Dozbrajanie Europy to na razie 150 mld euro pożyczek dla państw Unii Europejskiej. Docelowo Bruksela liczy na zmobilizowanie nawet 800 mld euro i stawia nowy cel – samowystarczalność w dziedzinie bezpieczeństwa.
- Które firmy i kraje skorzystają na propozycji Komisji Europejskiej?
- Kiedy fundusze zaczną trafiać do firm?
- Jak będzie wyglądał podział środków i kto będzie nimi zarządzał?
- Jak przełoży się to na zdolność obronną Europy?
- Jakie uzbrojenie zostanie sfinansowane?
Wszyscy 27 przywódcy państw UE poparli w minionym tygodniu pomysł Komisji Europejskiej, żeby zapewnić im większą elastyczność w wydatkach na obronność oraz ustanowić pakiet pożyczek wart 150 mld euro. – Europa musi podjąć to wyzwanie, ten wyścig zbrojeń i musi go wygrać – mówił w Brukseli premier Donald Tusk po przyjęciu tej propozycji Brukseli. Ursula von der Leyen zobowiązała się do przedstawienia ram prawnych do następnego szczytu, który odbędzie się już pod koniec przyszłego tygodnia. Wówczas to zostaną ujawnione szczegóły propozycji, która jest jedynie pierwszym etapem planu opiewającego łącznie na 800 mld euro.
W Europie jest dziś pełne przekonanie o konieczności przeprowadzenia dużych inwestycji w sektor zbrojeniowy, a premier Pedro Sanchez uznał wręcz, że 150 mld euro powinno być „prezentem” od Brukseli dla stolic, natomiast potrzebne są znacznie większe nakłady.
Znacznie mniej optymistycznie przebiegła dyskusja o Ukrainie, która miała trwać zaledwie 15 minut. -Dzisiaj pokazaliśmy, że Unia Europejska staje na wysokości zadania, budując Europę obrony i stojąc ramię w ramię z Ukrainą – stwierdził po szczycie przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, ale w rzeczywistości Wołodymyr Zełenski nie otrzymał żadnego nowego pakietu pomocy finansowej lub militarnej. Mało tego – wnioski ze szczytu dotyczące Ukrainy zostały zaakceptowane przez 26 państw bez Węgier. Zwykle unijni liderzy dążyli do konsensusu i osłabiania treści wniosków, żeby przyjąć je jednomyślne – tym razem zrezygnowali z takiego kroku i w niepełnym gronie wezwali do przystąpienia Ukrainy do UE, zapewnili o dalszej pomocy wojskowej, ale nie wskazali żadnych konkretów. UE poparła też pomysł Zełenskiego doprowadzenia do rozejmu na powietrzu i morzu, co ma stanowić test dla intencji Moskwy.
Które firmy i kraje skorzystają na propozycji Komisji Europejskiej?
W dużej mierze będzie to zależne od zgłoszeń ze strony samych zainteresowanych państw i spółek oraz od sposobu przyznawania i rozliczania pieniędzy, co ma zostać określone w projektach legislacyjnych Komisji Europejskiej w ciągu dwóch tygodni. Jak na razie wiele wskazuje, że największymi beneficjentami będą europejskie koncerny zbrojeniowe, które już odnotowały wzrost wartości giełdowej po zapowiedziach Komisji. Rheinmetall (Niemcy), Saab (Szwecja), Thales (Francja) i Leonardo (Włochy) spodziewają się zwiększonych zamówień na czołgi, systemy obrony powietrznej i technologie wojskowe. Na poziomie państw, największe zyski trafią najpewniej do krajów z silnym sektorem obronnym: Francji, Niemiec, Włoch i Szwecji. Wschodnia flanka NATO, w tym Polska, państwa bałtyckie i Rumunia, skorzysta głównie na inwestycjach w systemy obrony powietrznej i infrastrukturę wojskową. Nowe zamówienia nie ograniczą się tylko do największych koncernów. Średnie i mniejsze firmy działające jako poddostawcy (np. producenci komponentów do czołgów, rakiet, amunicji) również mają skorzystać na ogromnym popycie.
Kiedy fundusze zaczną trafiać do firm?
Proces wdrażania ma być szybki. Komisja zapowiedziała, że pierwsze fundusze w ramach 150 miliardów euro w pożyczkach obronnych będą dostępne już w drugiej połowie 2025 roku. Finansowanie potrwa do 2029 r., z opcją dalszego zwiększania budżetu. Dodatkowo czteroletnie zawieszenie reguł budżetowych UE (2025–2028) pozwoli rządom zwiększać wydatki wojskowe bez narażania się na przekroczenie reguł dyscypliny fiskalnej, w tym objęcie procedurą nadmiernego deficytu.
Jak będzie wyglądał podział środków i kto będzie nimi zarządzał?
Główne mechanizmy finansowania to pożyczki Komisji Europejskiej, wspierane przez Europejski Bank Inwestycyjny oraz środki z niewykorzystanych funduszy UE. Każde państwo będzie mogło wnioskować o finansowanie konkretnych projektów zbrojeniowych. Nad całością nadzór sprawować będzie Komisja Europejska, we współpracy z Europejską Agencją Obrony (EDA). Państwa członkowskie będą odpowiedzialne za wdrażanie środków, ale priorytety będą ustalane na poziomie UE.
Jak przełoży się to na zdolność obronną Europy?
Program ma zwiększyć samowystarczalność UE w zakresie produkcji zbrojeniowej, ale jest jedynie pierwszym etapem. Większe wydatki mają pozwolić na uniezależnienie Europy od dostaw broni ze Stanów Zjednoczonych, co było głównym celem politycznym inicjatywy. Dodatkowo rozbudowa sił zbrojnych ma zwiększyć zdolności odstraszania, a wspólne programy zakupowe mają poprawić interoperacyjność europejskich armii.
Jakie uzbrojenie zostanie sfinansowane?
Priorytetem będzie obrona powietrzna i przeciwrakietowa - zakup dodatkowych baterii Patriot, SAMP/T i IRIS-T. Kolejne środki trafią na produkcję amunicji artyleryjskiej i rakiet dalekiego zasięgu. Unia zamierza także zainwestować w drony bojowe oraz systemy antydronowe, co wynika z doświadczeń Ukrainy. Modernizacja obejmie również czołgi, transportery opancerzone, okręty wojenne i myśliwce, aby uzupełnić braki w europejskich siłach zbrojnych.
Jak Polska może na tym skorzystać?
Warszawa jest jednym z głównych orędowników wzrostu europejskich wydatków na obronność i zyska na kilku poziomach. Po pierwsze, Polska będzie uczestniczyć w programie Tarcza Wschód, czyli budowie wspólnego systemu obrony powietrznej UE. Po drugie, rząd może skorzystać z unijnych pożyczek do finansowania swoich zakupów militarnych, co odciąży budżet. Po trzecie, polski przemysł zbrojeniowy (m.in. PGZ) ma szansę na kontrakty i włączenie się w unijny łańcuch dostaw. Wreszcie, środki unijne pozwolą na rekompensatę sprzętu przekazanego Ukrainie poprzez wspólne zakupy uzbrojenia.
Budżety rosną od lat
W latach bezpośrednio poprzedzających napięcia na wschodzie Europy wydatki na obronność państw UE wręcz malały - z 210 mld euro w 2008 r. do 182 mld euro w 2014 r. Agresywna retoryka Kremla i wydarzenia najpierw na Krymie (luty 2014 r.), a później w Donbasie (kwiecień 2014 r.) podziałały jednak na Europę otrzeźwiająco. Rok 2015 był pierwszym, w którym wydatki wzrosły i trend ten utrzymywał się w każdym kolejnym, co skutkowało napuchnięciem europejskiego budżetu militarnego w 2024 r. do 326 mld euro.
To jednak wynik wciąż poniżej uzgodnień wewnątrznatowskich, zgodnie z którymi każdy kraj Sojuszu miał na obronność przeznaczać nie mniej niż 2 proc. PKB. Wzrost wydatków w ostatniej dekadzie pozwolił dojść z poziomu 1,3 proc. PKB UE w 2014 r. do 1,8 proc. w 2023 i 1,9 proc. w 2024 r. Znamienne, że swoje sojusznicze zobowiązanie wypełniły w głównej mierze kraje graniczące z Rosją – prymusem w tym zestawieniu pozostaje Polska (3,3 proc. PKB przeznaczonego na wydatki zbrojeniowe w 2023 r.), za którą plasuje się Estonia (3,0 proc.), Łotwa (2,9 proc.) , Grecja (2,8 proc.) oraz Litwa (2,8 proc.). W 2023 r. nasz wkład do europejskiego portfela obronnego urósł do rekordowych 8,7 proc.
Jak mówi nam jeden z przedstawicieli Europejskiej Agencji Obrony (EDA), do czasu agresji Rosji na Ukrainę wśród europejskich elit politycznych brakowało woli politycznej do wzmacniania potencjału obronnego kontynentu. - Do ostatnich lat przed zmianą krajobrazu geopolitycznego brakowało silnej woli politycznej, aby znacznie zwiększyć wydatki na obronę. Wcześniej obronność była często deprecjonowana ze względu na dywidendę pokojową po zakończeniu zimnej wojny – mówi osoba znająca temat.
