Sytuacja na Bliskim Wschodzie pod względem bezpieczeństwa jest najgorsza od 2014 r. Z wypowiedzi izraelskich elit politycznych można wywnioskować, że nie zakończą operacji wojskowej, dopóki nie osiągną swojego celu, którym jest spacyfikowanie organizacji terrorystycznych: Hamasu i Islamskiego Dżihadu. – Izraelskie wojsko będzie kontynuować ataki, aż doprowadzi do długotrwałego spokoju – powiedział dziennikarzom minister obrony Beni Ganc.

Izraelska telewizja poinformowała, że równolegle trwają rozmowy o zawieszeniu broni, w których mediatorem są egipskie służby specjalne.
Sytuacja rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ustają naloty na cele w Strefie Gazy. Lokalne źródła podają, że izraelskie myśliwce zbombardowały m.in. nieruchomości należące do organizacji terrorystycznych.
Według ministerstwa zdrowia w Gazie, ogólna liczba ofiar śmiertelnych wzrosła w godzinach popołudniowych w środę do 48. Zginęło również sześciu Izraelczyków. Armia izraelska poinformowała, że rekordowe 1,5 tys. rakiet zostało wystrzelonych z Gazy w stronę Izraela. Ponad 100 z nich wycelowano w kierunku Tel Awiwu – największego miasta w kraju, zmuszając mieszkańców do ucieczki do schronów.
Bombardowane było również miasto Lod, zamieszkiwane przez Żydów i Arabów. Według izraelskich mediów spłonęła synagoga, zniszczono cmentarz muzułmański i dziesiątki pojazdów. Premier Binjamin Netanjahu ogłosił w Lod stan wyjątkowy. To pierwszy raz od 1966 r., kiedy rząd użył nadzwyczajnych uprawnień. Burmistrz Lod Ja’ir Revivo uważa, że w mieście wybuchła wojna domowa. – A jutro dalej będziemy musieli tu razem mieszkać – zaznaczył.