Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken potępił "odrażającą przemoc" w Birmie i zapewnił, że USA stoją po stronie narodu birmańskiego. Według ONZ podczas tłumienia niedzielnych protestów siły bezpieczeństwa zabiły w Birmie co najmniej 18 osób.

"Zdecydowanie stoimy po stronie odważnych mieszkańców Birmy i zachęcamy wszystkie kraje do przemawiania jednym głosem we wspieraniu ich woli" - napisał Blinken na Twitterze.

ONZ poinformowała wcześniej, że w niedzielę w wielu miastach Birmy siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do demonstrantów protestujących przeciwko wojskowemu zamachowi stanu. Zginęło co najmniej 18 osób, ponad 30 zostało rannych. Był to najkrwawszy dzień trwających od początku lutego manifestacji.

Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell mówił w niedzielę o "brutalnych represjach wobec pokojowych protestów" w Birmie. Zapowiedział, że Unia Europejska wkrótce podejmie działania w reakcji na ostatnie wydarzenie w tym kraju.

W Birmie od czasu wojskowego przewrotu 1 lutego br. trwają demonstracje z żądaniem przywrócenia obalonego przez armię rządu Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) i uwolnienia jej przywódczyni, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Birmańska policja wielokrotnie je rozganiała przy użyciu gumowych kul, gazu łzawiącego i armatek wodnych, a czasem także ostrej amunicji.