Prezydent zapowiadał podobny krok podczas swojej kampanii wyborczej. Zachęciły go sukcesy Indonezji i Włoch.

Prezydent Ukrainy zaproponował amnestię podatkową. Jeśli podatnicy ujawnią aktywa poukrywane w rajach podatkowych lub przepisane na podstawione osoby i zamiast 18 proc. PIT zapłacą 2,5–9 proc. podatku, unikną kary za unikanie fiskusa i zalegalizują swój stan posiadania. Kijów liczy na równowartość 1 mld dol. dodatkowych dochodów, które pomogłyby w odbudowie po pandemicznym kryzysie gospodarczym, i ograniczenie szarej strefy, szacowanej na 25–50 proc. PKB.
Amnestia miałaby obowiązywać od 1 lipca. – Widzę w bazie danych trzech miliarderów i 76 obywateli o dochodach przekraczających 100 mln hrywien (14 mln zł – red.), których efektywna stawka opodatkowania wynosi 3 proc. A zwykły obywatel płaci 18 proc. plus 1,5 proc. podatku na wojsko – mówił w rozmowie z tygodnikiem „NW” Ołeksij Lubczenko, szef Państwowej Służby Podatkowej. Mechanizm ma być prosty: podatnik będzie musiał złożyć dodatkową deklarację, w której przyzna się do nieopodatkowanych dochodów i aktywów zdobytych z ich wykorzystaniem.
Pieniądze trzeba będzie następnie przelać na specjalny rachunek, a w ciągu 10 dni od złożenia deklaracji – zapłacić podatek: 2,5 proc. w przypadku zainwestowania zalegalizowanych środków w obligacje skarbu państwa, 5 proc. dla innych trzymanych na Ukrainie i 9 proc. dla środków wyprowadzonych wcześniej za granicę. Teoretycznie inwestycja w obligacje może sprawić, że amnestionowany podatnik nawet zarobi na całej operacji. Okienko będzie otwarte przez rok, a potem państwo ma zacząć polowanie na nieuczciwych, którym ma grozić nawet konfiskata majątku. Ma się tym zająć nowe Biuro Bezpieczeństwa Gospodarczego, powołane na mocy przyjętych w styczniu przepisów.
Jest jednak jedno poważne ograniczenie. Z amnestii nie będą mogli skorzystać ludzie, którzy po 2005 r. musieli składać deklaracje majątkowe ze względu na pełnienie funkcji publicznej lub pracę w urzędzie. Premier Denys Szmyhal przekonywał, że ta zasada będzie dotyczyć także członków ich rodzin, ale w projektach przesłanych przez Wołodymyra Zełenskiego do Rady Najwyższej jej nie ma. Być może zostanie dodana podczas prac w parlamencie. Wielu oligarchów nie będzie więc mogło z tej opcji skorzystać, choćby chciało, bo w którymś momencie pełniło funkcje publiczne.
Z listy Top-10 najbogatszych według pisma „Forbes Ukraina” z amnestii teoretycznie mógłby skorzystać tylko Hennadij Boholubow. Rinat Achmetow, nr 1 na ubiegłorocznej liście, był posłem w latach 2006–2012. Kolejny Wiktor Pinczuk skończył karierę parlamentarną w 2006 r. Na trzecim miejscu jest były prezydent Petro Poroszenko, dwukrotny minister, a obecnie deputowany. Pozostali zasiadali przynajmniej w Radzie Najwyższej, Jurij Kosiuk był wiceszefem administracji Poroszenki, a Ihor Kołomojski – gubernatorem obwodu dniepropetrowskiego.
Jak pisze „Ekonomiczna prawda”, rządzący wzorują się na Indonezji, której obywatele w 2016 r. zadeklarowali w ten sposób równowartość 366 mld dol., co stanowiło 40 proc. tamtejszego PKB, na czym budżet zarobił 8 mld dol., oraz na Włoszech, które w 2009 r. ujawniły dzięki amnestii niezadeklarowane aktywa warte 80 mld euro, na których budżet zarobił 4 mld euro. Ale są też przykłady porażek. W Rosji w 2018 r. zalegalizowano równowartość 10 mld euro, sześć razy mniej niż Rosjanie średnio wyprowadzają za granicę w ciągu roku.