Nowelizacja ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora budzi wątpliwości nie tylko wśród ekspertów, lecz także parlamentarzystów. Jak słyszymy, nieścisłości mają być dopracowane w komisji.

Lex Romanowski ma działać wstecz

Projekt został wniesiony do laski marszałkowskiej 31 grudnia przez posłów KO, Polski 2050 i PSL. W myśl zaproponowanych przepisów parlamentarzyści nie mogliby wykonywać swoich praw i obowiązków nie tylko w przypadku pozbawienia wolności, lecz także w sytuacji, w której wydano postanowienie o zastosowaniu wobec nich tymczasowego aresztowania. Nowelizacja miałaby objąć również posłów i senatorów, wobec których wydano takie postanowienie przed wejściem w życie zaproponowanych przepisów.

Projekt szybko okrzyknięto mianem „lex Romanowski”. Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski pod koniec grudnia uzyskał azyl polityczny na Węgrzech. Wcześ niej sąd wydał europejski nakaz aresztowania posła PiS w związku z nieprawidłowościami przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości.

– Jesteśmy jako Sejm w sytuacji, w której ustawodawca nie przewidział ewentualności, że poseł ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. W związku z powyższym do momentu efektywnego pozbawienia wolności posła Romanowskiego będziemy zmuszeni wypłacać środki na jego biuro, środki na jego uposażenie, bo nie ma podstawy prawnej, żeby tego nie robić – tłumaczył w grudniu marszałek Szymon Hołownia.

Dziś posłowie otrzymują uposażenie miesięcznie na poziomie ponad 12,8 tys. brutto. Oprócz tego dostają również dietę wynoszącą ok. 4 tys. zł. Romanowski za pośrednictwem mediów społecznościowych zrezygnował z uposażenia.

– Uważam, że projekt ustawy powinien zostać przyjęty jak najszybciej. Mam nadzieję, że uda się go przeprocedować jeszcze w styczniu. Obecny stan prawny jest niewystarczający. Marcin Romanowski zrzekł się co prawda uposażenia, ale to tylko jedna sprawa. Pozostaje przecież jeszcze kwestia diety poselskiej i kosztów prowadzenia biura poselskiego. Ten projekt ustawy ma to uregulować – mówi DGP Paweł Śliz, przewodniczący klubu Polski 2050 i szef sejmowej komisji sprawiedliwości.

Lex Romanowski i nieprecyzyjne przepisy

Problemem, na który zwracają uwagę eksperci, są jednak nieprecyzyjne przepisy projektu ustawy. – Sprawy związane z mandatem poselskim są ściśle określone w konstytucji i nie mogą być ograniczane przepisami ustawowymi. Kwestia finansowania działalności poselskiej jest gwarantowana wolnością sprawowania mandatu, a każda próba jej ograniczenia narusza tę zasadę – mówi DGP dr hab. Jacek Zaleśny, ekspert w zakresie prawa konstytucyjnego z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zdaniem naszego rozmówcy projekt w całości jest niezgodny z konstytucją. – Osoba nabywa mandat poselski na mocy aktu wyborczego i może go utracić jedynie w wyniku kolejnych wyborów lub dobrowolnego zrzeczenia się tej funkcji. Mandat poselski, jako przedstawicielski, gwarantuje niezależność, a ewentualne kary finansowe mogą dotyczyć jedynie nieobecności w wykonywaniu określonych czynności, zgodnie z regulaminem Sejmu – mówi dr hab. Zaleśny.

I jak wskazuje, regulamin Sejmu przewiduje potrącenie części uposażenia za nieobecność, jednak nie może to prowadzić do pełnej utraty wynagrodzenia. – Takie działanie mogłoby być wykorzystywane przez marszałka Sejmu w sposób represyjny wobec posłów opozycji. Podobne mechanizmy historycznie stosowano np. w systemach autorytarnych do eliminowania opozycji poprzez naciski finansowe – dodaje.

O wątpliwościach wobec projektu usłyszeć można również w Sejmie. – Nakaz tymczasowego aresztowania, o którym mowa w projekcie ustawy, powinien być prawomocny. W obecnym kształcie tak nie jest. Przepis umożliwiałby więc ewentualne manipulowanie większością parlamentarną poprzez łatwe wyłączanie posłów z obrad. To ryzykowne, dlatego na tym etapie nie popieramy tego rozwiązania – wskazuje w rozmowie z DGP Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu Lewicy. I dodaje, że pozbawienie posła czy senatora uposażenia wymaga też zmian w regulaminie Sejmu, które wprowadza się uchwałą. – Sama ustawa nie wystarczy – podkreśla.

Nieco przychylniej na projekt patrzy KO. – Projekt został przygotowany przez posłów, Ministerstwo Sprawiedliwości nie brało udziału w pracach nad nim. Projekt będzie teraz przedmiotem dalszych dyskusji i parlamentarnych prac. Uważam, że wszelkie uwagi powinny zostać rozpatrzone, a ewentualne nieścisłości dopracowane w komisji – mówi z kolei wiceszef resortu sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.

Przeciwko projektowi ustawy głosować będzie opozycja. – To projekt, który ewidentnie został stworzony na zamówienie polityczne, który, moim zdaniem, jednoznacznie narusza konstytucję, szczególnie w zakresie działania wstecz. Kierownictwo klubu nie podjęło jeszcze decyzji co do głosowania. Gdybym miał coś rekomendować, byłby to wniosek o odrzucenie projektu w całości – mówi DGP Paweł Jabłoński, członek sejmowej komisji sprawiedliwości z PiS.

Wejście w życie ustawy uzależnione będzie od przychylności Pałacu Prezydenckiego. Do tej pory Andrzej Duda nie zabrał publicznie głosu w tej sprawie. Jak jednak nieoficjalnie słyszymy, wątpliwości wokół projektu mogą stanowić pretekst, aby skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej. ©℗