W wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się projekt nowelizacji ustawy o Radzie Ministrów oraz niektórych innych ustaw. Ma on znieść obowiązek uczestnictwa przedstawiciela prezydenta w posiedzeniach rządu dotyczących obronności państwa i bezpieczeństwa oraz posiedzeniach rządowego stałego komitetu lub komitetu, na którym są rozpatrywane kwestie obronności.
Obowiązek ten nałożyła ustawa o obronie ojczyzny z marca 2022 r. Udział otoczenia prezydenta na etapie prac legislacyjnych w kancelarii premiera miał w założeniu zminimalizować ryzyko późniejszego zawetowania projektowanych ustaw. Ponadto prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych miał w ten sposób uzyskać większy wpływ na zmiany dotyczące obronności. Rząd Donalda Tuska chce jednak przywrócić stan prawny sprzed 2022 r. Wcześniej ludzie prezydenta mogli się pojawić na posiedzeniu rządu wyłącznie wtedy, gdy zostali na nie zaproszeni.
Zapowiedź zmian wywołała niepokój ze strony Pałacu Prezydenckiego. – Trudno z perspektywy Kancelarii Prezydenta oceniać taką propozycję pozytywnie. Podstawą obecnego zapisu była wola ścisłej współpracy obu ośrodków władzy wykonawczej w sprawach z zakresu bezpieczeństwa. Kancelaria uznaje obecne uregulowania prawne za optymalne, szczególnie wobec trwającej sytuacji międzynarodowej – mówi DGP szefowa KPRP Małgorzata Paprocka. Krytyki zaproponowanym rozwiązaniom nie szczędzą też politycy Prawa i Sprawiedliwości zasiadający w sejmowej komisji obrony narodowej. Bartosz Kownacki ocenia, że te przepisy są wycelowane wprost w Andrzeja Dudę.
– Być może też wynika to z niewiary w wynik przyszłych wyborów prezydenckich, z czego się bardzo cieszę. Natomiast trzeba pamiętać, że te przepisy nie były formułowane pod konkretnego prezydenta i może się zdarzyć tak, że za rok będzie nim – oby nie – pan Donald Tusk. I wtedy skład Rady Ministrów się zmieni, a przepisy utrudnią mu jako zwierzchnikowi sił zbrojnych współpracę z nowym rządem – komentuje Bartosz Kownacki, były wiceszef MON. Z kolei Piotr Kaleta uważa te przepisy za „głupie” i zastanawia się, po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje. Czy zatem PiS będzie namawiać Dudę do weta? – Gdyby te przepisy rzeczywiście miały tak wyglądać, to myślę, że pana prezydenta do niczego namawiać nie będzie trzeba, bo po prostu głupich projektów się nie podpisuje – odpowiada. Centrum Informacyjne Rządu podkreśla w odpowiedzi na nasze pytania, że rząd ma zapewnioną tzw. autonomię regulaminową i tym właśnie tłumaczy uchylenie spornego art. 22 ust. 1b ustawy o Radzie Ministrów. „Przepis narusza konstytucyjnie chronioną (za sprawą art. 146 ust. 4 pkt 12 Konstytucji RP) autonomię regulaminową Rady Ministrów. Nie zmieni to jednak praktyki, zgodnie z którą przedstawiciele prezydenta byli, są i będą zapraszani do udziału w posiedzeniach rządu, ilekroć będzie to potrzebne. Jednak to zawsze musi być decyzja rządu, która będzie wynikać z przewidzianej w regulaminie możliwości, a nie realizacji «ustawowego obowiązku»” – czytamy w odpowiedzi CIR.
W przypadku rządowego stałego komitetu lub komitetów ds. obronności państwa i bezpieczeństwa KPRM wskazuje, że udział przedstawicieli różnych organów, w tym prezydenta, wynika już ze stosownych przepisów tworzących określony rodzaj komitetu. Nie trzeba więc dodatkowo doprecyzowywać tego w ustawie. Nieoficjalnie zaś słyszymy, że zmiany na razie zostały odłożone na potem z uwagi na powódź. Za projekt nowelizacji odpowiada minister w KPRM Maciej Berek. Dokument ma zostać przyjęty przez rząd jeszcze w tym kwartale. ©℗
Rząd przekonuje, że obecne przepisy naruszają konstytucję