Premier Mateusz Morawiecki zwołał wczoraj nadzwyczajny teleszczyt Grupy V4 poświęcony odpowiedzi na rosyjskie zagrożenie.
Premier Mateusz Morawiecki zwołał wczoraj nadzwyczajny teleszczyt Grupy V4 poświęcony odpowiedzi na rosyjskie zagrożenie.
Przywódcy V4 na zaproszenie Warszawy rozmawiali wczoraj o konflikcie czesko-rosyjskim oraz sytuacji na Ukrainie i Białorusi w związku z aktywnością Kremla. Jak zapowiadał na Twitterze wiceszef dyplomacji Szymon Szynkowski vel Sęk, spotkanie miało być także poświęcone współpracy we wzmacnianiu bezpieczeństwa w regionie. – To pokazuje, że Grupa Wyszehradzka pod polskim przewodnictwem w tych trudnych czasach jest zjednoczona i solidarna – mówił wiceminister po teleszczycie.
W wydanym po konferencji oświadczeniu premierzy wyrazili „pełną solidarność z Czechami, naszym bliskim partnerem i sąsiadem, w związku z udziałem rosyjskich agentów wywiadu wojskowego w działaniach prowadzących do eksplozji w składzie amunicji we Vrběticach w 2014 r.”, potępili „ten kolejny godny ubolewania akt agresji i naruszenia prawa międzynarodowego dokonany przez Rosję na europejskiej ziemi” i zadeklarowali, że nie pozwolą, aby te działania „podzieliły Europę”. Nie padła natomiast zapowiedź podjęcia starań o nałożenie na Rosję sankcji za wybuch sprzed siedmiu lat, co proponowali np. estońscy politycy.
Czesi już wcześniej wyrażali wdzięczność za reakcję sojuszników. – Stoi za nami cała UE i NATO. We wszystkich komunikatach państwa członkowskie obu organizacji jednoznacznie nas wsparły i potępiły Rosję – mówił szef MSZ Jakub Kulhánek. W geście solidarności Słowacja wydaliła trzech Rosjan, Litwa – dwóch, a Estonia i Łotwa – po jednym. Warszawa wcześniej usunęła trzech dyplomatów za działalność szpiegowską, na co Rosja odpowiedziała wyrzuceniem pięciu Polaków. Wczoraj rzecznik Komisji Europejskiej Peter Stano określił reakcję Moskwy mianem nieproporcjonalnej i prowokacyjnej. – UE wspiera swoje państwo członkowskie, Polskę – powiedział PAP.
Dotychczas V4 miewała problemy ze spójnością, bo jej członkowie prowadzą odmienną politykę wobec Rosji. Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński przyznawał na antenie Tok FM, że „z niektórymi z tych państw w jednych sprawach się zgadzamy, w innych nie”, ale zapewniał, że „w strategicznych sprawach bezpieczeństwa i stabilności, pokoju w Europie wszyscy mamy jeden, wspólny cel”. Ubiegłotygodniowe oświadczenie szefów dyplomacji V4 w sprawie Vrbětic pod presją Węgrów zostało pozbawione mocnych słów pod adresem Rosji, której nazwa w komunikacie nie padła. Na Węgrzech komunikat został całkowicie wyciszony. Nie pojawił się na stronach rządu, MSZ ani na profilu szefa dyplomacji na Facebooku. Nie informowała o nim także agencja prasowa MTI. Węgry nie wydaliły też z Budapesztu dyplomatów.
Wcześniej zdarzało się, że Budapeszt nie wspierał Polski w polityce wschodniej. We wrześniu 2020 r. Węgrzy zablokowali spotkanie szefów rządów V4 z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską w czasie szczytu w Lublinie. Od początku protestów na Białorusi węgierska dyplomacja uważa, że zaangażowanie Warszawy jest wynikiem obecności polskiej mniejszości w tym państwie. Na przestrzeni lat Budapeszt domagał się nawet likwidacji wspólnej polityki UE wobec Wschodu. Premier Viktor Orbán powtórzył tę tezę w czasie wspólnej konferencji z premierem Polski oraz wicepremierem Włoch Matteo Salvinim w Budapeszcie, gdy politycy omawiali możliwości współpracy między reprezentowanymi przez siebie ugrupowaniami.
Czechy po ujawnieniu roli Rosjan w wybuchu we Vrběticach zadeklarowały, że Rosatom zostanie wykluczony z przetargu o rozbudowę elektrowni atomowej w Dukovanach, ale Rosjanie pozostają wykonawcą elektrowni Paks 2. Co więcej, w niedzielę władze w Budapeszcie opublikowały statystyki dotyczące szczepień, w których udowadnia się, że chiński Sinopharm i rosyjski Sputnik V są zdecydowanie skuteczniejsze niż konkurencyjne produkty zachodnie. Eksperci niewspółpracujący z rządem nie pozostawiali na tych danych suchej nitki, wskazując na liczne uchybienia metodologiczne. Nie wydaje się jednak, aby były one dziełem przypadku, a raczej realizacją prorosyjskiej i prochińskiej polityki przez rząd Orbána.
Nie widać końca wymiany ciosów między Rosją a Zachodem. Wczoraj Rumunia wydaliła Rosjanina podejrzanego o działalność szpiegowską, a Rosja – Włocha w reakcji na podobną decyzję Rzymu sprzed miesiąca. Wcześniej w sumie 39 rosyjskich dyplomatów wydaliły Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Słowacja, Ukraina i USA. Moskwa odpowiadała tym samym, choć w kilku wypadkach nie była to odpowiedź symetryczna, na co zwróciła uwagę Komisja Europejska, stając w obronie Polski. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki zwołał wczoraj teleszczyt premierów państw wyszehradzkich. Politycy potępili Rosję za wysadzenie magazynów z amunicją w czeskich Vrběticach, co kosztowało życie dwóch Czechów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama