Nie jest łatwo oddzielić słusznego wyborcę od niesłusznego – choć tak bardzo by się chciało... Roman Dmowski w 1928 r. zaproponował ordynację wyborczą, w której okręgi wyborcze mają różne punkty w zależności od wartości elektoratu. Co do zasady był demokratą, ale starzejąc się, patrzył na bliźnich z rosnącym zniecierpliwieniem, dochodząc do wniosku: „Jest pewnikiem, że im więcej jest głosujących, tym większą przewagę mają ludzie głupi, politycznie ciemni”.

Od razu pojawia się problem z formalnym rozróżnieniem głupich od niegłupich. Dmowski nie widział zalet w cenzusie wykształcenia ani w majątkowym. Znalazł rozwiązanie: „Chociaż nie można znaleźć słusznego wyrazu prawnego dla różnic między jednostkami, to znalezienie go nie jest trudne, gdy chodzi o różnice między częściami państwa”. Przecież da się policzyć dochód płynący z danego okręgu, proporcję osób z wykształceniem prawniczym, liczbę członków stowarzyszeń obywatelskich etc. W czasach Dmowskiego zdecydowanie gorsze wyniki „swojej wytwórczości” miały województwa wschodnie, zwykle pełne mniejszości narodowych, niechętnych niejako naturalnie partiom narodowym Dmowskiego.

W wielu wystąpieniach Lewicy słychać tęsknotę za tym, byśmy mieli demokrację, ale taką właściwą, dobrą, bez prawicy (no i Hołowni). Cóż lepiej mogłoby jej pomóc niż punkty bonusowe dla okręgów wyborczych o większym dorobku cywilizacyjnym? Za ponadstandardową liczbę działaczek z błyskawicą – punkt. Za działaczy miejskich – punkt. Za wysokie wpłaty na Radio Maryja – punkt ujemny. Rachu-ciachu i po strachu, że wróci PiS.

Trochę śmiechu będzie, że pomysł wzięty od Dmowskiego, ale jakoś się go ze Szczypiorskim zmiesza i będzie dobrze. O Andrzeju Szczypiorskim można chyba śmiało powiedzieć, że jest pisarzem tak dzisiaj zapomnianym, jak znanym był na przełomie lat 80. i 90. Jako pisarz sławny, a nawet internowany w stanie wojennym, wziął udział w wyborach 1989 r. i został senatorem Komitetu Obywatelskiego, czyli ówczesnej Solidarności. Jako reprezentant mas pracujących i związkowych zaproponował powołanie Polskiej Partii Inteligencji. Proroczo ujrzał czasy, w których państwo umiarkowanie będzie się przejmowało losem twórców, a wolny rynek będzie się przejmował tylko losami twórców dochodowych.

Jak zapewnić fory inteligencji w wyborach do parlamentu i samorządów? Poprzez egzamin z prawa wyborczego? Zatrudnienie w instytucjach edukacji i kultury? Takie to skomplikowane, a można by inaczej, łatwiej, śladami przywódcy Narodowej Demokracji – władza daje dobrym okręgom plusy dodatnie, a niedobrym plusy ujemne. ©Ⓟ