Opozycjonista Aleksiej Nawalny w wystąpieniu w sobotę w sądzie oświadczył, że nie ukrywał się przed służbami więziennymi i sam wrócił do Rosji. Gdybym się ukrywał, to nie siedziałbym tutaj - mówił krytyk Kremla z miejsca dla oskarżonych na sali sądowej.

"Wszystko w istocie sprowadza się do tego, czy się ukrywałem czy nie. Co więcej, wszyscy wiedzieli, gdzie się znajduję. (...) Kupiłem bilet, wróciłem. (...) Obiektywnie nie mogłem podjąć innych rozsądnych kroków, by nie musieć się ukrywać" - przekonywał.

"Gdybym się ukrywał, nie siedziałbym za tą szybą" - dodał, odnosząc się do szklanej kabiny w pomieszczeniu sądu, gdzie na rozprawie siedzą oskarżeni.

Tymczasem prokurator Jekatierina Frołowa wezwała w sądzie do odrzucenia apelacji Nawalnego na decyzję o osadzeniu go w kolonii karnej. Oznajmiła ona, że po 23 września zeszłego roku, gdy Nawalny został wypisany z berlińskiej kliniki Charite "faktycznie nie było wiadomo, gdzie się znajdował".

Adwokaci Nawalnego zaapelowali w wystąpieniach stron o uchylenie decyzji sądu niższej instancji z 2 lutego br. o "odwieszeniu" wyroku w zawieszeniu, który zapadł wobec opozycjonisty w 2014 roku.