- Współczesny talib ma 20 lat, pochodzi z Pakistanu i jest bardziej radykalny od swoich poprzedników, rządzących w Kabulu do 2001 r. - mówi Szerdżan Ahmadzaj dyrektor Centrum Studiów nad Afganistanem na Uniwersytecie w Nebrasce, wieloletni pracownik gabinetu prezydenta Afganistanu

W niedzielę talibowie zbliżyli się do stolicy Afganistanu - Kabulu. Postępów w ofensywie dokonują w zaskakująco szybkim tempie. Jednocześnie przywódcy grupy starają się docierać do jak najszerszego grona odbiorców, prezentując się jako nowocześni liderzy. Wciąż niewiele wiadomo o talibskich żołnierzach. Jak można byłoby opisać człowieka, który w 2021 r. walczy po ich stronie?
Obecni talibowie zdecydowanie różnią się od tych, z którymi mieliśmy do czynienia 20 lat temu. Można byłoby ich podzielić na dwie grupy, bo nie wszyscy walczący to zatwardziali ideowcy. Faktycznie najwięcej jest mężczyzn, którzy popierają sposób, w jaki talibowie chcą rządzić krajem. Wierzą w ich interpretację szariatu oraz walczą o przywrócenie Islamskiego Emiratu Afganistanu. Państwa, w którym o wszystkim decyduje jeden przywódca, a obowiązującym systemem jest totalitaryzm. Najprościej mówiąc, chcą powrotu do tego, co było w latach 1996–2001. Odrębną grupę stanowią osoby, które nie podzielają poglądów talibów, a do walki po ich stronie motywuje ich coś innego. Zwykle sprzeciw wobec rządów prezydenta Aszrafa Ghaniego lub obecności sił zagranicznych w kraju czy konflikt z innymi, mniejszymi bojówkami.
Czy współcześni ideologiczni talibowie w ogóle wiedzą, jak wyglądał Afganistan przed 2001 r.?
Tę organizację tworzą obecnie zupełnie nowi ludzie. Młodzież, najczęściej urodzona w okolicach 2001 r. Mężczyźni, którzy byli zaangażowani w działalność grupy 20 lat temu, teraz mają 40–50 lat. Nie są zainteresowani dalszą walką. O to, by szeregi talibów się nie kurczyły, dba Pakistan. Większość ideowych talibów urodziła się i wychowała właśnie tam, więc nawet nie wie, jak wygląda Afganistan i jego kultura. Ci chłopcy nie mają zielonego pojęcia, jakie wartości wyznają Afgańczycy. To, że nie przestrzegają prawa międzynarodowego, pewnie nikogo nie zdziwi. Ale oni przyjeżdżają do Afganistanu i nie stosują się nawet do żadnych lokalnych zasad. Są zbyt młodzi, żeby je rozumieć. Dorastali w pakistańskich medresach, więc ich wiedza jest ograniczona do tego, czego zostali w nich nauczeni. Rozmawiając o tym, nie możemy zapominać, że to w końcu władze w Islamabadzie tworzą zaplecze talibów. Stamtąd pochodzi całe wsparcie polityczne i militarne. I co najważniejsze, to właśnie w tym państwie talibowie mają swoje sanktuaria. Tam są szkoleni i leczeni, jeśli coś im się stanie na polu bitwy. Nikt tego zresztą nie ukrywa. W tym roku doszło do sytuacji, w której jeden z talibskich przywódców, którzy na co dzień przebywają w Dosze, poleciał do pakistańskiego Karaczi, by spotkać się z członkami grupy. Wolał rozmawiać z talibami poza Afganistanem. Jeśli spojrzy się na raporty z pogrzebów, można dostrzec, że grono pakistańskich obywateli lub – kto wie – może nawet pakistańskich żołnierzy, którzy walczą na polu bitwy z rządem afgańskim, jest naprawdę liczne. Te same wnioski można wyciągnąć z mediów społecznościowych. W swoich wpisach talibowie jasno na to wskazują, informując o konkretnych osobach, które wróciły z pola bitwy w Afganistanie do domu w Pakistanie. Publikują ich zdjęcia i dane osobowe.
Pakistan stoi za talibami od początku. Wsparcie płynie wyłącznie stamtąd czy obecnie w walkę angażują się też inne grupy?
Wśród walczących są bojownicy z Kaszmiru, członkowie Al-Kaidy czy nawet ujgurscy radykałowie, co z kolei bardzo denerwuje Chiny. To grupy, które podzielają tę samą ideologię. W konsekwencji wracamy do stanu sprzed 20 lat temu. Siły z całego świata przyleciały do Afganistanu, żeby temu zapobiec. Nie udało się, bo nigdy nie zajęli się źródłem problemu – Pakistanem. Dlatego teraz pakują walizki i uciekają.
Jakie państwo chcą zbudować młodzi talibowie? W co wierzą?
Nowe pokolenie ma bardzo silne przekonania co do tego, jak powinno się rządzić Afganistanem: twardą ręką, wprowadzając system teokratyczno-totalitarny. W takiej rzeczywistości przywódcy się nie wybiera, a wspierać musi go całe wojsko. Wszystko to przy zdecydowanej wierze we własną interpretację islamu.
Przywódcy talibów przekonują, że grupa się zmieniła. Kreują wizerunek na bardziej przystępny dla społeczeństwa. Do obywateli docierają przez media społecznościowe. Aktywnie korzystają z nich również młodzi talibowie. Przedstawiają się tam od bardziej umiarkowanej strony?
Bardzo bym chciał, żeby tak było. Niestety wszystko, co publikują na swoich profilach, można opisać jednym słowem: przemoc. Wrzucają głównie relacje ze zwycięskich bitew. Młodzi talibowie są wyjątkowo ostrzy w przekazie. Stali się zdecydowanie bardziej ekstremistyczną wersją poprzedników, dlatego w ich retoryce nie ma miejsca na wyważone, umiarkowane wpisy. Owszem, przywódcy polityczni, którzy przebywają w Katarze z dala od żołnierzy, prezentują się jako nowocześni i mniej radykalni liderzy. Mówią o prawie kobiet do edukacji i pracy. Ale nowe pokolenie talibów nie idzie w ich ślady. Zbrodnie, których się dopuszczają, dowodzą, że są w stanie posunąć się jeszcze dalej niż ich poprzednicy przed 2001 r.
fot. mat. prasowe
Szerdżan Ahmadzaj dyrektor Centrum Studiów nad Afganistanem na Uniwersytecie w Nebrasce, wieloletni pracownik gabinetu prezydenta Afganistanu
Czy w takim razie przywódcy mają na młodych bojowników jakikolwiek wpływ?
Zależy, o których przywódcach mówimy, bo są dwa rodzaje. Liderzy polityczni, czyli ci, którzy zarządzają talibami z Dohy, mają ogromny wpływ na poglądy młodych bojowników. Zarówno polityczne, jak i religijne. Ci drudzy – dowódcy na polu bitwy – nie są autorytetami dla najmłodszego pokolenia. Podczas walki nie mają dużego posłuchu.
Dlaczego najmłodsze pokolenie jest bardziej zradykalizowane?
Tak ich wychowano.
A co z resztą młodego społeczeństwa? Popierają talibskich rówieśników?
Młodzież w Afganistanie nie przypomina tej sprzed dwóch dekad. Pokolenie obecnych 20-latków zobaczyło, co to znaczy wolność, a dzięki telewizji i mediom społecznościowym wiedzą, jak wygląda świat. Reprezentują światopogląd zupełnie inny od tego, który promują talibowie. Między pokoleniem młodych Afgańczyków a nastolatkami, które wychowały się w pakistańskich medresach, doszło do zderzenia rzeczywistości. Ich poglądy są sprzeczne. Talibowie patrzą na świat przez wąski pryzmat religijnych dogmatów, a pozostali mieszkańcy kraju – szczególnie ci z miast – chcą żyć tak jak na Zachodzie. Do tego dochodzi młodzież z obszarów wiejskich, która jest zmęczona obiema wizjami i chce tylko przeżyć. Żeby to zrobić, musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Najprościej i najskuteczniej poprzeć tych, którzy aktualnie rządzą. Dlatego obserwujemy tak duży wzrost liczby młodych, którzy dołączają do talibów. Robią to, bo są zmęczeni strachem o własne życie. Sami nie są radykałami.

