Odwołanie polskiego dowódcy nie ma nic wspólnego ze szpiegostwem na rzecz Rosji. Ale sojusznicy raczej się z niego ucieszą.

Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła postępowanie kontrolne dotyczące poświadczenia bezpieczeństwa osobowego gen. broni Jarosława Gromadzińskiego w związku z pozyskaniem nowych informacji na temat oficera” – to początek oficjalnego komunikatu Ministerstwa Obrony Narodowej, z którego można się dowiedzieć, że generał został odwołany ze stanowiska dowódcy Eurokorpusu.

Czy to jest kluczowa funkcja w wojskowych strukturach międzynarodowych? Zdecydowanie nie. „Eurokorpus to wielonarodowe dowództwo szybkiego reagowania z siedzibą w Strasburgu. Siły wydzielone do wielonarodowego dowództwa mogą być użyte w operacjach pod auspicjami Unii Europejskiej i NATO oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych – w tym misji humanitarnych i ratowniczych czy misji przywracania i utrzymania pokoju” – można przeczytać w oficjalnych dokumentach. Tak naprawdę strukturę tworzy kilkuset oficerów. I choć Polska stała się państwem stowarzyszonym już w 2002 r., to jednym z sześciu krajów ramowych staliśmy się dopiero w 2022 r. Obecnie w Strasburgu służy kilkudziesięciu polskich żołnierzy. Jedynym poważniejszym zaangażowaniem tej struktury była pomoc w dowodzeniu natowską misją ISAF w Afganistanie ponad 10 lat temu. – To jest takie laboratorium, by różne nacje mogły się faktycznie lepiej zrozumieć, by nawzajem zrozumieć swoje potrzeby wojskowe – mówi DGP oficer, który służył w Strasburgu. Pod względem ważności trudno to porównywać do dowództw natowskich, takich jak np. Dowództwo Sił Połączonych NATO w Brunssum, które faktycznie wykonuje olbrzymią pracę planistyczną i będzie używane w czasie wojny. Strasburg to po prostu spokojna placówka, na której można nieźle zarobić.

Kim jest odwołany oficer? Gromadziński otrzymał trzecią gwiazdkę, czyli awans na generała broni w maju ub.r., a pod koniec czerwca objął stanowisko dowódcy Eurokorpusu. W latach 2018–2022 był pierwszym dowódcą tworzonej 18. Dywizji Zmechanizowanej. Doprowadził do certyfikacji jednostki, ale potem został odstawiony na boczny tor i przesunięty na mniej istotne stanowisko zastępcy dowódcy ds. interoperacyjnych w Międzynarodowym zespole ds. pomocy Ukrainie w Wiesbaden. O stanowisko dowódcy Eurokorpusu rywalizował z gen. Piotrem Błazeuszem, który teraz go w Strasburgu zastąpi.

Przed wyjazdem do Strasburga, a wcześniej do Niemiec – musiał być wnikliwie sprawdzany. Dlaczego SKW teraz wszczęła postępowanie kontrolne? – Na pewno nie ma to nic wspólnego z żadnym szpiegostwem – mówi nasze źródło znające kulisy sprawy. Ale szczegóły do tej pory nie zostały ujawnione. Generał Gromadziński na stanowisku w Strasburgu wzbudzał kontrowersje. Jego zachowania czasem nie mieściły się w dyplomatycznych normach. I tak np. podczas spotkania z europarlamentarzystami oficer miał stwierdzić, że nie szanuje ludzi w garniturach i pod krawatami, bo on jest prawdziwym żołnierzem. Z kolei podczas powitania przez przedstawicieli Eurokorpusu delegacji z innej instytucji wojskowej wyprosił przedstawicieli innego państwa ramowego – Luksemburga, ponieważ był niższej rangi niż generał. O tym, że Gromadziński nie przestrzega dyplomatycznych norm, było informowane już poprzednie kierownictwo resortu obrony. Jednak to wydaje się zbyt błahą kwestią, by odwoływać go za pośrednictwem SKW. – Można też na to spojrzeć inaczej. Że pojechał tam poligonowy generał, który zaczął wymagać i nagle przestały to być w Strasburgu wczasy, a to się wielu nie spodobało – mówi osoba z resortu obrony. – Nasi sojusznicy się z takiego obrotu sprawy ucieszyli i jeszcze dołożyli swoje trzy grosze – komentuje z kolei jeden z posłów komisji ds. służb specjalnych.

Co na to sam zainteresowany? „Pełniąc służbę na stanowiskach sztabowych i dowódczych, w kraju oraz za granicą, jak również współpracując z sojusznikami z NATO zawsze godnie reprezentowałem mundur żołnierza polskiego. Chciałbym zapewnić, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Wierzę, że wszczęta przez SKW procedura kontrolna zakończy się dla mnie pozytywnie” – napisał w swoim oświadczeniu gen. Jarosław Gromadziński.

Warto przypomnieć, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego ma już pewną tradycję dotyczącą kontrowersyjnych postępowań kontrolnych wobec generałów. I tak w 2017 r. SKW wszczęła postępowanie sprawdzające wobec gen. Jarosława Kraszewskiego, który wówczas był dyrektorem Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. To właśnie w kontekście tej sprawy prezydent Andrzej Duda mówił o „ubeckich metodach” ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Postępowanie zakończono, gdy ten drugi odszedł ze stanowiska. Trudno pozbyć się wrażenia, że SKW działała wówczas na polityczne zamówienie. Wcześniej kontrowersje wywołały także działania służby wobec gen. Waldemara Skrzypczaka w czasie, gdy był wiceministrem obrony. W obu tych przypadkach nikt nie został skazany. ©℗