Na Białorusi nie widać końca represji wymierzonych w opozycję. Wczoraj do obozu wysłano kolejnych działaczy.

Zaledwie kilkanaście godzin po przyjęciu przez Radę Europejską kierunkowej decyzji o rozszerzeniu sankcji wobec Białorusi w Mińsku zapadły kolejne wyroki więzienia. Na kary od czterech do siedmiu lat kolonii karnej skazano sześcioro działaczy opozycyjnej prawicy, w tym lidera chadecji Pawła Siewiaryńca. Od zmuszenia do lądowania maszyny linii Ryanair na mińskim lotnisku nieco zdystansowała się Rosja w kontraście wobec pierwszych, dość entuzjastycznych komentarzy. Pojutrze Alaksandr Łukaszenka ma się po raz kolejny spotkać z Władimirem Putinem. Podczas rozmowy pojawi się zapewne wątek zatrzymania blogera Ramana Pratasiewicza.
„Nigdy nie sądziłam, że będę czegoś zazdrościć Białorusi. A teraz jakoś zazdroszczę. Baćka ładnie to przeprowadził” – pisała w niedzielę na Telegramie szefowa kremlowskiej propagandy Margarita Simonjan. „Polscy panowie powinni być konsekwentni i trenować pamięć. Ostre złamanie zasad bezpieczeństwa lotniczego ich nie martwi, a kiedy schwytano ich agenta, cały kurnik młodonatowców zaczął gdakać” – dodawał szef agencji Roskosmos Dmitrij Rogozin, porównując zatrzymanie Pratasiewicza do sytuacji z 2014 r., gdy Bułgaria, Polska i Rumunia odmówiły wpuszczenia w swoją przestrzeń lotniczą samolotu, którym Rogozin, ówczesny wicepremier, leciał do Mołdawii.
Późniejsze wypowiedzi były już bardziej stonowane. W poniedziałek rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow w ogóle odmówił komentarza, wskazując, że w tej sprawie powinny się wypowiadać międzynarodowe władze lotnicze. Przekonywał, że nie ma informacji o tym, jakoby razem z Pratasiewiczem zatrzymano jego dziewczynę, obywatelkę Rosji Sofiję Sapiegę. Wczoraj Pieskow miał już informacje na jej temat. – Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie zostanie uwolniona, o ile oczywiście nie ma do niej żadnych pytań co do przestrzegania prawa – oświadczył rzecznik Putina. A wiceszef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Konstantin Zatulin nazwał postępek Łukaszenki „haniebnym” i oskarżył go, że psuje w ten sposób szyki Rosji.
Nawet jeśli dla Kremla skandal z rejsem Ateny‒Wilno jest korzystny, bo jeszcze bardziej eskaluje konflikt Łukaszenki z Zachodem, wpychając go tym samym w ramiona Moskwy, to jednak Kreml woli uniknąć wrażenia, że miał z tym cokolwiek wspólnego. Zwłaszcza w kontekście planowanego na 16 czerwca spotkania Putina z prezydentem USA Joem Bidenem, do którego ma dojść w Genewie. Białoruska opozycja sugeruje zaś, że w schwytaniu Pratasiewicza Białorusinom pomagały rosyjskie służby. Według szefa litewskiej dyplomacji Gabrieliusa Landsbergisa kilku posiadaczy paszportów z dwugłowym orłem miało pozostać w Mińsku po międzylądowaniu i zrezygnować z kontynuacji podróży do Wilna.
Rosjanie zarazem bronią Łukaszenki przed sankcjami. Nie wiadomo na razie, jakie konkrety będzie zawierała ich gospodarcza część, ale wiceszef MSZ Litwy Mantas Adomėnas zapowiadał, że będą one bolesne dla Mińska, bo „dyktator zaszedł za daleko i nie wolno go dłużej znosić”. W poniedziałek przywódcy państw UE polecili też, by zakazać białoruskiej Bieławii latania do Unii, a europejskim liniom – na Białoruś i nad nią. Podobną decyzję podjęła już Wielka Brytania i najpewniej dołączą do niej Kanada, Stany Zjednoczone i Ukraina. Część linii ograniczyła podobne loty jeszcze przed szczytem Rady Europejskiej. Pieskow przekonywał zaś, że pomysł jest nieracjonalny, bo „oblatywanie dookoła terytorium dość dużego państwa w centrum Europy będzie drogie dla linii”.
Według białoruskich władz 26-letni bloger siedzi w mińskim areszcie znanym jako Waładarka. W poniedziałek wieczorem opublikowano nagranie, na którym Pratasiewicz zapewnia, że jest dobrze traktowany, zdrowy i współpracuje ze śledztwem, przyznając się do inkryminowanych zarzutów organizacji zamieszek, za co według kodeksu karnego grozi mu nawet 15 lat kolonii karnej. Jego ojciec Dzmitryj w rozmowie z Reutersem powiedział jednak, że po obejrzeniu filmu doszedł do wniosku, iż syn może mieć złamany nos. Także przyjaciel Pratasiewicza, działacz opozycji Franak Wiaczorka pisał, że zatrzymany dziennikarz może być poddawany torturom, jak wielu innych więźniów politycznych przed nim.
Sprawa Pratasiewicza ma też polski kontekst. Jak ujawniło w poniedziałek OKO.press, bloger, wbrew wypowiedzianym na antenie Polskiego Radia słowom wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego, nie miał w Polsce azylu. Co więcej, odmówiono mu go, o czym Pratasiewicz miał się dowiedzieć przez przypadek kilka miesięcy później. – Polska powinna być liderem w działaniach na rzecz osób, które są szykanowane przez własne państwo. Będziemy wnioskować o ułatwienie azylu dla takich osób – zapowiadała wczoraj posłanka Lewicy Monika Falej. Według danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców w 2020 r. Białorusini złożyli w Polsce 407 wniosków o ochronę międzynarodową. W tym samym czasie pozytywnie rozpatrzono 81 wniosków, a 21 Białorusinom odmówiono ochrony (w obu przypadkach mogły to być także wnioski złożone wcześniej niż w 2020 r.). Spośród pięciu białoruskich wniosków o azyl nie wydano ani jednej zgody, za to jeden wniosek odrzucono.

LOT przestał latać do Mińska. Bieławia nie wleci do nas od dziś?

Po decyzjach szczytu w Brukseli LOT ogłosił, że zawiesza rejsy do Mińska. Wtorkowy rejs nie odbył się, ale wczoraj po południu na stronie przewoźnika sprzedawano bilety na kolejne dni. – Połączenia są stopniowo wycofywane z systemów rezerwacyjnych. Naszym pasażerom oferujemy zwrot środków lub zmianę terminu podróży – mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik LOT-u. Samoloty przewoźnika lecące do Moskwy czy dalej – do Korei i Japonii będą zaś omijać Białoruś.
Wczoraj na Lotnisku Chopina wylądował za to samolot białoruskich linii Bieławia. Po tym jak na szczycie w Brukseli zapadła decyzja, by maszyn tego przewoźnika nie wpuszczać do Unii, oficjalny zakaz w tej sprawie musi jeszcze wydać Agencja UE ds. Bezpieczeństwa Ruchu Lotniczego (EASA). Według informacji naszego Urzędu Lotnictwa Cywilnego unijny organ miał opublikować dokument we wtorek późnym wieczorem.