- Nowe kierownictwo ministerstwa nie jest od wymierzania sprawiedliwości, tylko od wskazania dowodów i dostarczania ich odpowiednim służbom - mówi Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska, posłanka, wiceprzewodnicząca Polski 2050.
Z bardzo wypełnionego kalendarza ministerstwa. Chcieliśmy ten temat najpierw omówić z dziennikarzami na śniadaniu prasowym. Mamy też plan na dalsze szerokie konsultacje tego dokumentu. To są ważne kwestie z punktu widzenia przyszłości naszego kraju. Nie chcemy, żeby KPEiK stał się kolejnym przedmiotem rozgrywki politycznej i był wykorzystywany przez populistów do straszenia ludzi. Ten plan to szansa na lepszy rozwój Polski.
Przypomnę, że do Komisji plan powinien był trafić w połowie ub.r. Groziły nam kary za niedostarczenie dokumentów, w związku z czym działaliśmy pod ogromną presją czasu. To wstępna wersja „scenariusza bazowego”, który zakłada, że kontynuujemy obecny rozwój, nie pojawiają się nowe obowiązki czy regulacje. Teraz będziemy przeprowadzać konsultacje o tym, jakie działania możemy podjąć, żeby ten proces przyspieszyć. Na tej podstawie będziemy tworzyć wersję – scenariusz aktywnych działań. Powinna ona powstać do połowy roku.
Na dziś mamy roczne opóźnienie tej inwestycji, co wynika chociażby z późniejszego podjęcia decyzji lokalizacyjnej i środowiskowej. Na ten moment nie mamy zidentyfikowanych żadnych większych opóźnień, jednak dopiero w połowie roku dowiemy się tego, czy przyjęty przez naszych poprzedników harmonogram jest realny – wtedy zostanie zaktualizowany plan polskiej energetyki jądrowej.
Nasz przyszły miks energetyczny zamierzamy oprzeć w dużej mierze na OZE. W energii słonecznej postawimy zarówno na wielkoskalowe instalacje, jak i rozwój energetyki prosumenckiej. Chcemy poprawić system rozliczenia prosumentów oraz bardziej otworzyć sieci energetyczne dla indywidualnych instalacji. Ważnym kierunkiem będzie też rozwój spółdzielni energetycznych. Drugą nogą ma być energetyka wiatrowa – zarówno ta na Bałtyku, jak i na lądzie. Poprawimy prawo i regulacje, które wdrożą zasadę 500 m. Uzupełnieniem OZE będzie realizacja programu jądrowego.
W II kw. tego roku ustawa powinna ujrzeć światło dzienne i zostać poddana konsultacjom.
500 m zawsze było założeniem koalicji rządzącej dla dużych instalacji wiatrowych.
Populiści i ludzie, którzy źle życzą Polsce, zawsze znajdą powód do atakowania osób, które chcą wprowadzić zmiany. Nie mam wątpliwości, że wypracowany przez ostatnie lata konsensus społeczny w tej sprawie znajdzie poparcie u obywateli.
Jednym z elementów, które będziemy chcieli wzmocnić, jest udział społeczny w powstających projektach inwestycyjnych w energetyce wiatrowej. Przepisy, które zostały w tym zakresie przyjęte przez Sejm, pozostały fasadowe i nigdy nie zostały w praktyce wprowadzone. Będziemy chcieli je urzeczywistnić.
Dzisiaj jest to 10 proc. mocy, na którą mogą się zapisać mieszkańcy. Tę zasadę trzeba wprowadzić w życie.
Pracujemy nad tym. Ustawa o OZE te mechanizmy poprawi.
Tak, zakładamy, że nowa ustawa przyspieszy proces inwestycyjny. Departament odnawialnych źródeł energii pracuje obecnie też nad szczegółowymi rozwiązaniami.
To tylko świadczy o tym, że Mateusz Morawiecki nigdy nie przeczytał ustawy złożonej przez posłów w grudniu ub.r. Nowe zapisy miały chronić obywateli przed ściąganiem złomu do Polski.
Eliminując najgłośniejsze instalacje starego typu.
Oczywiście – wszystkie te dokumenty zostały przeze mnie przeanalizowane, następnie przez departamenty prawny oraz energii jądrowej. Poprosiliśmy też o aktualizację stanowiska nowe kierownictwo służb specjalnych. Na podstawie tych działań zostały wydane nowe rekomendacje, które trafiły do odpowiednich miejsc.
