Zaplanowano serię spotkań z przywódcami, w tym z prezydentem Brazylii Jairem Bolsonaro (na zdjęciu); Mongolii Uchnaagijnem Chürelsüchem; Turcji Recepem Tayyipem Erdoğanem; Czarnogóry Milo Đukanovićem; Młodawii Maią Sandu; Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim; Estonii Kersti Kaljulaid; Łotwy Egilsem Levitsem; Litwy Gitanasem Nausėdą; premierem Gruzji Iraklim Garibaszwilim oraz sekretarzem generalnym ONZ António Guterresem. Rozmowy z liderami państw leżących blisko Polski mają skupić się na kwestiach bezpieczeństwa.
Nie dojdzie natomiast do spotkania z Joem Bidenem, o którym spekulowały przez ostatnie dni polskie media. Jak pisaliśmy w DGP, wynika to przede wszystkim z obostrzeń, jakie Amerykanie wprowadzili w związku z pandemią. Prezydent USA odbędzie w ramach szczytu ONZ tylko jedno spotkanie dwustronne: z premierem Australii Scottem Morrisonem.
Odpowiedzialny w prezydenckiej kancelarii za kontakty międzynarodowe minister Jakub Kumoch powiedział wczoraj po przylocie Andrzeja Dudy do Nowego Jorku, że spotkanie prezydentów USA i Polski jest potrzebne, powinno być jednak poprzedzone „refleksją na temat tego, co się stało w związku z Nord Stream 2” oraz że nie jest to temat do 15-minutowej rozmowy w kuluarach.
Z punktu widzenia polskiej dyplomacji ważnym punktem wizyty prezydenta w Nowym Jorku jest jego wystąpienie przed Zgromadzeniem Ogólnym, które miało miejsce już po oddaniu tego wydania DGP do druku. Wiadomo jednak, o czym miała mówić głowa państwa: o polskich doświadczeniach w walce z pandemią, bezpieczeństwie w naszej części Europy (z uwzględnieniem sytuacji na granicy polsko-białoruskiej) oraz o prymacie prawa międzynarodowego.