Komisja śledcza ds. Pegasusa, przed którą stanął dziś Jarosław Kaczyński, rozpoczęła się od zamieszania związanego ze złożeniem przez świadka niekompletnego przyrzeczenia. Komisja przegłosowała w związku z tym wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie o ukaranie świadka.

Komisja rozpoczęła się od dużego zamieszania, po tym jak prezes PiS złożył niekompletne przyrzeczenie. Oświadczył, że będzie mówił szczerą prawdę, jednak nie wypowiedział dalszej części formuły: „niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome". Uzasadnił to brakiem zgody premiera na zwolnienie go od obowiązku zachowania tajemnicy. Powołał się na art. 11e ustawy o sejmowej komisji śledczej.

Mariusz Gosek (PiS) złożył wniosek o wykluczenie z posiedzenia komisji śledczej ds. Pegasusa wiceszefa komisji Tomasza Treli (Lewica) i Witolda Zembaczyńskiego (KO), argumentując to niedopuszczalnymi - jego zdaniem - wpisami obu posłów nt. Kaczyńskiego. Do wniosku o wykluczenie Zembaczyńskiego przyłączył się prezes PiS. Wnioski zostały odrzucone.

Witold Zembaczyński i Marcin Bosacki (KO) zgłosili z kolei wnioski o wystąpienie do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o zastosowanie wobec świadka kary porządkowej za złożenie niekompletnego przyrzeczenia. Wniosek został przyjęty glosami 6 za, 4 przeciw.