Jednym z nich jest Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Dokumenty są tajne, więc nie mogę przedstawić szczegółów. Ścieżek rozwiązań problemu, którym jest niespójność stanowisk służb z wydaną rekomendacją, jest przynajmniej kilka. Teraz stoimy przed wyborem, który sposób rozwiązania problemu wybrać.
Tak, uważam, że takie rozwiązania będą miały do odegrania rolę we wsparciu dużych reaktorów jądrowych w naszym kraju. Oczywiście czekamy na rozwój tej technologii, jej komercjalizację i możliwości zastosowania w praktyce.
W większości przypadków chcemy zadbać o to, żeby nowe przepisy przynajmniej znalazły się w wykazie prac rządowych. Pisanie i wprowadzanie ustaw w życie trwa od kilku do kilkunastu miesięcy, jeżeli mówimy o rzetelnym stanowieniu prawa z udziałem społeczeństwa. My chcemy te standardy zachować. W związku z tym w ciągu pierwszych stu dni pewnie część tych zasad nie wejdzie w życie. Natomiast nad całą listą pracujemy – zarówno jeżeli chodzi o obszar energetyczny, jak i środowiskowy.
W Lasach Państwowych pracuje równolegle wiele zespołów kontrolnych, m. in. trwa duża kontrola Najwyższej Izby Kontroli, która obejmie zarówno gospodarkę finansową, jak i dotyczącą obrotu nieruchomościami Lasów Państwowych. Mamy już na swoim koncie złożone zawiadomienia do prokuratury.
Na 100 dni rządów pokażemy też wiele nieprawidłowości, które miały miejsce w dysponowaniu środkami Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Nowe kierownictwo ministerstwa nie jest od wymierzenia sprawiedliwości, tylko od wskazania dowodów i dostarczania ich odpowiednim służbom. Chcemy skutecznie rozliczać nieprawidłowości zgodnie z prawem – przez organy ścigania, a nie na konferencjach prasowych. Kilka zawiadomień do prokuratury zostało już przekazanych, zapewne będą kolejne.
Postępuje też wymiana kadr – na stanowiskach pojawiają się nowe, kompetentne osoby.
Pracował nad tym zespół, który przygotował nasze rekomendacje w tym zakresie. Obecnie są one analizowane w Ministerstwie Rozwoju i Technologii oraz w Lasach Państwowych.
Jeżeli mamy zmniejszać obszar wycinki lasów, to chcielibyśmy zmniejszyć eksport drewna poza Unię Europejską oraz jego spalanie w energetyce zawodowej.
Chodzi o uniemożliwienie eksportu docelowo wywożonego poza kontynent. Dzisiejszy problem cen drewna to kwestia giełdy i pośredników, którzy nabywają w Polsce drewno nie w celu wykorzystania na potrzeby krajowe, tylko w celach eksportowych.
Jeśli taka decyzja zostałaby podjęta przez pana premiera, to z radością zostałaby przyjęta w tym ministerstwie. Departament wodny bardzo by się tu przydał. Na tym etapie skupiamy się głównie na koordynacji działań służb środowiskowych podległych ministerstwu.
Nie, ponieważ wychodzę z założenia, że dopiero jak nadrobimy zaległości, możemy wnioskować o dodatkową pracę. Jest to ministerstwo chyba z największą liczbą zaległości po poprzednikach, jeśli chodzi o zobowiązania względem prawodawstwa unijnego. Próbujemy z nich wyjść, bo grożą nam za to wysokie kary, więc musimy działać sprawnie.
Zabiegałam o to na etapie kształtowania się rządu, kiedy zaproponowano mi objęcie tego resortu. Dostałam wtedy obietnicę, że departament gospodarki wodnej wróci do Ministerstwa Klimatu. Później nie wracaliśmy do tego tematu.
Uważam, że tak. Wszystko zależy od tego, jakie ewentualne zmiany w rządzie nastąpią po wyborach do europarlamentu lub po zmianie gospodarza w Pałacu Prezydenckim.
Nie było takiego tematu na poziomie liderów koalicji.
Temat mojej rzekomej dymisji był wielokrotnie przedmiotem medialnych spekulacji. Nie śledzę nowych doniesień w tej sprawie. Szymon Hołownia, lider mojej partii Polska 2050, zapewniał mnie, że nigdy taki temat się nie pojawił, więc rozumiem, że są to zaczepki osób, które albo niekoniecznie dobrze życzą temu resortowi, albo czują się rozczarowane, że nie zostały powołane do tej funkcji. ©℗