Coraz częstszy jest pogląd, że świadczenia pieniężne są receptą na kryzys wywołany przez pandemię
Coraz częstszy jest pogląd, że świadczenia pieniężne są receptą na kryzys wywołany przez pandemię
Los Angeles to największe dotąd amerykańskie miasto, które chce testować dochód gwarantowany – świadczenie, które w założeniu miałoby trafiać w identycznej kwocie do wszystkich obywateli. – Musimy skończyć z amerykańskim uzależnieniem od biedy – mówi Eric Garcetti, który należy do stowarzyszenia amerykańskich włodarzy miast wspierających ideę dochodu gwarantowanego. Przeciwnicy programu odpowiadają, że „rozdawanie pieniędzy za darmo” odbiera wartość pracy.
Pilotaż, który zostanie wdrożony w Los Angeles, nie będzie powszechny. 1000 dol. miesięcznie otrzymywać będzie 2 tys. wytypowanych najbiedniejszych rodzin. W programie będą mogły znaleźć się rodziny z co najmniej jednym dzieckiem albo takie, które odczuły negatywny wpływ COVID-19 na stan zdrowia lub portfela. Koszty projektu szacowane są na 24 mln dol. z budżetu miasta i kolejne 11 mln z dzielnic.
W 4-mln mieście, według szacunków, nawet jedna piąta mieszkańców zmaga się z biedą.
W całych Stanach Zjednoczonych różne formy pilotaży gwarantowanego dochodu realizuje ok. 30 miast. Testy prowadzono też w innych krajach. W Finlandii dwuletni eksperyment nie wykazał wpływu świadczenia na zatrudnienie, beneficjenci byli za to bardziej zadowoleni z życia. W kanadyjskim stanie Ontario comiesięczne świadczenie testowano na grupie 4 tys. osób. Od dochodu gwarantowanego odliczano połowę wartości zarobionych przez odbiorcę pieniędzy. Eksperyment wykazał, że zdecydowana większość pracujących odbiorców wsparcia utrzymała zatrudnienie, a nierzadko awansowała lub znajdowała lepszą pracę. Około 80 proc. uczestników programu mówiło też o poprawie stanu swojego zdrowia, w tym zdrowia psychicznego.
– Głównym przedmiotem większości eksperymentów jest bezwarunkowość świadczeń. Zwolennicy dochodu powszechnego uważają, że beneficjenci powinni mieć pełną dowolność decydowania o przeznaczeniu uzyskanych pieniędzy. I wydaje się, że rzeczywiście ma to sens w czasach kryzysu, kiedy rośnie liczba osób w trudnej sytuacji, a narzucanie dodatkowych wymagań będzie odcinało od pomocy część potrzebujących. Za to kiedy ludziom się poprawia, więcej sensu mają instrumenty precyzyjne, nakierowane na potrzeby poszczególnych grup – ocenia dr hab. Ryszard Szarfenberg z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego.
Wprowadzenie specjalnego powszechnego świadczenia w całej Unii Europejskiej postuluje Pacjent Europa, inicjatywa z Polski. Według niej może to być recepta nie tylko na społeczne i gospodarcze koszty pandemii, lecz także na pokonanie wirusa. Postulat poparli m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski, konserwatywny włoski polityk Rocco Buttiglione czy laureatka literackiego Nobla Olga Tokarczuk.
– Dochód podstawowy na czas takiego kryzysu jak obecny to nie jest „ciekawa idea”, o której warto rozmawiać w gronie filozofów, tylko coś absolutnie niezbędnego – przekonuje Mateusz Piotrowski, jeden z twórców inicjatywy. – Proponujemy realne zamknięcie gospodarki, ale na krótko, cztery‒osiem tygodni. To nie jest kryzys jak każdy inny. W Polsce do ok. 50 proc. zakażeń dochodzi w miejscach pracy. Jeśli wymagamy od ludzi, żeby zostawali w domach, musimy im zapewnić alternatywny dochód. Poza tym kiedy wirus będzie wyduszony, wsparcie finansowe będzie niezbędne, żeby rozruszać gospodarkę. Potrzebujemy tych rozwiązań, żeby znaleźć się w takiej sytuacji, jak kraje, które poradziły sobie z pandemią, jak Australia, Nowa Zelandia, Tajwan, Wietnam czy atlantyckie prowincje Kanady – mówi aktywista.
Przekonuje również, że wprowadzenie „dochodu antypandemicznego” nie jest nierealistyczne. – Europa ma instrumenty prawne, żeby to zrobić. Tak jak w przypadku instrumentu Next Generation EU Unia mogłaby wyemitować na ten cel długoterminowe obligacje, a zaciągnięty w ten sposób dług spłacić z danin, takich jak cło węglowe, podatek dla cyfrowych gigantów czy niewielki podatek majątkowy dla najbogatszego 1 proc. Europejczyków – dodaje Piotrowski. Inicjatywa postuluje, by wartość świadczenia wynosiła 75 proc. mediany zarobków w danej gospodarce, w Polsce wynosiłoby ono 575 euro. Szacowany koszt rozwiązania to ponad pół biliona euro – to nieco ponad 4 proc. unijnego PKB w 2019 r.
Wątpliwości co do szans na wprowadzenie „dochodu antypandemicznego” podnosi Ryszard Szarfenberg. – To byłby skok na bardzo głęboką wodę, biorąc pod uwagę, że UE nie ma doświadczenia z jakimikolwiek świadczeniami, a środki niezbędne do zapewnienia dochodu wszystkim obywatelom Unii musiałyby być ogromne – wskazuje. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama