Media od kilku dni informują o kontrowersjach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach podczas drugiej tury wyborów prezydenckich. Członek PKW Ryszard Kalisz przekazał na portalu X, że w poniedziałek w tej sprawie odbędzie się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej. "Posiedzenie PKW dot. wpisów błędnych liczb głosów w protokółach niektórych OKW odbędzie 9 czerwca 2025 r. o godz. 17.00. Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyborów na Prezydenta RP na podstawie sprawozdania przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów" - napisał Kalisz.
Prokurator generalny występuje obowiązkowo w postępowaniu dotyczącym wyborów, w w tym prezydenckich
Bodnar podkreślił w niedzielę w TVP Info, że sytuacja ta - z jego perspektywy - oznacza znacznie większe zaangażowanie prokuratora generalnego w proces wyborczy. "Prokurator generalny występuje obowiązkowo w postępowaniu dotyczącym ważności jakichkolwiek wyborów, a zwłaszcza wyborów prezydenckich i ma obowiązek odnieść się zarówno do wszystkich protestów wyborczych po kolei, jak również już do tej ogólnej uchwały Sądu Najwyższego" - tłumaczył.
Szef resortu sprawiedliwości poinformował, że dotychczas SN skierował do zaopiniowania dwa protesty wyborcze dotyczące "drobnych spraw". "Spodziewam się, że w tym tygodniu tych protestów, które mamy do zaopiniowania będzie znacznie więcej" - podkreślił.
O legalności wyborów decydujeIzba Nadzwyczajna i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego
Bodnar zauważył, że postanowienia o zaopiniowaniu wydaje Izba Nadzwyczajna i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w składzie trzyosobowym, której legalność jest kwestionowana przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka. Przypomniał, że ta sama izba decyduje o legalności wyborów prezydenckich. "Nawet dwie osoby zasiadające w tej izbie - Grzegorz Żmij oraz Leszek Bosek - sami się wyłączają od orzekania w tych sprawach dotyczących ważności wyborów, uznając, że tak długo, jak nie będziemy mieli organu, który byłby zgodny z regułami konstytucyjnymi oraz regułami prawa unijnego, to oni w tej izbie nie będą orzekali" - powiedział.
"W takiej sytuacji powinny niejako odżyć kompetencje poprzedniej izby, która się tym zajmowała, czyli Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w SN" - ocenił.
Zdaniem Bodnara, rozwiązaniem problemu byłoby również podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudy tzw. ustawy incydentalnej, która zakłada, że o ważności wyboru prezydenta miałoby orzekać 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN. Ustawa ta została jednak zawetowana przez Dudę w marcu br. "Uchwała SN (o ważności wyborów - PAP) trafia do marszałka Sejmu (Szymona Hołowni), do PKW oraz do premiera (Donalda Tuska), który musi opublikować uchwałę w Dzienniku Ustaw. Czy premier powinien ją opublikować? A jeżeli już to, czy nie powinien tego opublikować z odpowiednią adnotacją wyrażającą wątpliwości, co do tej izby? Co ma z tym zrobić marszałek Sejmu?" - zastanawiał się minister sprawiedliwości. "Powrót do ustawy incydentalnej byłby rozwiązaniem sytuacji" - dodał.
Status sędziów powołanych po 2017 r. jest kwestionowany, a Bodnar stwierdził wprost, że w myśl wyroków TSUE i ETPCz, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN "nie jest sądem". Jeszcze w styczniu 2020 roku została podjęta uchwała trzech izb SN, zgodnie z którą nienależyta obsada sądu jest wtedy, gdy w jego składzie znajduje się osoba wyłoniona przez KRS po 2017 r. Także TSUE - na przykład w listopadzie ubiegłego roku - uznał, że pytania prejudycjalne wysłane do niego przez sędziego SN mianowanego po 2017 r. są niedopuszczalne z uwagi na to, że zostały "skierowane przez skład orzekający nieposiadający statusu niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy".