Odbieramy jeden z dwóch samolotów wczesnego ostrzegania. Kompleksowy system rozpoznania będzie gotowy dopiero za trzy–cztery lata.

W tym tygodniu Polska ma odebrać pierwszy z dwóch samolotów Saab 340 AEW. Wczoraj rozmawiali o tym szwedzki minister obrony Pål Jonson i wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Maszyny pozwolą wykrywać jednostki pływające z odległości ponad 300 km, samoloty z prawie 400 km, a pociski manewrujące z ok. 200 km. Tak oficjalnie informuje Wojsko Polskie.

Kupno dwóch używanych saabów od Szwecji to jeden z kilku elementów budowy kompleksowego systemu rozpoznania Wojska Polskiego, który przez lata był zaniedbywany. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę to się zmieniło. I tak w lipcu ub.r. resort obrony podpisał umowę właśnie na zakup dwóch używanych samolotów wczesnego ostrzegania i dowodzenia Saab 340 AEW. Drugi egzemplarz powinien do nas trafić pod koniec lata. Z naszego punktu widzenia kluczowy był tu krótki czas dostawy. Plusem jest także dosyć niska cena – za dwie sztuki zapłacimy nieco ponad 230 mln zł. – Te samoloty będą szczególnie przydatne do zwalczania pocisków przeciwnika, ponieważ widzą je praktycznie od momentu wystrzelenia – mówi DGP jeden z oficerów znający kulisy tego zakupu.

Także od szwedzkiego Saaba kupujemy dwa okręty rozpoznania radioelektronicznego Delfin, które mają zostać zbudowane w Gdyni w stoczni Remontowa Shipbuilding. W tym przypadku koszt jest znacznie większy, bo wynosi prawie 3 mld zł, ale będą to okręty nowe. Ta umowa została podpisana w listopadzie 2022 r., a dostawy są zaplanowane na 2027 r. Co istotne, o ile samoloty w powietrzu mogą jednorazowo przebywać przez kilka godzin, o tyle okręty będą pozyskiwały dane przez 24 godziny na dobę, podobnie jak radary naziemne.

Wojsko Polskie będzie się rozwijać także w obszarze rozpoznania obrazowego. Nieco ponad rok temu Agencja Uzbrojenia podpisała z Airbusem umowę na „dostawę systemu rozpoznania geoprzestrzennego, w tym zaprojektowanie, produkcję, wyniesienie i dostarczenie na orbitę dwóch satelitów optycznych o bardzo wysokiej rozdzielczości, przeznaczonych do obserwacji Ziemi”. W uproszczeniu chodzi m.in. o możliwość pozyskiwania zdjęć, których rozdzielczość pozwoli np. na pokazywanie sylwetek ludzkich – jeden piksel będzie obrazować powierzchnię o boku 30 cm. Polskie satelity mają zostać wyniesione na wysokość ok. 700 km najpóźniej w 2027 r. Do tej pory będziemy korzystali m.in. ze zdjęć z satelitów konstelacji Pléiades Neo Airbusa. Cena tego zakupu to prawie 3 mld zł.

Zapewne jeszcze droższe będą cztery aerostaty, które mamy pozyskać od USA w ramach programu Barbara. Na początku lutego amerykańska administracja zgodziła się na taką transakcję. Jej maksymalna wartość to ok. 6 mld zł, ale zwyczajowo ta kwota jest niższa niż to, co podaje się w tzw. notyfikacji Kongresu.

Aerostaty to swego rodzaju wiszące balony, która mają być rozlokowane w czterech miejscach w pobliżu naszej wschodniej granicy. Będą one widzieć na odległości setek kilometrów. Choć one same nie latają, to będzie można zmieniać miejsce ich stacjonowania. W przeciwieństwie do samolotów aerostaty, tak jak okręty na wodzie, będą przebywały w powietrzu 24 godziny na dobę, co da nam znacznie lepsze rozpoznanie ruchów w przestrzeni powietrznej. Te urządzenia będą pozwalały na obserwację i identyfikację m.in. bezzałogowych statków powietrznych czy pocisków manewrujących przeciwnika. Amerykanie z podobnych rozwiązań korzystali m.in. podczas wojny w Afganistanie. W tym przypadku umowa jeszcze nie jest podpisana, ale można zakładać, że pierwsze dostawy najpewniej będą miały miejsce w 2026 r.

Powyższa lista zakupów warta ok. 10 mld zł uzupełni to, co już mamy, czyli m.in. natowski system radarów Backbone, których sześć stacji przy dobrych warunkach widzi na odległość kilkuset kilometrów, czy radarów TRS-15M Odra, których zasięg wynosi ponad 200 km. Warto jednak pamiętać, że np. o planach zakupu satelitów w DGP informowaliśmy już 10 lat temu, a umowę podpisaliśmy zaledwie rok temu. Między innymi dlatego Wojsko Polskie dobrym i nowoczesnym systemem rozpoznania będzie dysponować dopiero za trzy–cztery lata. ©℗