Ministerstwo Zdrowia planuje zakończenie pilotażu centrów zdrowia psychicznego dla dorosłych. Czy zmiany w funkcjonowaniu placówek mogą wpłynąć również na zdrowie psychiczne dzieci?
ikona lupy />
Lucyna Kicińska, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Tak. Jeśli osoba dorosła w kryzysie nie otrzyma potrzebnej pomocy, może to wpłynąć również na jej rodzinę, w tym dzieci. Rodzic, zmagając się z brakiem wsparcia, może reagować złością, zniecierpliwieniem czy krzykiem, co naraża dziecko na przemoc psychiczną, a czasem także fizyczną. Rodzic pochłonięty przez kryzys nie jest też w stanie odpowiadać na potrzeby dziecka, więc może dojść do zaniedbania emocjonalnego czy fizycznego. Co ważne, obecny model CZP zakłada, że rodzic zgłaszający się po pomoc otrzymuje nie tylko wsparcie dla siebie, lecz także propozycję pomocy dla swoich bliskich. Podejście środowiskowe daje szansę na dostrzeżenie potrzeb dzieci, a także wielowymiarowe wsparcie pacjenta, również w kontekście pełnionych przez niego funkcji, np. rodzica. Zmiany w systemie działania CZP mogą w sposób niezamierzony negatywnie wpłynąć na funkcjonowanie dzieci osób w kryzysach.

Jak obecność niezdiagnozowanego chorego rodzica wpływa na dobrostan psychiczny dziecka?

Dorastanie w rodzinie, w której rodzic choruje, szczególnie gdy nie otrzymuje pomocy, jest uznawane za jedno z negatywnych doświadczeń dzieciństwa. Takie warunki mogą zwiększać ryzyko podejmowania zachowań autodestrukcyjnych, w tym prób samobójczych, nie tylko w momencie ich doświadczania, lecz także w późniejszym czasie. Potwierdzają to badania Światowej Organizacji Zdrowia realizowane w Polsce przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę.

Czy w swojej pracy zetknęła się pani z przypadkami dzieci, które dorastały w takich rodzinach, a w konsekwencji same zmagały się z trudnościami emocjonalnymi lub zaburzeniami?

Tak, brak możliwości zawiązania zdrowej, przepełnionej wsparciem i zrozumieniem więzi z rodzicem negatywnie wpływa na funkcjonowanie dzieci i przekłada się na ich funkcjonowanie w dorosłości. Słyszę o zaburzonym poczuciu własnej wartości, osamotnieniu, lęku o rodzica i przyszłość. Brak poczucia bezpieczeństwa i świadomości, że młoda osoba może oprzeć się na dorosłym, skorzystać z jego pomocy czy wsparcia, negatywnie wpływa na jej dobrostan.

Jak pani ocenia działanie CZP?

Pilotaż był pozytywnym doświadczeniem. Pokazał skuteczność podejścia środowiskowego i wskazał kierunki dalszych udoskonaleń systemu. Oczywiście można wskazywać mankamenty działania centrów, podkreślane przez MZ, ale skupiając się na nich, nie można wprowadzać zmian, które przeczą pilotowanej idei.

Dlaczego resort chce, by centra funkcjonowały inaczej niż dotychczas?