Nasz komentator z EDA dodaje, że problemem była też fragmentacja wspólnej europejskiej polityki obronnej. - Wiele państw członkowskich nadało priorytet strategiom obronnym na szczeblu krajowym, co doprowadziło do braku współpracy i spójności w projektach realizowanych we współpracy. Ta fragmentacja zmniejszyła efektywność wydatków na obronę i spowolniła rozwój wspólnych zdolności – wskazuje ekspert.
Wydawać efektywnie
Najszerszy strumień pieniędzy z budżetu zbrojeniowego płynie na zakupy nowej broni, systemów i sprzętu. To efekt potrzeby odbudowania zapasów wydrenowanych w wyniku pomocy wojskowej dla Ukrainy. Jak wynika z raportu Deloitte „Inwestycje obronne Polski”, do 2013 r. wydatki sprzętowe Polski sięgały średnio 0,25 proc. PKB. W latach 2014-2021 podwoiły się do 0,5 proc. PKB, a w latach 2022-2024 już do 1,4 proc. PKB.
Po odbudowaniu zasobów sprzętowych, w 2023 r. mocno w górę – o 17 proc., do 72 mld euro - poszły europejskie wydatki na inwestycje w badania, rozwój i zakup sprzętu obronnego. W 2023 r. ta część budżetu obronnego stanowiły już 26 proc. całkowitych wydatków Europy na zbrojenia, najwięcej od 2005 r. Europejska Agencja Obrony (EDA) szacuje, że w 2024 r. wydatki inwestycyjne przekroczyły już 100 mld euro, czyli 30 proc. całkowitych wydatków na obronę.
Na ten rok rząd zabezpieczył na wojsko w budżecie oraz planie Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych rekordowe 187 mld zł, co stanowi 4,7 proc. krajowego PKB. Wydatki samego budżetu to 124 mld zł, czyli 3,1 proc. PKB.
Problem w tym, że – jak szacuje Deloitte – w latach 2024-2035 tylko 41 proc. zakupów zbrojeniowych zostanie zrealizowanych fizycznie w Polsce. „Finansowo odsetek ten może okazać się jeszcze mniejszy, ponieważ jest to przede wszystkim sprzęt budowany na zagranicznych licencjach (np. czołgi K2 i armatohaubice K9) albo zawierający licencjonowane komponenty (np. kołowy transporter opancerzony Rosomak), a nie autorskie produkty polskich firm” – czytamy w raporcie „Inwestycje obronne Polski”.
Tak czy inaczej wzrost zamówień w ostatnich latach znacznie powiększa portfel zamówień polskich spółek zbrojeniowych. W zeszłym roku przychody największego w Polsce podmiotu sektora obronnego, Polskiej Grupy Zbrojeniowej przekroczyły 13 mld zł wobec 10,2 mld zł rok wcześniej. W 2024 r. należące do PGZ firmy – m.in. Wojskowe Zakłady Lotnicze, Bumar-Łabędy, Mesko czy Łucznik - otrzymały z Ministerstwa Obrony Narodowej zamówienia łącznie na 48 mld zł. Największym kontraktem, na 17 mld zł, była umowa na dostawę 96 armatohaubic samobieżnych Krab oraz 250 wozów towarzyszących. PGZ realizuje też zamówienia eksportowe – na Ukrainę trafiają m.in. wspomniane armatohaubice Krab, do Norwegii przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun, do USA trotyl z firmy Nitro-Chem, a do Afryki karabinki MSBS Grot.
Eksperci Deloitte podkreślają, że polskiemu sektorowi obronnemu we współpracy z MON potrzebna jest długoletnia, spójna strategia zakupów połączona z wiarygodnym planem finansowym. Miałoby to dać polskim firmom zbrojeniowym „bodźce do inwestowania w większe moce przerobowe i wzrost wydajności”.
Pobudzenie patriotyzmu konsumenckiego w sektorze zbrojeniowym niezbędne jest jednak całej Europie. W głośnym raporcie Mario Draghiego o konkurencyjności UE, były prezes Europejskiego Banku Centralnego przypomina, że z łącznej kwoty 75 mld euro, jakie państwa członkowskie wydały na obronność w okresie od czerwca 2022 r. do czerwca 2023 r., aż 78 proc. wydatków na zamówienia publiczne przekierowano na zakupy od dostawców z siedzibą poza UE, z czego 63 proc. - w USA.