Białoruś sama może sobie nie poradzić z większą liczbą cudzoziemców chcących dostać się przez zieloną granicę do Unii Europejskiej.

Potwierdziły się informacje podawane dwa tygodnie temu przez polskie służby, że Białoruś ograniczyła napływ migrantów, którzy później są przerzucani na granicę z Unią Europejską. Obywatele siedmiu państw Afryki i Azji, zamieszkanych łącznie przez 700 mln ludzi, nie są już wpuszczani na pokład samolotów lecących do Mińska, jeśli nie posiadają ważnej wizy białoruskiej. Najprawdopodobniej Białorusini nie są w stanie poradzić sobie z większą liczbą cudzoziemców ze względów logistycznych.
„Szlak migracyjny do Polski jest pod stałą kontrolą władz białoruskich. Najnowsze informacje pokazują, że Mińsk nie akceptuje obecnie pasażerów podróżujących przez lotnisko w Irbilu (nawet z już wydaną wizą). Ponadto MSZ BLR wstrzymało również przyjmowanie wniosków wizowych na mińskim lotnisku od obywateli Egiptu, Iranu, Nigerii, Pakistanu i Syrii” – podał 6 października Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Teraz wiadomo, że chodzi nie tylko o pasażerów odlatujących z położonego w irackim Kurdystanie Irbilu, lecz także z innych lotnisk, a do listy Żaryna należy dodać Afganistan i Jemen.
Decyzja władz nie została publicznie ogłoszona, ale informację opublikowało na swojej stronie internetowej biuro podróży AnieksTur Baj, jedno z przedsiębiorstw zaangażowanych w przerzut migrantów. „Obywatele wymienionych państw mogą wjechać do Republiki Białorusi tylko, jeśli posiadają wizę RB w paszporcie (przyjmować na pokład tylko posiadaczy wizy RB w paszporcie!). Wydział konsularny MSZ RB nie przyjmuje wniosków wizowych od obywateli wymienionych państw na lotnisku państwa przyjmującego, więc nie da się uzyskać wizy na lotnisku po przylocie” – czytamy. Niezależny od władz portal Zerkalo.io potwierdził tę informację u innych touroperatorów.
Eksperci przypuszczają, że Mińsk może sobie nie poradzić z większą liczbą cudzoziemców na swoim terytorium, biorąc pod uwagę rozpowszechnioną praktykę tzw. push-backu, czyli kontrowersyjnego z punktu widzenia prawa międzynarodowego wypychania migrantów z powrotem na Białoruś przez służby litewskie, łotewskie i polskie. – To próba zacieśnienia kontroli nad migracją i ograniczenia niezorganizowanych podróży z własnej inicjatywy – mówił dziennikarzom Zerkalo.io były dyplomata Pawieł Sluńkin. – W Mińsku jest już wystarczająca liczba migrantów, widać ich w centrach handlowych i na podwórkach. Akcję trzeba ograniczać zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Alaksandr Łukaszenka nie uzyskał spodziewanego efektu – dodawał komentator polityczny Jahor Lebiadok. Łukaszenka, prowokując kryzys migracyjny i humanitarny na zewnętrznej granicy UE, liczył, że zmusi w ten sposób Zachód do rozmów. Nic takiego się nie stało.
Kamiński mówił, że na Białorusi przebywa ok. 10 tys. ludzi chcących przedostać się do UE. Jak pisaliśmy dwa tygodnie temu, w Mińsku brakuje już miejsc w hotelach, w których migranci spędzają kilka dni przed przewiezieniem na granicę. W piątek i sobotę 1–2 października odbyło się 17 lotów z Turcji i jeden z Syrii, a dodatkowo 15 lotów z Egiptu, Uzbekistanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które również mogą być częściowo wykorzystywane do przemytu ludzi. Na piątek i sobotę 15–16 października stołeczne lotnisko przewidywało 11 lotów z Turcji i 14 z Egiptu, Uzbekistanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a jedyny lot Cham Wings Airlines z Damaszku w Syrii został odwołany. Okazało się także, że zapowiadane we wrześniu zniesienie wiz dla obywateli Egiptu, Iranu, Jordanii, Pakistanu i Południowej Afryki dotyczy tylko posiadaczy ważnych wiz do strefy Schengen, a więc ludzi, którzy do UE i tak mogą przyjechać legalnie.
– Szacujemy, że reżim Łukaszenki zainkasował za ten szlak migracyjny miliony dolarów. Środki finansowe pozyskiwane przez władze białoruskie od migrantów trafiają również do administracji prezydenta, a także do służb bezpośrednio biorących udział w kontrolowaniu ruchu migrantów: Państwowego Komitetu Granicznego i KGB. Utworzenie stałego szlaku migracyjnego do UE będzie formą stałego finansowania reżimu białoruskiego, który pozostaje wrogi wobec Polski – mówił w piątek Żaryn. Dzień wcześniej Sejm przyjął nowelizację ustawy o cudzoziemcach, sankcjonującą push-back (wcześniej dozwolony rozporządzeniem MSWiA). „Łamie ona Konwencję uchodźczą, prawo UE i krajowe. Ogranicza prawo do azylu, które musi być bezwzględnie respektowane. Władze nie mogą automatycznie zawracać ludzi bez indywidualnej oceny, czy wymagają oni ochrony międzynarodowej” – oświadczyło Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. ©℗