- Białoruś traci pole manewru i możliwości niezależnego podejmowania decyzji politycznych - mówi Vilmantas Vitkauskas, dyrektor departamentu polityki obronnej Ministerstwa Obrony Narodowej Litwy.

W jaki sposób Litwa przygotowuje się do białorusko-rosyjskich manewrów Zapad-2021, które zaczynają się 10 września?
Wydaje mi się, że jesteśmy dobrze przygotowani. Ćwiczenia Zapad to dla nas nic nowego, odbywają się w końcu raz na cztery lata. Przygotowujemy się do nich od końca wiosny. Mamy niezłe rozeznanie w tym, co się tam dzieje. Nie jesteśmy osamotnieni, blisko współpracujemy z partnerami strategicznymi z naszego regionu. Jesteśmy gotowi do adekwatnej odpowiedzi na wypadek, gdyby wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Czy Litwa postrzega te ćwiczenia jako zagrożenie?
Nie możemy dopuścić do żadnego nieoczekiwanego rozwoju wydarzeń. Jeśli weźmiemy pod uwagę rosyjską strategię wojskową, zakładającą przejmowanie inicjatywy strategicznej zgodnie z tezą, że najlepszą obroną jest ofensywa, my i nasi sojusznicy musimy być gotowi na adekwatną odpowiedź.
Czy mają państwo jakiekolwiek sygnały o możliwych prowokacjach granicznych? DGP pisał w ubiegłym tygodniu, że polscy decydenci uznają taki scenariusz za prawdopodobny.
Czytałem, ale szczerze mówiąc, byłem zaskoczony. Powinniśmy zachować ostrożność, opisując takie scenariusze. Nie dysponujemy informacjami, które wskazywałyby na ich realizację, choć oczywiście musimy być gotowi na każdą niespodziankę.
W 2017 r. Białoruś zaprosiła na część ćwiczeń międzynarodowych obserwatorów. Czy tak też było i tym razem? Będziecie obserwować manewry na miejscu?
Otrzymaliśmy zaproszenie do obserwacji ćwiczeń. Jesteśmy gotowi na wysłanie delegacji. Kiedy mowa o ćwiczeniach Zapad, nie można jednak zapominać, że wiele dzieje się także przed 10 września, czyli oficjalną datą ich rozpoczęcia. Zaproszeni obserwatorzy będą mogli zobaczyć tylko to, co Białorusini i Rosjanie będą chcieli im pokazać. Oczywiście to ważne, ale musimy też bacznie przyglądać się temu, co będzie się działo wcześniej. To jest nawet ważniejsze.
Co pan ma na myśli?
Mam na myśli dyslokację oddziałów wojskowych, sprzętu, wszczęcie pewnych procedur przygotowawczych. Analizujemy koncentrację sił, lokalizację ćwiczeń i ich prawdziwy scenariusz – to trzy najważniejsze elementy, które są przedmiotem naszego zainteresowania.
Dostrzega pan jakikolwiek związek między ćwiczeniami a kryzysem migracyjnym na białorusko-unijnej granicy?
To dobre pytanie, które rzeczywiście nurtuje naszych specjalistów, ale na razie na pewno można mówić jedynie o zbieżności czasu i miejsca. Białoruskie siły zbrojne oferują dość ograniczone wsparcie logistyczne w sterowaniu kryzysem migracyjnym, ale nie kierują nim.
A kto bezpośrednio nim steruje?
Za kryzys migracyjny jest odpowiedzialna administracja prezydenta i komitet pograniczny jako bezpośredni wykonawca.
Czy z litewskiego punktu widzenia sytuacja na granicy została opanowana? Od 5 sierpnia wasze statystyki notują tylko pojedyncze przypadki zatrzymywania osób na nielegalnym przekroczeniu granicy.
Od 3 sierpnia zatrzymaliśmy 84 osoby, czego oczywiście nie da się porównywać z lipcem, gdy zatrzymaliśmy ponad 3000 migrantów. To znacząca poprawa. Przejęliśmy inicjatywę, kontrolujemy sytuację, przy czym zarządzaniem kryzysowym zajmuje się resort spraw wewnętrznych, a nie obrony narodowej. Oczywiście musimy się zająć tymi migrantami, którym udało się wcześniej przekroczyć granicę, ale jeśli chodzi o napływ nowych, sytuacja wydaje się pod kontrolą. Nie wiemy jednak, co się wydarzy po zakończeniu ćwiczeń i czy nie będziemy mieli wówczas do czynienia z kolejną falą. Dlatego nie ma powodu do nadmiernej ekscytacji.
Sądzi pan, że rosyjscy wojskowi mogą pozostać na Białorusi po zakończeniu manewrów?
To możliwe. To jeden z najważniejszych powodów do niepokoju, które rozważamy.
Poprzednie ćwiczenia Zapad odbywały się w 2017 r. Relacje Białorusi z państwami Zachodu były wówczas znacznie lepsze. Po wyborach w 2020 r. nastąpiła znaczna eskalacja napięcia. Czy w tym kontekście dostrzega pan jakieś różnice między manewrami Zapad-2021 a Zapad-2017?
Trzeba wziąć pod uwagę dynamikę relacji białorusko-rosyjskich. W przeszłości układały się one dwutorowo. Jedna ścieżka dotyczyła relacji politycznych i gospodarczych, druga – wojskowych. Te ścieżki zawsze były oddzielone od siebie. W 2017 r. relacje polityczne i gospodarcze układały się zupełnie inaczej, także nasze stosunki z Białorusią były bardziej otwarte. Ale wyjątkowo bliska współpraca wojskowa Białorusi i Rosji wyglądała podobnie, a białoruskie siły zbrojne są bardzo mocno zintegrowane z rosyjskimi. Z tego punktu widzenia sytuacja związana z ćwiczeniami Zapad-2021 nie różni się specjalnie od tej sprzed czterech lat. Z politycznego punktu widzenia od lata 2020 r. Białoruś traci tymczasem pole manewru i możliwości niezależnego podejmowania decyzji politycznych, co dla Mińska stanowi poważne ryzyko.