Zmienia się podejście niektórych państw Bliskiego Wschodu do konfliktu izraelsko-palestyńskiego

Ubiegłoroczna normalizacja stosunków niektórych państw arabskich z Izraelem, którą wynegocjowała administracja Donalda Trumpa, miała być dla państw regionu szansą na zwiększenie nacisku na władze Izraela. Tymczasem stało się odwrotnie: państwa muzułmańskie nie mówią w sprawie ostatniej eskalacji przemocy jednym głosem, a największą ostrożność wykazują kraje, które niedawno uznały Izrael.
O najnowszej odsłonie konfliktu izraelsko-palestyńskiego w ogóle nie wypowiedział się przywódca Zjednoczonych Emiratów Arabskich emir Chalifa. Po tym, jak doszło do starć na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, ministerstwo spraw zagranicznych ZEA zwróciło się jedynie do Izraela z prośbą o „zapobieżenie praktykom naruszającym świętość” meczetu. Według „Times of Israel” ZEA miały również ostrzec Hamas, że planowane przez władze w Abu Zabi inwestycje w Strefie Gazy mogą zostać wstrzymane, jeśli organizacja nie utrzyma spokoju na zarządzanym przez siebie terytorium.
Z kolei powiązane z rządem media w Bahrajnie oszczędnie relacjonują wydarzenia w Gazie. Informacje przedstawiane przez prorządowe media w krajach, które ociepliły stosunki z Izraelem, nie są już tak propalestyńskie jak dawniej. Saudyjska telewizja Al-Arabijja koncentrowała się na izraelskich nalotach na Strefę Gazy, ale – i to nowość – pokazywała również nagrania z izraelskich miast, których cywilni mieszkańcy uciekali, by ukryć się przed rakietami Hamasu. Saudyjski minister spraw zagranicznych, książę Fajsal, powiedział w niedzielę, że królestwo kategorycznie sprzeciwia się izraelskim aktom przemocy wobec Palestyńczyków, jednocześnie wzywając do natychmiastowego zawieszenia broni.
Bardziej zdecydowane stanowisko zajęły Iran i Turcja. Podczas wideokonferencji członków Organizacji Współpracy Islamskiej przedstawiciele tych państw oskarżyli Izrael o podburzanie do zamieszek wokół jerozolimskiego meczetu Al-Aksa i zbrodnie w Strefie Gazy, uznając za źródło problemu porozumienia z Izraelem. – Dzisiejsza masakra palestyńskich dzieci następuje po rzekomej normalizacji – powiedział szef irańskiej dyplomacji Mohammaddżawad Zarif. – Ten zbrodniczy i ludobójczy reżim po raz kolejny udowodnił, że przyjazne gesty tylko potęgują jego okrucieństwa – dodał.
Te rozbieżności odzwierciedlają nową rzeczywistość na Bliskim Wschodzie, gdzie rządy balansują między utrzymaniem dobrych relacji z Izraelem a antyżydowskim nastawieniem własnych obywateli. W Bahrajnie organizacje pozarządowe podpisały się pod wspólnym listem wzywającym królestwo do wydalenia izraelskiego ambasadora. Na drugiej szali leżą jednak spodziewane zyski z normalizacji, w tym nowe możliwości biznesowe, które otworzyły się przed państwami arabskimi po podpisaniu porozumień z rządem Binjamina Netanjahu.