Obecnie niektóre centra obsługują 6 proc. mieszkańców, a inne tylko 2 proc., choć dysponują tym samym budżetem. Problemem jest brak danych, czy te, które obsługują mniejszy procent populacji, faktycznie odpowiadają na wszystkie potrzeby swoich środowisk, czy też skupiają się na zintensyfikowanym wsparciu dla wąskiej grupy, pozostawiając innych bez pomocy. Resort podkreśla, że chciałby wprowadzić mechanizm oceny, by upewnić się, że środki są dobrze wydatkowane, i umożliwić większej liczbie osób dostęp do pomocy, tak jak dzieje się w centrach obsługujących większy procent populacji w tym samym budżecie. Centra argumentują, że różnice wynikają z różnorodności przypadków. W jednych regionach pacjenci wymagają intensywnej i kosztownej pomocy, a w innych zgłaszają się wcześniej, co pozwala szybciej i niższym kosztem udzielić wsparcia. Brak jednak narzędzi pozwalających jednoznacznie potwierdzić taki stan rzeczy. Bez odpowiednich mechanizmów ani ministerstwo, ani centra nie mogą jednoznacznie wykazać, że środki są właściwie wykorzystywane i trafiają do wszystkich potrzebujących, co stanowi sedno sporu. Minister podkreśla, że zmiany nie oznaczają powrotu do starego modelu NFZ, ale chce monitorować wydatkowanie środków. Centra obawiają się utraty autonomii. Konflikt wynika z rozbieżności w priorytetach. Centra podkreślają potrzebę niezależności i chcą kontynuować działalność na zasadach, które były pilotowane, a ministerstwo naciska na transparentność i kontrolę, przy czym na razie nie wskazuje konkretnie, na czym miałaby ona polegać. Centra nie wiedzą, jak miałyby funkcjonować.

Jakie mogą być konsekwencje zmian?

Jeśli ministerstwo będzie forsowało swoje rozwiązanie, istnieje ryzyko, że część centrów przestanie funkcjonować. Minister zapewnia, że nowe rozwiązania nie doprowadzą do tworzenia kolejek, jednak CZP ostrzegają przed takim scenariuszem. Całe zamieszanie negatywnie wpływa na pacjentów. Brakuje aktualnej strony internetowej z informacjami o lokalizacji centrów, co utrudnia dostęp do pomocy. Pacjenci często nie wiedzą, gdzie szukać wsparcia, co pogłębia ich kryzys. Obecnie media błędnie podają, że MZ podjęło decyzję o zakończeniu działalności CZP. To też może negatywnie wpłynąć na potencjalnych odbiorców pomocy, bo zapamiętają oni, że takie placówki były, a już ich nie ma. Skutkiem może być pogłębienie problemów; niezadbanie o dorosłego pacjenta w kryzysie może prowadzić do tego, że pomocy będzie potrzebować więcej osób młodszych, co wygeneruje dodatkowe koszty społeczne.

Na czym polega różnica między obecnym modelem funkcjonowania CZP a tym, który może zostać wprowadzony?

Obecnie, gdy ktoś zgłasza się do CZP, pomoc jest dobierana indywidualnie, szyta na miarę. Jeśli potrzebne jest intensywne wsparcie asystenta zdrowienia, a nie wizyty psychiatryczne, to nikt na nie nie naciska. A jeśli stają się one potrzebne albo pacjent się na nie dzięki wsparciu asystenta zdrowienia otwiera, to są organizowane. Odpowiednie wsparcie, np. psychoedukację, może otrzymać również rodzina. Koordynator decyduje o rodzaju pomocy, kierując się wyłącznie potrzebami pacjenta. Po zmianach zapowiadanych przez MZ koordynator, planując ścieżkę pomocy dla konkretnej osoby w kryzysie, może być ograniczony dostępnością finansową poszczególnych usług. Może się zdarzyć, że potrzebne usługi nie będą dostępne dla wymagających intensywniejszego wsparcia. W takim systemie pacjenci mogą otrzymywać pomoc nieadekwatną do potrzeb, np. 10 wizyt terapeutycznych niezależnie od tego, czy tyle wystarczy. Niepokój budzi to, że odpowiedź na indywidualne potrzeby zostanie zastąpiona regułami rozliczeń.

Ministerialne plany wpłyną na system opieki zdrowotnej, w tym dostępność psychiatrów i ich pracę?

Tak. Jeśli przyjęte zostaną wytyczne dotyczące liczby świadczeń i narzędzia ich weryfikacji, psychiatra będzie musiał realizować określoną liczbę konsultacji na rzecz każdego pacjenta centrum, nawet gdy nie będą potrzebne. Nie będzie mógł się skupić na pacjentach, którzy faktycznie tego potrzebują. Oni też dostaną pomoc tylko zgodną z limitem. Proces wychodzenia z kryzysu wydłuży się, przez co paradoksalnie będzie bardziej kosztowny. I nie mam tu na myśli tylko kosztów finansowych. ©℗

Rozmawiała Karina Strzelińska