Rząd podniósł prognozę wzrostu gospodarczego, a i tak zadłużenie w przyszłym roku sięgnie niemal 60 proc. PKB.

– Minister finansów miał wczoraj urodziny. I zrobił sobie największy prezent: do północy udało mu się ustalić wszystkie kluczowe dane dotyczące budżetu na rok 2025. Czeka nas jeszcze długa droga do finału, a więc do podpisu prezydenta, ale budżet jest gotowy i to w sytuacji obiektywnie nie najłatwiejszej, jak wojna, która wymusza zmianę struktury wydatków, czy wiele spraw odziedziczonych po poprzednikach – mówił na konferencji po środowym posiedzeniu rządu premier Donald Tusk. Gabinet przyjął wczoraj projekt ustawy na przyszły rok. Teraz zajmie się nim Rada Dialogu Społecznego. Do końca września dokument powinien trafić do Sejmu.

Według ministra Andrzej Domańskiego wzrost gospodarczy powinien przyśpieszyć z 3,1 proc. w tym roku do 3,9 proc. w roku przyszłym. Zarówno w „Wieloletnim planie finansów państwa” z kwietnia br., jak i w założeniach makroekonomicznych do budżetu AD 2025 przyjętych w czerwcu na przyszły rok zakładano wzrost PKB na poziomie 3,7 proc. – Zdecydowaliśmy się na podniesienie prognozy. Jest to wynikiem faktu, iż widzimy, że ruszają kolejne silniki wzrostu, w tym przypadku chodzi o inwestycje – wyjaśniał dziennikarzom Domański. – Oczekujemy wysokiej dynamiki inwestycji zarówno publicznych, jak i sektora prywatnego – dodawał.

Ile może wynieść deficyt budżetowy?

Już wcześniej pojawiły się informacje, że deficyt budżetu może wynieść nawet 300 mld zł. Finalnie okazało się, że ma to być 289 mld zł. Obowiązująca ustawa przewiduje na ten rok dziurę w kasie państwa na poziomie 184 mld zł.

– Zależało nam na tym, by przywrócić budżetowi rolę najważniejszego dokumentu dotyczącego polityki gospodarczej rządu. W projekcie ujęliśmy spłatę zadłużenia Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 oraz Polskiego Funduszu Rozwoju. Ograniczyliśmy przekazywanie skarbowych papierów wartościowych (co było sposobem na omijanie limitów wydatkowych – red.). Po raz pierwszy ujęliśmy plany funduszy zarządzanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego – wyjaśniał minister Domański. Według niego bez uwzględnienia tego typu pozycji deficyt budżetu centralnego byłby planowany na 181 mld zł.

– Faktycznie mamy duży deficyt w ujęciu kasowym, ale wiemy, że 63 mld zł z tego wzrostu to wydatek na spłatę zadłużenia funduszu covidowego i PFR. De facto deficyt rośnie więc o 20 proc., a nie o 60 proc., jakby sugerowały podstawowe liczby. Spłatę długu budżet musi zapisać jako swój wydatek, ale wiemy, że to nie zaabsorbuje dodatkowych środków z gospodarki. Obligacje BGK i PFR zapadną, a inwestorzy kupią obligacje rządowe. To też wyjaśnia, dlaczego pomimo ogromnego deficytu budżetu w ujęciu kasowym w ujęciu memoriałowym, czyli według zasad unijnych on będzie mniejszy – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. W ujęciu unijnym deficyt sektora finansów ma wynieść 5,5 proc. PKB. Według Beneckiego, deficyt budżetu centralnego można szacować na 7,3 proc. PKB.

Wymogi unijne związane z deficytem budżetowym

Według metodologii unijnej dług sektora rządowego i samorządowego ma sięgnąć 59,8 proc. PKB. To o włos od przekroczenia wymogów unijnych, ale 60-proc. konstytucyjny limit zadłużenia odnosi się do innego sposobu wyliczania zobowiązań państwa i do niego jest wciąż daleko.

Wiceminister finansów Hanna Majszczyk powiedziała, że w przyszłym roku potrzeby pożyczkowe netto wyniosą 366,9 mld zł. – One wciąż będą na rekordowym poziomie. Ale znów: faktycznie nie będzie tak źle. My liczymy, że bez zapadających papierów BGK i PFR to będą 304 mld zł wobec 250 mld zł zaplanowanych na rok bieżący. Sfinansowanie tego będzie oczywiście wymagało bardzo dużego zaangażowania. Część będzie zapewne pozyskana przez emisję długu w twardej walucie. Dziś stanowi on ok. 23 proc. łącznego długu, a jeszcze parę lat temu przekraczał 30 proc. – analizuje Rafał Benecki.

Według niego aktywność zagranicznych inwestorów na naszym rynku długu już od dłuższego czasu była ograniczona. To tłumaczy również brak większej reakcji na informacje o wysokim deficycie planowanym na przyszły rok. Według danych serwisu Stooq.pl rentowność 10-letnich obligacji skarbowych wzrosła w środę o niecałe 0,09 pkt proc., do 5,46 proc. Euro zyskało w stosunku do złotego ok. 0,4 proc. Płacono za nie po południu prawie 4,3 zł. Dolar podrożał o 0,9 proc., do 3,86 zł.

Przedstawiciele formacji koalicyjnych na gorąco chwalili kształt projektu przyszłorocznego budżetu. – To budżet, który realizuje postulaty Polski 2050, które są dobre dla obywateli, czyli mrożenie cen energii, wzrost nakładów na budownictwo, sprzyjające obniżeniu cen mieszkań, obniżka składki zdrowotnej, ale też wzrost nakładów na zdrowie i na obronę – mówił nam wczoraj szef klubu Polski 2050 Mirosław Suchoń.

Koalicjanci PO są zadowoleni z tego, co znalazło się w projekcie

Minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek przyznał, że niepokój może wzbudzać blisko 300-miliardowy deficyt. – Nie ma jednak innej możliwości. Jeżeli chce się zachować te wszystkie zobowiązania, to po prostu tak to musi być – przekonywał polityk Lewicy, uspokajając zarazem, iż poziom ten nie stanowi zagrożenia dla finansów publicznych.

Dodał, iż jest zadowolony z tego, co rząd wczoraj przyjął, choć – jak zaznaczył – w trakcie roku budżetowego będzie starał się pozyskać, m.in. z funduszy europejskich, dodatkowe środki na naukę.

Wydatki na obronność i zdrowie

Prezentując projekt budżetu, premier Tusk i minister Domański skupiali się na przede wszystkim na wydatkach na obronność i na zdrowie. W budżecie centralnym i BGK-owskim Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych ma się znaleźć prawie 187 mld zł na wojsko, co będzie odpowiadało 4,7 proc. PKB. To rekordowe nakłady. Wydatki na zdrowie są zaplanowane na prawie 222 mld zł, o ponad 30 mld zł więcej niż w 2024 r. Obniżka składki zdrowotnej? – Środki na jej obniżenie zostały zabezpieczone. Plan minimum to rezygnacja z poboru składki od sprzedaży aktywów trwałych – deklarował Domański. W rządzie będą prowadzone rozmowy w sprawie pójścia dalej. Każdy z koalicjantów ma na to swój własny pomysł.

– W projekcie przewidzieliśmy kontynuację ważnych programów, jak finansowanie in vitro, 8,5 mld zł na „babciowe”, prawie 63 mld zł na program 800 plus. Zabezpieczone są środki na rentę wdowią, 13. i 14. emeryturę oraz waloryzację świadczeń emerytalno-rentowych. Będziemy świadkami rekordowych inwestycji kolejowych, które wzrosną o 35 proc., oraz blisko 18-proc. wzrostu nakładów na infrastrukturę drogową – wyliczał minister Domański.

W sektorze budżetowym podwyżki mają finalnie wynieść 5 proc. O tyle urosną również wynagrodzenia nauczycieli, które podniesiono w tym roku o 30 proc. Szef resortu finansów tłumaczył, że chodzi o to, by po dużym tegorocznym wzroście zadbać o zachowanie realnej wartości płac.

W rządzie dopiero mają odbywać się rozmowy na temat programów mieszkaniowych. Na mieszkalnictwo ma być przeznaczone 4,3 mld zł. Projekt nie przewiduje wprost pieniędzy na „kredyt 0 procent”. ©℗

Współpraca Marta Rawicz