Żaden rząd nie wpłynął tak na XXI-wieczny Izrael, jak ten kierowany przez Binjamina Netanjahu.

Binjamin Netanjahu musi opuścić rezydencję Balfoura. Z siedziby izraelskich premierów wyprowadzał się już w 1999 r., kiedy przegrał wybory z Ehudem Barakiem z Partii Pracy. Porażki nie zniósł najlepiej. Wspominał ją jeszcze w 2016 r. podczas negocjacji w sprawie ewakuacji izraelskich osadników z nielegalnego osiedla Amona w Palestynie. – Wiem, co to znaczy stracić dom. Zostaliśmy z żoną wyrzuceni z Balfoura bez żadnego ostrzeżenia. Czuliśmy się okropnie – tłumaczył osadnikom.
Wtedy na trzy lata zniknął z polityki, a w fotelu premiera zasiadł ponownie dopiero 10 lat później. Wybory wygrywał kolejno w 2013 i 2015 r. Zwolennicy porównywali go wtedy do biblijnego króla Dawida, a jego polityczna sprawność wyciągała go z licznych kłopotów. Pozostawał jednak postacią polaryzującą, skutecznie przesuwającą Izrael coraz bardziej na prawo. Najpoważniej wizerunek Netanjahu został nadszarpnięty dopiero niedawno. Pozostając na stanowisku premiera, kiedy toczył się przeciw niemu proces w sprawie korupcji, naraził się na oskarżenia o łamanie praworządności. To właśnie ten ruch Bibiego podzielił izraelską prawicę i przyczynił się do podjęcia przez Naftalego Bennetta decyzji o opowiedzeniu się po stronie przeciwników byłego już premiera.
Szef Likudu liczył, że w utrzymaniu władzy pomogą mu sukcesy w walce ze skutkami pandemii koronawirusa. Wiosną izraelska gospodarka była jedną z pierwszych na świecie, która się otworzyła, umożliwiając obywatelom udział w wydarzeniach kulturalnych. Kluczem do sukcesu było szybkie zagwarantowanie przez rząd szczepionek Pfizera. Dzięki temu dziś w Izraelu już ponad 56 proc. społeczeństwa jest zaszczepiona dwoma dawkami. Także szersze spojrzenie na gospodarkę wypada na korzyść dla Netanjahu. Przez 12 lat jego rządów Izrael odnotował znaczący wzrost PKB. Od objęcia przez szefa Likudu stanowiska premiera w 2009 r. PKB per capita wzrósł o niemal 60 proc. Dla porównania w tym samym czasie w Polsce odnotowano wzrost o 36 proc., a w Niemczech zaledwie o 10 proc. Spadło za to bezrobocie, które w miesiącach poprzedzających wybuch pandemii osiągnęło rekordowo niski poziom 3,4 proc. (na koniec 2020 r. wzrosło do 3,8 proc). Gdy Netanjahu obejmował władzę, było niemal trzykrotnie wyższe.
Izraelczycy nie są jednak przekonani, czy sukces gospodarczy jest zasługą polityki Netanjahu. „The Jerusalem Post” pisze, że wzrost może wynikać z wysokiego wskaźnika urodzeń i gwałtownego wzrostu imigracji w latach 90. XX w. Członkowie nowej koalicji zwracają uwagę, że w czasie swoich rządów Netanjahu zaniedbywał wiele problemów, utrzymując nierówności społeczne na wysokim poziomie. – Zbyt długo ignorował prawa ekonomiczne mniejszości arabskiej w Izraelu – mówi DGP Ghajda Rinawi-Zu’abi, arabska posłanka lewicowej partii Merec. Za rządów Netanjahu najlepiej rozwijał się sektor technologiczny, przyciągający ogromne inwestycje z zagranicy. Jednak i w tym przypadku można spotkać się z opiniami, że nie była to zasługa Bibiego. „Rozwój sektora hi-tech zawdzięczamy uniwersytetom, które zostały zbudowane przez pierwszą generację Izraelczyków, a w które Netanjahu nie zainwestował zbyt wielu środków” – pisze „JPost”.
Jednocześnie 71-letniemu politykowi nie można odmówić sukcesów na arenie dyplomatycznej, które zmieniły pozycję Izraela na świecie. Nowy rząd odziedziczył po Netanjahu porozumienia Abrahama, czyli umowy o normalizacji stosunków z czterema państwami arabskimi. Wielu Izraelczyków ma nadzieję, że będą one stanowić trwały fundament dla wysiłków na rzecz zakończenia izolacji Izraela na Bliskim Wschodzie. Pod rządami przywódcy Likudu sunnickie kraje arabskie częściej zresztą postrzegały Izrael jako potencjalnego taktycznego partnera przeciw kierowanemu przez szyitów Iranowi.
Teheran pozostanie dla powstałego w niedzielę rządu Naftalego Bennetta jednym z głównych wyzwań odziedziczonych po poprzedniku, który dążył do ograniczenia nuklearnych ambicji ajatollahów. Przede wszystkim jednak nowy gabinet będzie musiał zadbać o ułożenie relacji między społecznością arabską i żydowską w Izraelu po 11-dniowej wojnie z Hamasem. Choć zawieszenie broni zawarto ponad dwa tygodnie temu, sytuacja w mieszanych etnicznie miastach wciąż jest niebezpieczna. W niedzielnym przemówieniu w Knesecie Netanjahu za zagrożenie dla bezpieczeństwa uznał jednak rządy ośmiopartyjnej koalicji Bennetta. Obiecał pozostać na czele Likudu, przewodząc opozycji wobec nowego rządu. Ale i to nie jest już pewne, bo media coraz głośniej mówią o jego możliwym zastąpieniu przez byłego szefa Mosadu Jossiego Kohena. ©℗
Przywódca Likudu rządził Izraelem nieprzerwanie od 2009 r.