Talibowie coraz bliżej przejęcia kraju

Władze Afganistanu udały się do Kataru na negocjacje w sprawie przekazania kontroli talibom, którzy w niedzielę otoczyli stolicę państwa – Kabul. Według agencji Reutera w rozmowach będą uczestniczyć przedstawiciele USA. Rzecznik talibów oświadczył, że liczą oni na powołanie rządu „w kilka dni”.
Informacja o zajęciu Kabulu pojawiła się w niedzielę rano czasu polskiego. Talibowie, którzy w ostatnich tygodniach błyskawicznie przejmowali kolejne miasta, mieli zadeklarować, że nie chcą zdobywać stolicy siłą, a każdy, kto chce ją opuścić, będzie mógł to zrobić. Według doniesień mediów sytuacja na ulicach jest napięta. Ewakuowani zostali dyplomaci amerykańscy, Unia Europejska zapewniała o bezpieczeństwie swoich przedstawicieli. Polska nie ma ambasady w tym kraju, w Afganistanie akredytowany jest ambasador w Indiach. Z kolei NATO zasugerowało, że „zachowa obecność dyplomatyczną”.
W lipcu Amerykanie rozpoczęli wycofywanie swoich wojsk z Afganistanu, zaskakując tą decyzją Kabul. Prezydent Joe Biden wyznaczył bowiem datę końca obecności USA w tym kraju na 11 września. Już wówczas talibowie kontrolowali jedną trzecią afgańskich powiatów i było jasne, że pozycja oficjalnych władz jest iluzoryczna.
Szerdżan Ahmadzaj dyrektor Centrum Studiów nad Afganistanem na Uniwersytecie w Nebrasce, wieloletni pracownik gabinetu prezydenta Afganistanu, fot. mat. prasowe