Europosłowie Bogdan Rzońca (PiS) i Andrzej Halicki (PO) są krytyczni wobec propozycji ministra spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maasa ws. zniesienia przysługującego każdemu państwu Unii Europejskiej prawa weta. Odmiennego zdania jest europoseł Robert Biedroń (Lewica).

Szef niemieckiej dyplomacji wezwał w poniedziałek do zniesienia przysługującego każdemu państwu Unii Europejskiej prawa weta. "Nie możemy dłużej pozwalać na to, by być zakładnikami tych, którzy swoim weto paraliżują europejską politykę zagraniczną. Ci, którzy to robią, w krótkiej lub w dłuższej perspektywie grają ze spójnością Europy. Dlatego mówię otwarcie: weto musi zniknąć, nawet jeżeli oznacza to, że możemy zostać przegłosowani" - powiedział Maas na konferencji prasowej w Berlinie.

Bogdan Rzońca skrytykował apel niemieckiego ministra. "Niczego Niemców nie nauczył brexit, którego przyczyn należy szukać m.in. w tym, że uwagi i opinie, które płynęły ze Zjednoczonego królestwa, nie były brane pod uwagę. Obserwujemy w UE nadal dyktat silnych państw, a nowe, biedniejsze kraje mają stać z wyciągniętą ręką i czekać, co im spadnie ze stołu. Nie tak projektowali UE jej założyciele, nie tak wyobrażali sobie jej przyszłość" - powiedział PAP.

Dodał, że pomysł Maasa burzy solidarność UE. "Niepokojące jest, że mówi to ważny polityk unijny. Niebezpieczeństwem jest to, że unijna polityka zagraniczna będzie polegała na kłanianiu się prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi i przywódcy Białorusi Alaksandrowi Łukaszence. Mam nadzieję, że Maas wcześniej czy później będzie musiał się wycofać ze swoich słów" - powiedział Rzońca.

Sceptyczny wobec wypowiedzi Maasa jest również szef delegacji PO-PSL Andrzej Halicki. "Nie sądzę, aby dziś warto było rozmawiać na temat ograniczania praw państw członkowskich zagwarantowanych traktatami. Sytuacja jest dokładnie odwrotna. Musimy mieć więcej zgody i jedności, żeby budować skuteczność, a nie wprowadzać podziały, które dorowadzą do kolejnych +exitów+" - powiedział PAP.

"Jest to nie najbardziej rozsądna propozycja, zwłaszcza w momencie, gdy dopiero startuje Konferencja w sprawie przyszłości Europy. Jestem sceptyczny. (...) Nawet małe państwo, jeśli czuje się rzeczywiście niekomfortowo z pewnymi kwestiami, (...) powinno mieć prawo do skutecznej obrony, a nie tylko kraje duże, silne i wpływowe" - dodał Halicki.

Odmiennego zdania jest europoseł Lewicy Robert Biedroń, który w propozycji Maasa widzi szansę na nakładanie sankcji w przypadku naruszeń praw człowieka.

"Pomysł przedstawiony przez niemieckiego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa nie jest niczym nowym. Lewica w Parlamencie Europejskim niezmiennie lobbuje za wprowadzeniem zmian do mechanizmu nakładania sankcji w przypadku naruszeń praw człowieka. Obecnie pracujemy nad reformą tzw. +ustawy Nawalnego+ (europejska wersja ustawy Magnitskiego - PAP). Wiele grup politycznych skłania się ku zmianie mechanizmu. Obecnie, aby nałożyć sankcje na dany kraj trzeci przez całą Wspólnotę, wciąż potrzeba jednomyślności państw członkowskich w Radzie. Będziemy starali się zmienić ten mechanizm na większość kwalifikowaną" - powiedział PAP.

"Musimy za wszelką cenę unikać podobnych impasów jak podczas wrześniowego głosowania w Radzie nad nałożeniem sankcji na białoruskich oligarchów. Cypr skutecznie blokował wówczas nałożenie sankcji ze względu na swoje partykularne interesy z białoruskimi oligarchami. Polacy powinni się uczyć na błędach. Jesteśmy jednym z niewielu społeczeństw europejskich, w których obowiązywała zasada liberum veto. Wszyscy dobrze wiemy, do czego to doprowadziło" - dodał Biedroń.