy Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej różnią się między sobą nie mniej niż narodyeuropejskie.

Maciej Pawłowski, Instytut Nowej Europy
Puchar Państw Arabskich to impreza sportowa organizowana od 1966 r. przez Unię Arabskich Związków Piłkarskich. W latach 1972–1977, w ramach sprzeciwu wobec polityki Izraela, nosiła nazwę Pucharu Palestyny. Jego założeniem jest sportowa rywalizacja państw, których wspólnych mianownikiem jest arabskie pochodzenie uczestników. Rangę imprezy obniża fakt, że nie odbywa się ona w regularnych odstępach czasu. Jej poprzednia edycja miała miejsce w 2012 r., a wcześniejsza, z 2009 r., nie odbyła się z braku sponsorów. Aktualny turniej jest swoistą próbą generalną przed przyszłorocznymi piłkarskimi mistrzostwami świata wKatarze.
Puchar rozpoczęły jednak spory o jego nazwę i o to, kto ma moralne prawo, by w nim wystąpić. Przed rozpoczęciem zawodów marokańska federacja piłkarska wysłała do UAFA pismo z prośbą o zmianę nazwy turnieju tak, by uwzględniała ona etniczne pochodzenie mieszkańców Afryki Północnej. Obywateli państw tego regionu poruszyła wypowiedź popularnego dziennikarza z Arabii Saudyjskiej Fahada al-Szammariego, który stwierdził, że kraje północnoafrykańskie są na tym turnieju tylko gośćmi dla wypełnienia stadionów. Jego zdaniem mieszkańcy Maghrebu nie są Arabami, leczBerberami.
O ile mieszkańcy Algierii, Libii, Maroka i Tunezji lubią podkreślać swoją odrębność etniczną, o tyle tego rodzaju sformułowania z ust Saudyjczyka odebrano jako chęć ich wykluczenia. Niektórzy komentatorzy uznali je też za krytykę Kataru, który – współpracując z Iranem i Turcją – stoi po przeciwnej stronie politycznej barykady niż reszta państw Zatoki Perskiej, tworzących nieformalny sojusz z Izraelem. Al-Szammariemu nie przeszkadzało zaproszenie do udziału w turnieju drużyn z państw, gdzie Arabowie są niewielką mniejszością etniczną, jak Dżibuti, Komory i Somalia, a nawet w większości chrześcijańskiego SudanuPołudniowego.
Różnice polityczne, społeczne i kulturowe oraz animozje na ich tle występują nie tylko między Arabami z Zatoki Perskiej a narodami Afryki Północnej. Również ludność tego drugiego regionu jest mocno zróżnicowana. Najlepszym przykładem jest rywalizacja między Algierią a Egiptem uznawana w obydwu krajach jako wielkie derby Afryki Północnej. Wciąż pamiętane są mecze tych drużyn w eliminacjach mistrzostw świata 2010 r. Wówczas przed meczem w Kairze egipscy kibice obrzucili kamieniami autobus z reprezentantami Algierii, a na stadionie doszło do bójek między fanami obudrużyn.
Algierscy kibice zgłaszali też przypadki kradzieży, które ich spotkały na terenie kairskiego śródmieścia, oraz zarzucali sędziemu meczu stronniczość na rzecz Egiptu, który wygrał 2:0. Na domiar złego drużyny zajęły ex aequo pierwsze miejsce w swojej grupie, z taką samą liczbą punktów, bilansem bramkowym i bilansem bezpośrednich spotkań. W kon sekwencji konieczne było rozegranie dodatkowego spotkania na neutralnym gruncie – w Sudanie. Mecz 1:0 wygrała Algieria, jednak po jego zakończeniu doszło do burd, w których zginęło 20Egipcjan.
Konsekwencje meczu z 2009 r. do dziś obecne są w świadomości obydwu narodów. Gdy mieszkałem w Egipcie, zdarzało mi się słyszeć od miejscowych, że Algierczycy są agresywni. Mieszkając w Algierii, spotykam się z opinią, że Egipcjanie mają przestępcze inklinacje. Oba narody różni też mentalność. Egipcjanie są ekstrawertykami i mają duży dystans do siebie, ale jednocześnie stanowią silnie rozwarstwione społeczeństwo, w którym osoby bogate okazują pogardę biednym, a w życiu codziennym często spotykane są drobne oszustwa. Algierczycy są mniej bezpośredni, bardziej dumni i przywiązują dużą wagę do honoru, a obnoszenie się z zamożnością jest przez nich negatywnie oceniane. Podczas tegorocznego meczu drużyny zremisowały 1:1 i na szczęście nie doszło doawantur.
Podziały występują również wśród narodów arabsko-berberyjskich: Algierczyków i Marokańczyków. Co prawda niektórzy twierdzą, że stanowią one jeden naród żyjący w dwóch państwach, jednak kraje te od pół wieku mają ze sobą relacje konfliktowe. W 1963 r. stoczyły wojnę o dostęp do przygranicznych złóż żelaza, a od 1976 r. spierają się o Saharę Zachodnią. Od 1994 r. ich granica lądowa pozostaje zamknięta, a w sierpniu tego roku Algier zerwał stosunki dyplomatyczne z Rabatem. Maroko jest monarchią, normalizuje relacje z Izraelem, ma silnie rozwarstwione społeczeństwo i wysoce zglobalizowaną gospodarkę. Algieria jest natomiast republiką z tradycjami „arabskiego socjalizmu”, z silną pozycją wojska, stosunkowo egalitarnym społeczeństwem i ograniczeniami w zakresie międzynarodowej wymianyhandlowej.
Wszystkie te czynniki powodowały, że mecz między nimi budził silne emocje, mieszczące się jednak w ramach sportowej rywalizacji. Ostatecznie po emocjonującym remisie 2:2 i rzutach karnych wygrała Algieria, awansując najpierw do półfinału, a po pokonaniu gospodarzy – do finału. W sobotę pokonała w nim 2:0 Tunezję, drugą drużynę, której al-Szammari odmówił prawdziwej arabskości.