Opozycjonista wracał z Niemiec, gdzie leczył skutki próby otrucia dokonanej przez rosyjskie służby specjalne

Odkąd Aleksiej Nawalny zapowiedział zamiar powrotu do Rosji po kuracji w Niemczech, Moskwa próbowała go od tego odwieść. Na darmo – jeden z liderów opozycji zaplanował powrót na wczorajszy wieczór. Samolot linii Pobieda miał lądować na moskiewskim Wnukowie, ale w ostatniej chwili został przekierowany na inne stołeczne lotnisko Szeremietiewo. Władze tłumaczyły to awarią samochodów odśnieżających pas startowy, jednak gdy tylko maszyna z Nawalnym wylądowała, Wnukowo znów zostało otwarte.
– Tu jest mój dom. Nie boję się. Idę spokojnie na kontrolę paszportową, a stamtąd pojadę do domu, bo wszystkie sprawy przeciwko mnie są sfabrykowane – mówił tuż po wylądowaniu. Na stanowisku kontroli paszportowej został jednak zatrzymany. Razem z nim podróżowali jego żona Julija, rzeczniczka Kira Jarmysz i Marija Piewczich, która kieruje oddziałem śledczym w stworzonej przez Nawalnego Fundacji Walki z Korupcją (FBK), znanej z obnażania ogromnych majątków rosyjskich przywódców. Najpopularniejszy film FBK, o ekspremierze Dmitriju Miedwiediewie, tylko na oficjalnym kanale Nawalnego na YouTubie obejrzano do wczoraj 37,7 mln razy.
Zwolennicy Nawalnego planowali go powitać na lotnisku Wnukowo, a żeby nie zdołali przejechać na Szeremietiewo po przekierowaniu samolotu, policja zablokowała drogę z tego pierwszego lotniska. Jeszcze w sobotę ściągnięto w okolice Wnukowa więźniarki. Opozycyjni aktywiści byli wysadzani z pociągów do Moskwy, a na Wnukowie zatrzymano kilkadziesiąt osób, w tym najbliższych współpracowników Nawalnego i jego brata Olega. Bojowe nastroje panowały też w lotniskowej służbie prasowej. „Godnie »powitaliśmy« samoloty z Niemiec w 1941 r., powitamy je także w 2021 r.” – czytamy w jednym z tweetów Wnukowa. „Najwyraźniej Wnukowo zamierza dziś zestrzeliwać przylatujące samoloty” – komentował Nawalny.
Polityk leczył w berlińskiej klinice Charité skutki próby otrucia, której ofiarą padł 20 sierpnia 2020 r. w Tomsku. Jak ustalili dziennikarze, funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) planowali zamordować Nawalnego przy użyciu broni chemicznej, a konkretnie substancji z grupy nowiczoków podobnej do tej, którą wcześniej próbowano zabić w Wielkiej Brytanii uciekiniera z Rosji Siergieja Skripala. Polityk sam zadzwonił do jednego z członków komanda, chemika Konstantina Kudriawcewa, podając się za pomocnika sekretarza Rady Bezpieczeństwa Nikołaja Patruszewa. Kudriawcew zdradził Nawalnemu wiele szczegółów akcji. Zapis rozmowy opublikował „The Insider”.
Władze odrzucają te oskarżenia, zaś prezydent Władimir Putin przekonywał, że „gdyby chciano go otruć, toby go otruto”. Sam Nawalny 13 stycznia oświadczył, że nie zamierza pozostawać na emigracji, lecz wróci do Rosji, by przygotować się do wrześniowych wyborów parlamentarnych. Dzień później Moskwa ogłosiła, że jeszcze 29 grudnia 2020 r. wystawiła za nim list gończy w związku z naruszeniem warunków zawieszenia kary więzienia. Polityk w 2014 r. został skazany na trzy i pół roku w zawieszeniu na pięć lat za oszustwo na niekorzyść lokalnego oddziału Yves Rocher. Termin zawieszenia upływał 30 grudnia 2020 r. Wyrok w sprawie Yves Rocher został uznany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka za bezpodstawny i motywowany politycznie.
Federalna Służba Wykonania Wyroków (FSIN) oświadczyła, że „jest zobowiązana podjąć działania na rzecz zatrzymania Nawalnego A.A. do czasu podjęcia przez sąd decyzji o zamianie wyroku warunkowego na realny”. Polityk miał złamać warunki zawieszenia kary, nie informując władz o zmianie miejsca pobytu po wyjeździe do Niemiec. Prawnicy Nawalnego dowodzą, że to nieprawda, bo taką informację przesłano zgodnie z procedurami w listopadzie 2020 r. Co więcej, sąd nie podjął na razie działań w sprawie odwieszenia wyroku, więc zatrzymanie polityka jest niecodzienną akcją wyprzedzającą. To właśnie funkcjonariusze FSIN zatrzymali polityka na Szeremietiewie, jeszcze zanim przeszedł kontrolę paszportową. O jego dalszym losie w tym tygodniu ma zdecydować sąd.