Byli i obecni wojskowi mieli przekazywać Rosjanom natowskie tajemnice.

Pięć osób zatrzymanych w Bułgarii za szpiegostwo na rzecz Rosji pozostanie w areszcie – zdecydował w niedzielę sąd wojskowy w Sofii. Szósta, która przyznała się do winy, wyszła za kaucją i będzie odpowiadać z wolnej stopy. Jedna z największych afer szpiegowskich ostatnich lat wybuchła tuż przed wyborami parlamentarnymi, w których centroprawicowy GERB będzie walczyć o utrzymanie sprawowanej od 2014 r. władzy.
Wśród aresztowanych są m.in. wiceszef departamentu planowania i budżetu resortu obrony płk Petyr Petrow, były funkcjonariusz wywiadu wojskowego, a obecnie szef parlamentarnej kancelarii tajnej Lubomir Medarow oraz czynny oficer wywiadu wojskowego Iwan Iliew. Zdaniem obrońcy Petrowa Petyra Petkowa zatrzymanie było bezpodstawne, bo prokuratura nie wykazała, jakie informacje miałyby być przekazywane Moskwie, więc nie dowiedziono, że faktycznie były one niejawne. Telewizja BNT podała jednak, że w domu Petrowa znaleziono tajne dokumenty.
Także prokurator wojskowy płk Stojan Łazarow dowodził, że zebrano wystarczające dowody, grupa działała w tajemnicy, a jej członkowie zostali przeszkoleni z zasad konspiracji. Sędziowie uznali, że wnioski aresztowe były uzasadnione, bo podejrzani mogli uciec z kraju. Jeden z nich miał podjąć próbę ucieczki już w zeszłym tygodniu. Śledczy relacjonowali, że w czwartek w trakcie operacji kontrolowano samochody wyjeżdżające z Sofii w stronę Płowdiwu i w ten sposób odnaleziono uciekiniera. Innych zatrzymano w Sofii i Perniku. Według prokuratora generalnego Iwana Geszewa sprawa „ma wyjątkowe znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa Bułgarii, Unii Europejskiej, Sojuszu Północnoatlantyckiego i Stanów Zjednoczonych”.
Skandal wybuchł w piątek, gdy prokuratura ujawniła rozbicie grupy przestępczej, której domniemanym organizatorem miał być Iliew, absolwent szkoły wywiadu wojskowego w Moskwie, który jeszcze na uczelni miał nawiązać współpracę z ówczesnym GRU. Iliew miał zwerbować swoich kolegów i płacić za dostępne im tajemnice dotyczące współpracy wojskowej z państwami NATO i Unii Europejskiej oraz modernizacji bułgarskich sił zbrojnych. Siatkę interesowały zwłaszcza szczegóły działalności centrum koordynacyjnego NATO w Warnie dotyczące stawianych mu zadań, planu rozwoju i finansowania, operacji sojuszu, w które jest zaangażowana Bułgaria, a także natowskiego procesu decyzyjnego.
Informacje miała przekazywać rosyjskim dyplomatom żona Iliewa, posiadaczka paszportów Bułgarii i Rosji, a w zamian otrzymywała pieniądze. Wojskowi mieli dostawać za współpracę po 2000–3000 dol. miesięcznie. Zdarzały się też inne prezenty, np. w postaci markowych toreb. Śledczy zaprezentowali na piątkowej konferencji prasowej urywki nagrań rozmów telefonicznych członków siatki z Iliewem, nazywanym przez nich „Rezydentem”, oraz nagrań operacyjnych, pokazujących wizyty żony Iliewa w gmachu ambasady Rosji.
To kolejny podobny skandal na linii Sofia–Moskwa. W ciągu ostatnich dwóch lat Bułgarzy wydalili z kraju pięciu rosyjskich dyplomatów i pracownika technicznego ambasady. Moskwa odpowiedziała tym samym.
„Oczekujemy, że spekulacje o domniemanym zaangażowaniu Rosji w dzia łalność wywiadowczą przeciwko Bułgarii zostaną powstrzymane do czasu wyroku sądowego” – oświadczyła ambasada Federacji Rosyjskiej, oskarżając przy tym władze w Sofii o demonizowanie Rosji. Skandal wybuchł na ostatniej prostej kampanii przed planowanymi na 4 kwietnia wyborami parlamentarnymi. Sondaże dają kilkupunktową przewagę GERB premiera Bojka Borisowa nad Bułgarską Partią Socjalistyczną (BSP) Kornelii Ninowej, uznawaną za ugrupowanie o bardziej prorosyjskim nastawieniu niż rządzący. BSP wzywała m.in. do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję za łamanie prawa międzynarodowego na Krymie i w Zagłębiu Donieckim. ©℗
Wojskowi mieli dostawać za współpracę po 2000–3000 dol. miesięcznie