Przewodniczącym chadeków został Armin Laschet. Ten wybór oznacza kontynuację linii Angeli Merkel, ale nie przesądza, kto zostanie następnym kanclerzem

Nowy szef chrześcijańskich demokratów to doświadczony polityk, w partii od ponad 40 lat. Był już posłem, europosłem i ministrem. Od 2017 r. jest premierem Nadrenii Północnej-Westfalii, najludniejszego kraju związkowego Republiki Federalnej, który liczy prawie 20 mln mieszkańców. W wyborach wśród 1000 partyjnych delegatów pokonał bardziej konserwatywnego Friedricha Merza i bardziej liberalnego Norberta Röttgena, który odpadł już w pierwszej rundzie głosowania. Z trzech kandydatów to Laschet był najbardziej pośrodku i najbliżej Angeli Merkel, choć trzeba pamiętać, że kanclerz na swoją następczynię wybrała właśnie oddającą stery w partii minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer. – Będziemy wygrywać tylko wtedy, gdy pozostaniemy mocni w centrum społeczeństwa – mówił podczas sobotniego przemówienia, i właśnie tego można się spodziewać. Od lat hasło chadeków to „Keine Experimente”, czyli „Żadnych eksperymentów”. Dokładnie tego można się spodziewać.
– Armin Laschet to sprawdzony premier Landu, umie kierować rządem, wie, co to znaczy kryzys covidowy i oznacza stabilność. CDU wybrała kontynuację. Laschet chciał kontynuować kurs Merkel, ale to nie będzie jeden do jednego. Jego wybór to większa szansa na koalicję z Zielonymi po jesiennych wyborach do parlamentu niż w przypadku wyboru Merza – mówi dr Agnieszka Łada, wicedyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich.
Co zwycięstwo Lascheta oznacza dla nas? – Polityka zagraniczna i sprawy międzynarodowe nie odgrywały niemal żadnej roli w walce o przywództwo w CDU. Niemniej jednak z punktu widzenia Polski zwycięstwo Lascheta nie jest wyborem optymalnym. To polityk nadreński, myślący kategoriami Europy przeszłości, sprzed rozszerzenia Unii Europejskiej i NATO. Można podejrzewać, że jego wiedza o Europie Środkowej jest bardzo ograniczona, a brak zdecydowanego stanowiska wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę i aneksji Krymu daje powody do przypuszczeń, iż brak kompetencji w tym zakresie będzie tuszował nawoływaniami do „niedemonizowania” Rosji – tłumaczy dr Sławomir Dębski, szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, i dodaje, że Merkel jednak miała za sobą doświadczenie upadku muru berlińskiego i wychowywała się w byłym NRD. Warto pamiętać, że z całej trójki kandydatów to właśnie Laschet od lat ma najbardziej ugodowe stanowisko w stosunku do Rosji. Nawet po niedawnej próbie zabójstwa opozycjonisty Aleksieja Nawalnego przez rosyjskie służby ten polityk nie zdobył się na ostrą krytykę budowy gazociągu Nord Stream 2. – Kwestia relacji energetycznych między Rosją a Unią Europejską jest znacznie szersza niż tylko Nord Stream 2. Należy unikać pochopnych decyzji i zastanowić się, które kroki byłyby najbardziej efektywne. Zgadzam się z kanclerz – odpowiadał Laschet w wywiadzie dla Politico pytany o kwestię budowy gazociągu. Ten polityk w Polsce był do tej pory dosyć mało znany i nie ma szerokiej sieci kontaktów nad Wisłą.
I nie wydaje się, by w najbliższym czasie się tym specjalnie zajmował. Na głowie będzie miał inne sprawy. Bo choć Armin Laschet przekonał ponad 520 delegatów, to jednak prawie 470 innych zagłosowało za bardziej konserwatywnym Merzem, który opowiadał się za skrętem w prawo. Mimo zapewnień, że teraz wszyscy będą wspólne pracować, to podział jest widoczny. A pracować jest nad czym, bo 2021 r. to za Odrą rok wyborów. Już 14 marca odbędą się wybory regionalne w Badenii-Wirtembergii oraz Nadrenii-Palatynacie, z kolei w czerwcu w Saksonii. 26 września będzie wielka kumulacja – m.in. wybory parlamentarne, oraz regionalne w Meklemburgii i Turyngii. Tak więc to w ciągu najbliższych miesięcy wyborcy zdecydują, kto za Odrą w najbliższych latach będzie na najwyższych stanowiskach państwowych. Chadecka koalicja CDU-CSU zdecydowanie prowadzi w sondażach wyborczych do Bundestagu i ma ok. 35 proc. poparcia, ale to jest w pewnym stopniu powiązane personalnie z popularnością Angeli Merkel, która naszych sąsiadów dosyć sprawnie prowadzi przez kryzys pandemiczny.
Wciąż nie wiadomo również, kto zostanie kandydatem centroprawicy na kanclerza. Naturalnym wyborem wydaje się właśnie Laschet, ale mocną pozycję w tym wyścigu ma również Markus Söder, szef bawarskiej CSU, który zbudował ostatnio swoją pozycję polityczną i popularność właśnie na walce z pandemią. W najnowszej historii zdarzyło się już, że to polityk CSU, a nie większej CDU, był kandydatem koalicji chadeków na kanclerza. W 2002 r. to szef tej pierwszej Edmund Stoiber, a nie świeżo upieczona szefowa CDU Angela Merkel, był kandydatem całej chadecji. Jednak wówczas wyborcy zdecydowali, że socjaldemokracja będzie formować rząd, a kończące się jesienią rządy Angeli Merkel rozpoczęły się po kolejnych wyborach – w 2005 r.
Wreszcie nie można wykluczyć, że kandydatem na kanclerza zostanie minister zdrowia Jens Spahn. Ostateczny wybór ma nastąpić na przełomie marca i kwietnia. Wtedy znane już będą wyniki wyborów regionalnych i będzie można lepiej ocenić, jak nasz sąsiad radzi sobie z pandemią, co zapewne będzie się bezpośrednio przekładać na popularność Spahna.
Choć do wyborów parlamentarnych zostało jeszcze ponad osiem miesięcy, to wszystko wskazuje na to, że to właśnie chadecy będą formować rząd. Najbardziej prawdopodobnym koalicjantem są Zieloni, którzy w sondażach wyprzedzili socjaldemokratów i będąc na drugim miejscu w sondażach, mają ok. 20 proc. poparcia. – Koalicja czarno-zielona to dziś najbardziej prawdopodobny scenariusz. Myślę, że to poprawi stosunki polsko-niemieckie. Podam przykład: 90 proc. członków Zielonych było za upamiętnieniem polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie, wśród żadnej innej partii nie było takiego poparcia – wyjaśniał ostatnio na łamach DGP Christoph von Marschall, piszący o polityce zagranicznej dla berlińskiej gazety „Der Tagesspiegel”.