Według zeznań byłego szefa MAP to premier Morawiecki odpowiadał za zlecenie spółkom Skarbu Państwa przygotowania wyborów kopertowych w 2020 r.

Na środowym posiedzeniu komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych zeznania złożył Jacek Sasin, były wicepremier i minister aktywów państwowych. Politykowi Prawa i Sprawiedliwości – na wniosek przewodniczącego Dariusza Jońskiego z Koalicji Obywatelskiej – uniemożliwiono wygłoszenie swobodnej wypowiedzi. Szef komisji argumentował, że głównym zadaniem świadków ma być odpowiadanie na pytania, a nie wygłaszanie lub odczytywanie wcześniej przygotowanych oświadczeń.

Decyzję podjął premier

Podczas przesłuchania Sasin był pytany o to, kto wpadł na pomysł przeprowadzenia w 2020 r. wyborów prezydenckich w trybie głosowania korespondencyjnego. – To pytanie jest pytaniem złożonym. Dochodzenie do tego procesu decyzyjnego miało wiele etapów – mówił były wicepremier. Dopytywany, kto jako pierwszy przedstawił taki pomysł, odpowiedział: – Nie usłyszałem tego od posła Adama Bielana, ale posiadłem taką informację, że on taką ideę przedstawił. Sasin podczas przesłuchania odniósł się do drukowania pakietów wyborczych przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych. – Proces ten opierał na decyzji prezesa Rady Ministrów, która nakazała PWPW i Poczcie Polskiej przeprowadzenie przygotowań do wyborów. W związku z tym, że proces legislacyjny ustawy z 6 kwietnia 2020 r. był utrudniony poprzez obstrukcję senacką, przygotowania trzeba było podjąć odpowiednio wcześniej. Kierując się odpowiedzialnością za państwo, premier Mateusz Morawiecki taką decyzję wydał – wskazywał były wiceszef rządu.

Joński dopytywał świadka o powody niepodpisania przez niego umowy z Pocztą Polską w sprawie organizacji wyborów, choć w kwietniu 2020 r. nakazał mu to premier. – Tych powodów było kilka. Podpisanie umowy musi dotyczyć konkretnych działań i kwoty. Te kwestie nie były jednoznacznie ustalone, różniły się od siebie. Inną sprawą był fakt, że na kontach ministerstwa powinny być zabezpieczone środki na realizację takiej umowy. W przeciwnym razie naruszyłoby to dyscyplinę finansów publicznych – wyjaśniał Sasin. – Ja niczego poczcie nie zlecałem, nie miałem takich kompetencji. Decyzja premiera Morawieckiego nie zawierała zlecenia konkretnych działań, mówiła tylko o podjęciu przygotowań, tak aby możliwe było przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie – podkreślał Sasin. Jak mówił, byłby gotów podpisać umowę z Pocztą Polską, gdyby ta zawierała konkretne działania i kwoty, a resort miał zapewnione finansowanie.

Szczegielniak nie pamięta

Przed komisją stanął także Tomasz Szczegielniak, w latach 2019–2020 wiceminister aktywów państwowych. Podczas przesłuchania doszło do sprzeczki między nim a członkami komisji. Powodem było częste korzystanie przez świadka z notatek. – Nie pozwolę więcej na czytanie z kartki. Świadkowie mają mówić to, co pamiętają – mówił Dariusz Joński. Były wiceminister był dopytywany o projekty decyzji w sprawie wydawania poleceń Poczcie Polskiej i PWPW. Według ustaleń Najwyższej Izby Kontroli Szczegielniak miał je wysłać mailem 15 kwietnia 2020 r. do ówczesnego szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. – Nie pamiętam ich w tej chwili, to miało miejsce cztery lata temu. Trudno mi się ustosunkować do treści tego maila – stwierdził świadek. Jak dodał, w ministerstwie nie były przygotowywane „decyzje” ani „projekty decyzji”, tylko „wstępne robocze drafty w ramach współpracy MAP z kancelarią premiera”. Jak tłumaczył, to Sasin ustnie poprosił go, aby ten „zajął się tą sprawą” w związku z zadaniem otrzymanym od szefa rządu.

Świadek nie pamiętał jednak, co i któremu ze swoich podwładnych w tej sprawie zlecił ani jakie ustalenia poczynił z urzędnikami kancelarii premiera. Nie pamiętał również, kto w ministerstwie bezpośrednio odpowiadał za współpracę z nadzorowanymi instytucjami w sprawie organizacji wyborów. Wcześniej Dariusz Joński odniósł się do piątkowych zeznań Artura Sobonia, innego z byłych zastępców Sasina. Świadek na wiele pytań nie odpowiedział, ograniczając się do stwierdzenia, że „wszystko, co miał do powiedzenia, zawarł podczas swobodnej wypowiedzi”.

– Świadek Artur Soboń zdecydował się wzorować na przesłuchaniu Lwa Rywina. Pomysł był ten sam: nie odpowiedzieć na żadne pytanie. Powtórzył za to ponad 120 razy jedną regułkę – komentował Joński. Jak dodał, komisja powtórzy piątkowe przesłuchanie i będzie „wzywać świadka Sobonia tak długo, jak będzie to potrzebne”. ©℗