Rządząca partia chce, by korporacje z zyskiem ponad miliarda dolarów rocznie podlegały minimalnej stawce podatkowej w wysokości 15 proc.

Senatorzy kontrolującej Kongres Partii Demokratycznej przedstawili plan wprowadzenia minimalnego podatku dochodowego od największych firm na poziomie 15 proc. Chcą objąć nim korporacje, które w ciągu trzech lat wykazują zyski na poziomie co najmniej miliarda dolarów rocznie. Według szacunków projekt dotyczy ok. 200 podmiotów, w tym technologicznych gigantów z Doliny Krzemowej.
Partia prezydenta Joego Bidena chce ukrócić możliwości korzystania z luk w systemie podatkowym. Demokraci wskazali Amazon, który w ciągu ostatnich trzech lat miał w USA 45 mld dol. zysku, a równocześnie do budżetu federalnego odprowadził niecałe 2 mld dol. Efektywna stopa podatkowa giganta handlu internetowego wyniosła 4,3 proc.
Zgodnie z zamiarami demokratów najwięksi gracze na rynku wciąż mieliby jednak przestrzeń do optymalizacji podatkowej. Zachowaliby prawo do części ulg, m.in. związanych z wydatkami na badania i rozwój czy na czystą energię. Według „The Wall Street Journal” oznacza to, że w praktyce niektóre podmioty utrzymałyby możliwość płacenia niskich podatków.
Dzięki postulowanym zmianom do amerykańskiego budżetu w ciągu 10 lat wpłynęłoby dodatkowe 300–400 mld dol.
Rząd federalny miałby też zyskać dzięki objęciu podatkiem dochodowym niezrealizowanych zysków kapitałowych osób fizycznych. Miałby on objąć ok. 700 osób, których majątek w trakcie pandemii wzrósł o ok. 2,1 bln dol.
Ze środków tych mają być finansowane programy Białego Domu dotyczące edukacji, publicznej opieki zdrowotnej oraz rozwoju odnawialnych źródeł energii.
Realizując przedstawione plany, zauważa „WSJ”, administracja uniknęłaby podnoszenia podatku dochodowego od osób prawnych. W 2017 r. republikanie ustanowili go na poziomie 21 proc. Wcześniej politycy demokratów mówili o konieczności podniesienia tego progu do co najmniej 25 proc.
Przeforsowanie przez Kongres reform podatkowych pozwoli gospodarzowi Białego Domu spełnić swoje wyborcze obietnice. Biden w kampanii przejął retorykę lewej strony demokratów, m.in. senator Elizabeth Warren czy Berniego Sandersa. Zapowiadał rozprawienie się z praktykami wielkich firm, które dysponują skuteczniejszymi narzędziami do minimalizowania podatków niż większość obywateli USA i skrzętnie z nich korzystają.
„Najbardziej dochodowe korporacje w kraju są często najgorsze przy sprawiedliwym płaceniu. Rok po roku odnotowują rekordowe zyski, a podatków oddają mało, a nawet nic. Ta propozycja rozwiąże najbardziej rażące uchybienia i zapewni, że największe firmy zapłacą podatek” – przekazała w oświadczeniu Kyrsten Sinema, demokratyczna senator z Arizony.
Jej poparcie dla 15-proc. podatku minimalnego jest o tyle istotne, że jest ona uznawana za centrystkę zdystansowaną od socjalistycznego skrzydła swojej partii. Na przeszkodzie w Senacie może stanąć jeszcze Joe Manchin, demokrata z republikańskiej w większości Wirginii Zachodniej, który stał się ostatnio języczkiem u wagi. Polityk blokuje część inicjatyw Białego Domu, podobnie jak republikanie patrząc nieprzychylnym okiem na zwiększanie wydatków federalnych.
Przez spory między lewicowym skrzydłem demokratów a centrystami Kongres do tej pory nie przegłosował dwóch dużych prezydenckich programów. Pierwszy dotyczy inwestycji infrastrukturalnych, a jego wartość przekracza bilion dolarów. Drugi to program wydatków socjalnych, który opiewać ma na kwotę ok. 2 bln dol. Z najnowszych informacji wynika jednak, że dwa obozy w partii zbliżyły się nieco do siebie, a porozumienie w negocjowanych razem pakietach jest na wyciągnięcie ręki.