Koalicja 15 października zobowiązała się do „zakazania spalania drewna w energetyce zawodowej”. Zdaniem Ministerstwa Aktywów Państwowych rozporządzenie przygotowane w tej sprawie zagraża jednak transformacji energetycznej.

Jak dowiedział się DGP, projekt dotyczący drewna energetycznego stał się punktem spornym między Ministerstwem Klimatu i Środowiska (MKiŚ) a Ministerstwem Aktywów Państwowych (MAP). Rozporządzenie wpłynie na działalność branży drzewnej i ciepłowniczej, doprecyzuje bowiem, które rodzaje drewna i pozostałości przerobu drewna można uznać za odnawialne źródło energii. Im szersza jest ta kategoria, tym łatwiej ciepłownictwu się dekarbonizować, spalając te produkty. Im węższa jest definicja drewna energetycznego, tym więcej surowca na pozostałej części rynku. Korzystają z tego m.in. producenci płyt drewnopochodnych.

Pierwsza wersja rozporządzenia została zaprezentowana przez MKiŚ w lipcu, ulegając zmianom w późniejszych tygodniach. Kwestią sporną były m.in. trociny i zrębki.

Jak dowiedział się DGP, MKiŚ otrzymał 6 listopada pismo, w którym MAP zakwestionował propozycję resortu klimatu. – Odbieramy to jako próbę zablokowania jakiejkolwiek zmiany, mimo że obietnica zakończenia spalania pełnowartościowego drewna znalazła się w umowie koalicyjnej – mówi DGP Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu i środowiska. Dodaje, że zakwestionowana przez MAP wersja rozporządzenia dotyczyła projektu, w którym ministerstwo zawarło kompromis w sprawie trocin i zrębek. – Zgodnie z postulatami części branży mogą one być uznane za drewno energetyczne i wykorzystywane w energetyce zawodowej. Sprawa skończy się więc prawdopodobnie na Komitecie Stałym Rady Ministrów – dodaje wiceminister. Dla Ministerstwa Aktywów Państwowych definicja drewna energetycznego wciąż jest zbyt wąska.

Zielone paliwo branży ciepłowniczej

W odpowiedzi na pytania DGP MAP potwierdził zgłoszenie uwag roboczych. Według resortu zmiany zaproponowane w rozporządzeniu „będą miały istotnie negatywny wpływ, w szczególności na sektor odnawialnych źródeł energii, a także na proces transformacji energetycznej aktywów wytwórczych sektora energetycznego”. W szczególności chodzi o „negatywny wpływ na procesy dekarbonizacji ciepłownictwa systemowego i możliwość zapewnienia utrzymania statusu efektywnego systemu ciepłowniczego przez aktywa nadzorowane przez Skarb Państwa”.

Dekarbonizacja ciepłownictwa stanowi bowiem wyzwanie dużo trudniejsze niż chociażby dekarbonizacja wytwarzania energii elektrycznej. W środę Dorota Zawadzka-Stępniak, prezeska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), mówiła, że ciepłownictwo przez lata było niedoinwestowane, w związku z czym konieczne będzie wsparcie. Także Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska, mówił, że ciepłownictwo to jeden z sektorów, w którym rola NFOŚiGW będzie znacząca. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami przedstawicieli MKiŚ, strategia dekarbonizacji dla ciepłownictwa ma być gotowa do końca roku.

Według raportu Polskiego Towarzystwa Energetyki Cieplnej (PTEC) transformacja sektora ciepłownictwa systemowego – z którego korzysta 52 proc. gospodarstw domowych – będzie kosztowała od 299 mld do 466 mld zł do 2050 r. Składają się na to nakłady na infrastrukturę wytwórczą, przesyłową i dystrybucyjną oraz modernizację instalacji odbiorczych.

Jak podkreśla PTEC, w 2022 r. udział OZE w produkcji ciepła wyniósł 12,6 proc. w 2022 r., z czego aż 97 proc. pochodziło z biomasy. Towarzystwo podkreśla, że „w okresie jednego z najlepszych lat dla rynku biomasy w Polsce” w całym sektorze elektroenergetyki i ciepłownictwa zostało spalone 6,5 mln ton biomasy, po czym wystąpiły problemy z jej dostępnością. Tymczasem PTEC zakłada, że udział biomasy będzie dalej rósł.

– Walczymy o to, żeby biomasa była dla nas dostępna jako źródło energii zielonej – mówił podczas konferencji prezentującej raport Grzegorz Krystek, prezes PGE Energia Ciepła. Spółka wykorzystuje biomasę do wytworzenia ciepła dla mieszkańców Szczecina czy Kielc. „Obecna propozycja przepisów mocno ogranicza wachlarz surowca, który będzie możliwy do wykorzystania na cele energetyczne, a to wzbudza nasze obawy, co do możliwości zabezpieczenia komfortu cieplnego mieszkańców” – przekazała grupa.

Marcin Staniszewski, prezes Tauron Ciepło, mówi DGP, że spółka spala biomasę leśną, produkując ciepło dla mieszkańców Tychów. – Zgodnie z prawem nie wykorzystujemy drewna pełnowartościowego. Od kształtu rozporządzenia, które zdefiniuje drewno energetyczne, będzie dużo zależało – w tym skala wpływu na naszą działalność – mówi.

Znaczącą rolę biomasy w ciepłownictwie planuje także sam MKiŚ w projekcie aktualizacji Krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu (KPEiK). Zgodnie z ambitnym scenariuszem transformacji udział OZE w ciepłownictwie i chłodnictwie ma wzrosnąć z niecałych 23 proc. w 2022 r. do 35 proc. w 2030 r. i 63 proc. w 2040 r. W 2025 r. aż 80 proc. OZE ma pochodzić z biomasy stałej (o 13 pkt proc. mniej niż w 2020 r.), w 2030 r. – 64 proc., a w 2040 r. – 40 proc.

To nie jest zakaz spalania

W umowie koalicyjnej znalazła się zapowiedź: „wprowadzimy zakaz spalania drewna w energetyce zawodowej”. Ale nawet najwęższa definicja drewna energetycznego nie oznacza zakazu spalania surowca, ale jedynie ogranicza możliwość uznania go za OZE. To dlatego w lipcowych uwagach do projektu organizacje przyrodnicze – w tym m.in. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi czy Fundacja WWF Polska – zauważyły, że projekt nie sprzyja realizacji zapowiedzi z umowy koalicyjnej. „Chociaż wdrożenie tego postulatu wymaga kompleksowej nowelizacji prawa i nie może zawierać się w akcie prawnym o randze podstawowej, rozporządzenie w sprawie drewna energetycznego powinno być pierwszym krokiem w kierunku zapowiadanej zmiany” – uważają organizacje. Według nich więcej martwego drewna powinno pozostawać w lesie, aby pomóc zachować różnorodność biologiczną ekosystemów, a za drewno energetycznie nie powinny być uznane np. korzenie.

Wiceminister Dorożała zapowiadał, że rozporządzenie sprawi, że do przemysłu drzewnego trafi dodatkowe 1,5 mln m sześc. surowca. Byłoby to zgodne z regułą kaskadowego wykorzystania drewna, zawartą w unijnych regulacjach, tzw. RED III. Zgodnie z nimi drewno powinno się najpierw powtórnie wykorzystywać, np. do produkcji płyt drewnopochodnych, a dopiero w ostateczności spalać. ©℗