– Wykorzystano publiczne pieniądze do zakupu nielegalnego oprogramowania, żeby zbierać haki na ludzi. Na oponentów, koleżanki i kolegów, na prokuratorów, sędziów i dziennikarzy. To pokazuje, jak zgniły był aparat Prawa i Sprawiedliwości oraz do jakich metod posuwała się partia dla utrzymania władzy – mówi poseł Tomasz Trela, wiceprzewodniczący Komisji Śledczej ds. wykorzystania oprogramowania Pegasus.

W piątek, 15 marca 2024 r. rozpoczynają się przed Komisją Śledczą ds. Pegasusa przesłuchania świadków. Jednym z pierwszych przesłuchiwanych będzie poseł Jarosław Kaczyński. Czego spodziewa się Pan Poseł usłyszeć od prezesa Prawa i Sprawiedliwości?

Spodziewam się, iż pan poseł Jarosław Kaczyński przyjdzie i będzie mówił prawdę i tylko prawdę. Liczę na to, że po pierwsze będzie chciał mówić, a po drugie będzie chciał współpracować z komisją.

Jaką taktykę przyjmie Pan Poseł podczas przesłuchania posła Jarosława Kaczyńskiego?

Zadając pytania, chciałbym poruszyć kilka wątków. Interesuje mnie przede wszystkim to, gdzie i u kogo zrodził się pomysł związany z zakupem oprogramowania Pegasus? Kto wpadł na pomysł, żeby akurat z funduszu sprawiedliwości sfinansować ten zakup? Kto decydował o tym, że konkretne osoby będą podsłuchiwane? Co się działo z zebranymi podczas inwigilacji informacjami? Kto je dostarczał do ówczesnej telewizji rządowej? Pytań, które chciałbym zadać i wątków, jakie chciałbym poruszyć, jest bardzo dużo.

ikona lupy />
Tomasz Trela, Nowa Lewica, w latach 2014-2019 zastępca prezydent Łodzi, poseł na Sejm IX i X kadencji, w styczniu 2024 r. powołany na wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Śledczej ds. wykorzystania oprogramowania Pegasus. / X.com
Ze strony członków PiS pojawiają się głosy, że przesłuchanie prezesa Kaczyńskiego jest niepotrzebne. Jak Pan Poseł odniesie się do tego?

Rzeczywiście, narracja PiS jest taka, że nie wiadomo po co prezes jest wzywany. Warto więc w odpowiedzi na te wątpliwości przypomnieć, że jednak Jarosław Kaczyński, który jest posłem i prezesem partii PiS, w okresie objętym śledztwem komisji był również wiceprezesem Rady Ministrów i przewodniczącym Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych, a więc odpowiadał za bezpieczeństwo. A my mówimy o cyberatakach, które są naruszeniem tego bezpieczeństwa. Więc pytanie, co pan prezes Kaczyński, jako wiceprezes rady ministrów odpowiedzialny za komitet bezpieczeństwa w tej sprawie zrobił? Jakie działania i decyzje podjął? Z kim i o czym rozmawiał? Czy wezwał pana Kamińskiego, pana Błaszczaka, pana Wąsika do wyjaśnień w tej sprawie? Czy była na ten temat notatka? Czy i kiedy było to poruszane na posiedzeniu Rady Ministrów? Jakie były z tego wnioski? To są dla mnie rzeczy kluczowe. Jeżeli nawet pan Kaczyński nie będzie tego pamiętał, to przecież my i tak do tych dokumentów dotrzemy. Jeśli natomiast pan Kaczyński powie, że się tym nie zajmował, to przepraszam bardzo, ale skoro był wicepremierem polskiego rządu, szefem partii, a tu wybucha afera międzynarodowa, gdzie ludzie są inwigilowani, to co w tej sprawie robił i czym się zajmował? To wcale nie jest takie proste, że pan Kaczyński od tego ucieknie, powołując się na niepamięć, czy niewiedzę. Jeżeli ktoś pełni taką funkcję publiczną i nie interesował się bezpieczeństwem Polek i Polaków, to znaczy, że nie dopełnił swoich obowiązków, a jeśli chciał wiedzieć wszystko o wszystkich, to jest bardzo niebezpieczne pragnienie.

Prezes Kaczyński słynie ze swego rodzaju technologicznej indolencji. Czy może posłużyć się taką argumentacją i czy będzie ona wiarygodna dla Komisji Śledczej ds. Pegasusa?

Nie przyjmuję takiej argumentacji. Nie interesuje mnie, czy pan Kaczyński posługuje się Nokią 6310, czy iPhonem, czy ma kartę bankomatową, czy jej nie ma, czy ma maila, czy też nie. Oczywiście, może się nie posługiwać biegle smartfonem, czy nawet e-mailem, ale nie można mówić, że jestem tak oderwany od rzeczywistości, że nie wie, na czym polega podsłuchiwanie ludzi. W takie bajki to ja nie uwierzę. Dla mnie sytuacja jest jasna, jeżeli ktoś pełni funkcje publiczne, jest szefem partii, politykiem z wieloletnim dorobkiem, to nie może zasłaniać się tym, że są nowe technologie, o których nie wie, czy nie słyszał.

Czy ta afera i działania Komisji Śledczej ds. Pegasusa mogą stać się gwoździem do politycznej trumny Prawa i Sprawiedliwości?

Wykorzystano publiczne pieniądze do zakupu nielegalnego oprogramowania, żeby zbierać haki na ludzi. Na oponentów, koleżanki i kolegów, na prokuratorów, sędziów i dziennikarzy. To pokazuje, jak zgniły był aparat Prawa i Sprawiedliwości oraz do jakich metod posuwała się partia dla utrzymania władzy. W mojej ocenie to może wręcz zmieść partię PiS z politycznej planszy.

Czy polskie społeczeństwo ma świadomość rangi tej sprawy i działań Komisji Śledczej ds. Pegasusa?

Społeczeństwo polskie nie ma jeszcze pełnej świadomości rangi sprawy, którą zajmuje się Komisja Śledcza ds. Pegasusa. Obywatel chce się czuć bezpiecznie, mieć poczucie, że jego państwo dba o to, aby nie było wojen, ataków terrorystycznych i żeby nic mu nie zagrażało. Tymczasem okazuje się, że to nie terrorysta zagraża obywatelowi, ale władza jego państwa. Państwo jest od tego, żeby chronić swojego obywatela, a nie go podsłuchiwać. Nie po to budowaliśmy demokrację, nie po to staliśmy się demokratycznym państwem prawa, żeby ten czy inny Wąski tak się zachowywali. Oczywiście można kogoś sprawdzać, czy weryfikować pod warunkiem, że są ku temu podstawy i podejrzenia. Po co był sprawdzany prokurator, sędzia, poseł, jeśli wobec tych ludzi nie toczyło się żadne postępowanie? Tak nie działa państwo prawa. Obywatel musi mieć poczucie, że po pracach komisji i prokuratury przywrócona zostanie praworządność i elementarna przyzwoitość. Proszę zauważyć, że afera kopertowa czy wizowa to afery rozgrywające się na szczytach władzy. W przypadku afery Pegasusa mamy do czynienia z sytuacją, która może dotyczyć każdego obywatela i to jest bardzo niebezpieczne.

Dziękuję za rozmowę.
Beata Anna Święcicka