W pierwszych miesiącach tego roku nastąpiło wyraźne pogorszenie się statystyk, które systematycznie poprawiały się w ostatnich latach.

W styczniu i lutym 2024 r. na drogach odnotowano 2669 wypadków. To wzrost o ok. 7 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2023 r. W tych zdarzeniach 3075 osób zostało rannych (wzrost o 8 proc.), a 253 zabitych (wzrost o 2,5 proc.) Jednocześnie w dwóch pierwszych miesiącach aż o 23 proc. wrosła liczba kolizji drogowych. To dane, które przekazała Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Według ekspertów może być kilka przyczyn pogorszenia się statystyk. – Po pierwsze, nie było zimy. Jak nie ma mrozu i śniegu, ludzie jeżdżą szybciej i dochodzi wówczas do większej liczby wypadków – mówi Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu brd24.pl. Przyznaje, że na kierowców przestał działać straszak, jakim było podwyższenie ponad dwa lata temu mandatów. – Wyższe kary mogły początkowo utemperować zachowania kierowców. Zorientowali się jednak, że na drogach nadal jest bardzo mało kontroli policji i mogą znowu jeździć bardziej brawurowo. Negatywny efekt mogło też przynieść poluzowanie polityki dotyczącej punktów karnych. Kierujący już uświadomili sobie, że nie kasują się one po dwóch latach, tylko po roku, i że co sześć miesięcy można je odkupić na kursie. To na pewno spowodowało, że ludzie jeżdżą mniej ostrożnie – mówi Zboralski.

Eksperci zwracają uwagę, że mimo poprawy stanu bezpieczeństwa na drogach w ostatnich latach rządzący mają jeszcze dużo do zrobienia w tej kwestii. Anna Zielińska z Instytutu Transportu Samochodowego uważa, że trzeba m.in. bardziej zadbać o pieszych. – Są oni bardziej narażeni na śmierć na drodze niż inni uczestnicy ruchu. W Unii Europejskiej stanowią ok. 18 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. W Polsce zjawisko to ma wyjątkowo niepokojące rozmiary, gdyż piesi od lat stanowią ok. 24 proc. ogółu zabitych i ponad 23 proc. wszystkich ciężko rannych. Wśród ofiar śmiertelnych wypadków drogowych zarówno w Polsce, jak i w UE liczną grupę stanowią osoby starsze, w wieku 65 lat i więcej. To 25 proc. ofiar śmiertelnych i 19 proc. ciężko rannych – mówi Anna Zielińska. Podkreśla, że jest to szczególnie niepokojące w kontekście starzenia się polskiego społeczeństwa.

Według niej kolejną grupą, o którą należy się zatroszczyć szczególnie, są rowerzyści. Stanowią oni ok. 2 proc. ogółu uczestników ruchu drogowego i z każdym rokiem ich liczba rośnie. Jednocześnie cykliści stanowią aż 8 proc. ofiar śmiertelnych i 14 proc. ciężko rannych.

Nowym problemem, ale o zasięgu globalnym, z którym musimy się mierzyć, jest nieuwaga i jej konsekwencje spowodowane korzystaniem z telefonów komórkowych, zarówno podczas prowadzenia pojazdów, jak i w przypadku pieszych – twierdzi Anna Zielińska. Przyznaje, że największą plagą polskich dróg wciąż jest nadmierna prędkość. Policja twierdzi, że to najczęstsza przyczyna wypadków śmiertelnych. – Kierowcy lekceważący limity stwarzają zagrożenie dla siebie i innych. Rozwiązaniem problemu mogą być: wzmożenie kontroli, kampanie edukacyjne i budowa bezpiecznej infrastruktury – mówi Anna Zielińska.

Sposoby na poprawę bezpieczeństwa

Łukasz Zboralski mówi, że powoli kończą się sposoby poprawy bezpieczeństwa, które można wprowadzić w sposób łatwy i szybki. – Mamy już relatywnie wysokie kary, ale jednocześnie dziurawy nadzór. Trzeba go zautomatyzować. Nowi szefowie Inspekcji Transportu Drogowego powinni jak najszybciej rozbudować system fotoradarów. Na razie jest 600 urządzeń, a powinno być kilka tysięcy – mówi Zboralski. Dodaje, że trzeba wreszcie tak zmienić prawo, by złapani przez fotoradary na przekroczeniu prędkości byli karani w trybie wykroczeniowym. Właściciel sfotografowanego pojazdu powinien mieć kilka dni na ewentualne wskazanie kierującego. Jeśli tego nie zrobi, powinien otrzymać mandat. Obecnie aż 40 proc. kierowców przyłapanych na przekroczeniu prędkości unika kary.

Łukasz Zboralski przyznaje, że inne konieczne do wdrożenia rozwiązania będą trudniejsze, a na ich efekty trzeba by długo czekać. To np. gruntowna zmiana systemu szkolenia i egzaminowania kierowców. – Dotąd nie zdefiniowano, co mają umieć. Trzeba wreszcie zacząć wychowywać bardziej świadomych kierowców – twierdzi Zboralski. Przyznaje też, że trzeba większy nacisk kłaść na przebudowę dróg. Chodzi o takie rozwiązania infrastrukturalne, które wymuszą wolniejszą i bezpieczniejszą jazdę. Naukowcy przekonują, że np. na węższych ulicach kierowcy jeżdżą wolniej i skutki zdarzeń drogowych są mniej groźne.

Na Kongresie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, który w zeszłym tygodniu odbył się w Krakowie, padło wiele uwag w sprawie zmiany obowiązujących w Polsce limitów prędkości. Proponowano m.in. ujednolicenie dopuszczalnej szybkości na autostradach i drogach ekspresowych. Coraz więcej specjalistów uważa, że na tych pierwszych trasach maksymalną prędkością powinno być 120 km/h. Inni z kolei, wzorem części państw europejskich, chcieliby obniżyć limit na zwykłych drogach poza terenem zabudowanym do 80 km/h. Wiele jest jednak głosów, że nie tyle limity są problemem, ile ich przekraczanie bez żadnych konsekwencji dla kierowców. ©℗

ikona lupy />
Ofiary wypadków na polskich drogach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe