Bliski postkomunistom premier Stefan Janew ma zorganizować w lipcu nowe wybory parlamentarne.

Powyborczy pat w Bułgarii zmusił prezydenta Rumena Radewa do rozpisania nowych wyborów i powołania rządu tymczasowego. Dzisiaj na jego czele ma stanąć specjalista w dziedzinie obronności Stefan Janew – podało biuro prasowe głowy państwa. Tym samym GERB dotychczasowego premiera Bojka Borisowa zostanie odsunięty od administrowania państwem na czas kampanii wyborczej.
Janew w armii dosłużył się stopnia generała, był attaché obrony w ambasadzie Bułgarii w USA, pracował też w resorcie obrony i strukturach NATO, a ostatnio pełnił funkcję sekretarza ds. obrony w kancelarii prezydenta. Także wielu przyszłych podwładnych Janewa to osoby związane z prorosyjskim prezydentem i bliską mu Bułgarską Partią Socjalistyczną (BSP). Choćby nowy wicepremier ds. gospodarczych i społecznych Gyłyb Donew, dotychczas prezydencki sekretarz ds. polityki socjalnej i zdrowotnej.
Przyspieszone wybory to efekt pata, jaki nastąpił po poprzednim rozdaniu. W kwietniu partia Borisowa, który z krótkimi przerwami rządzi od 2009 r., zdobyła jedynie 75 z 240 mandatów. Jej nacjonalistyczni koalicjanci w ogóle nie pokonali progu, a potencjalnie chętni do współpracy Turcy z Ruchu na rzecz Praw i Wolności mogliby dostarczyć jedynie 30 szabel. GERB, choć otrzymał od Rudewa misję stworzenia rządu, nie podołał temu zadaniu, ale rywale Borisowa nie mieli łatwiej.
BSP poniosła historyczną klęskę, zdobywając zaledwie 43 mandaty i zajmując trzecie miejsce, co jej liderkę Korneliję Ninową może wkrótce kosztować utratę stanowiska. Sukces, ale niewystarczający do stworzenia rządu, osiągnęły ugrupowania antysystemowe: Jest Taki Naród (ITN) showmana Sławiego Trifonowa (51 mandatów), liberalna Demokratyczna Bułgaria (27 mandatów) i ruch protestu pod nazwą Powstań! Precz z Mafią! (14 mandatów). ITN, który wysunął na szefową gabinetu Antoanetę Stefanową, wybitną szachistkę z tytułem arcymistrza, też nie dał rady sklecić koalicji.
Do stworzenia gabinetu potrzebna jest bowiem co najmniej dwójka z trójkąta GERB – socjaliści – antysystemowcy. Żadna ze stron nie zaryzykowała sojuszu z konkurentami. Cała logika dotychczasowego sporu politycznego polegała na podziale na prozachodni GERB i bardziej ambiwalentną pod tym względem, zerkającą w stronę Rosji BSP. Tymczasem wejście przez którąś z partii antysystemowych w alians z GERB lub BSP byłoby równoznaczne ze zdradą głoszonego ideału odsunięcia od władzy skorumpowanej klasy politycznej i najpewniej oznaczałoby klęskę w kolejnych wyborach.
Borisow, mimo licznych afer cieszący się zdecydowanym poparciem polityków Europejskiej Partii Ludowej (w tym kanclerz Angeli Merkel), straci wpływ na administrację, a nowe władze tymczasowe mogą przychylniej traktować socjalistów. Ale wariant z przyspieszonym głosowaniem może być dla niego najmniej złym z kiepskich rozwiązań. Borisow musi liczyć na to, że poparcie dla antysystemowców okaże się na tyle efemeryczne, by zmaleć przed 11 lipca.
Sondaże jednak wskazują, że to złudne nadzieje. W badaniu ośrodka Market Links przeprowadzonym trzy tygodnie po wyborach obóz trzech partii antysystemowych urósł w sumie aż o 10 pkt proc., podczas gdy GERB stracił 2,6 pkt proc. Jeśli te trendy się utrzymają, Trifonow i jego eklektyczny ruch mogą zająć pierwsze miejsce, a zwolennicy przemian, którzy w poprzednich miesiącach wielokrotnie wychodzili na ulice w proteście przeciw kolejnym nadużyciom, korupcji i arogancji władzy, osiągną swój cel w postaci odsunięcia Borisowa od władzy.
Poza sprawnym przeprowadzeniem wyborów rząd ma dwa inne zadania. Pierwszym jest doprowadzenie do końca prac nad Krajowym Planem Odbudowy. W tym celu na stanowisko ministra finansów wydelegowano Asena Wasilewa, absolwenta Harvardu, który dla Rudewa przygotowywał prezydenckie propozycje do KPO. Drugim celem jest przyspieszenie akcji szczepień. Ministrem zdrowia został Stojczo Kacarow, specjalista w dziedzinie zarządzania w ochronie zdrowia. Jego zadanie nie będzie łatwe, bo Bułgaria z wynikiem 9,4 proc. populacji zaszczepionej co najmniej jedną dawką zajmuje ostatnie miejsce w UE i ma do pokonania spory dystans do przedostatniej Łotwy (17,2 proc.), nie mówiąc o średniej unijnej (28,3 proc.).