Władze zrobiły wiele, by pomóc w osiągnięciu dobrego wyniku rządzącej Jednej Rosji. Tradycyjnie doszło do licznych nieprawidłowości

Trwające od piątku głosowanie w rosyjskich wyborach zakończyło się już po zamknięciu tego wydania DGP. Kilka godzin wcześniej przestały przyjmować wyborców komisje z Dalekiego Wschodu. Zwróciła uwagę niska frekwencja, która oscylowała wokół 40 proc. (od 37 proc. na Sachalinie do 41 proc. w obwodzie magadańskim), z wyjątkiem Czukotki, gdzie oficjalnie poszło do urn 59 proc. wyborców. Rosjanie wybierali 225 deputowanych z ogólnokrajowej listy partyjnej (listę Jednej Rosji otwierał minister obrony Siergiej Szojgu) i 225 kolejnych z okręgów jednomandatowych.
Najważniejsze pytanie dotyczyło tego, ile mandatów przypadnie kremlowskiej Jednej Rosji, na której czele stoi były prezydent Dmitrij Miedwiediew. Poza nią miejsca w Dumie Państwowej najpewniej obroniły ugrupowania koncesjonowanej opozycji – Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej, nacjonalistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji i lewicowo-narodowa Sprawiedliwa Rosja. Eksperci dawali pewne szanse na pokonanie 5-proc. progu także Nowym Ludziom, partii stworzonej z błogosławieństwem Kremla dla elektoratu wielkomiejskiego, oraz Rosyjskiej Partii Emerytów na rzecz Sprawiedliwości Społecznej.
Realna opozycja została niemal w komplecie zdyskwalifikowana. Ludzie związani z Nawalnym nie mogli ubiegać się o mandaty ze względu na zakaz startu ekstremistów, tymczasem za organizacje ekstremistyczne formalnie uznano zawczasu regionalne sztaby uwięzionego polityka oraz jego Fundację Walki z Korupcją, znaną z publikacji głośnych filmów o majątkach najważniejszych polityków z prezydentem Władimirem Putinem na czele. Ludzie Nawalnego poprzez program Inteligentne Głosowanie wytypowali w każdym z JOW kandydata, który miałby największe szanse na pokonanie człowieka Jednej Rosji, i nawoływali do oddania głosu na niego. Większość wytypowanych w ten sposób kandydatów stanowili komuniści.
Kreml zrobił wiele, by storpedować koncepcję Inteligentnego Głosowania, która w minionych latach przyniosła opozycji pewne drobne sukcesy w wyborach lokalnych, czego najlepszym przykładem było zwycięstwo stronnictw antyputinowskich w syberyjskim Tomsku. Zablokowano strony internetowe związane z Nawalnym i zachęcające do udziału w Inteligentnym Głosowaniu. Kremlowi udało się nawet zmusić Apple’a i Google’a do usunięcia aplikacji mobilnych ułatwiających koordynację działań w ramach tego programu. Korporacjom zagrożono wcześniej karami finansowymi, a im rosyjskim współpracownikom – sprawami karnymi. Senator Władimir Dżabarow mówił o „jednoznacznie nielegalnych działaniach” Apple’a i Google’a.
Z całego kraju napływały doniesienia o manipulacjach wyborczych. Pojawiały się nagrania, na których widać wsypywane do urn pliki kart do głosowania, w kilku komisjach starano się zasłonić kamery monitoringu (w jednym przypadku w Kraju Stawropolskim dzięki szybkiej reakcji obserwatorów udało się doprowadzić do dymisji przewodniczącego komisji). Na głosowanie w zorganizowany sposób zwożono funkcjonariuszy struktur siłowych i pracowników przedsiębiorstw państwowych. Szczególnie podejrzane wyniki frekwencji napływały z narodowych republik autonomicznych. W Czeczenii już do soboty zagłosowało oficjalnie 73,5 proc. głosujących. Zachęcano do pójścia do urn narodową loterią; nagrodę wartą 10 tys. rubli (540 zł) zdobył rzecznik Putina Dmitrij Pieskow.
Na wybory byli zwożeni także mieszkańcy okupowanych obszarów ukraińskiego Donbasu. Władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej uruchomiły 825 kursów autobusowych i 12 pociągów dla głosujących w specjalnie utworzonych komisjach na terenie rosyjskiego obwodu rostowskiego. Podobne działania podjęto na terenach kontrolowanych przez Ługańską Republikę Ludową. Dziennikarze informowali też o przedwyborczym przyspieszeniu akcji wydawania rosyjskich paszportów mieszkańcom DRL i ŁRL, by mogli zagłosować. Władze Ukrainy zagroziły sankcjami osobom organizującym wybory dla mieszkańców okolic Doniecka i Ługańska, a także członkom komisji na anektowanym w 2014 r. Krymie. Jak przypomina Kijów, prawo międzynarodowe zakazuje organizowania głosowania na obszarach okupowanych.