Sejm wybierze dziś skład komisji ds. inwigilacji. Zapowiada się ostra walka o to, kto w niej zasiądzie.

W środę rano Sejm powołał komisję śledczą ds. czynności operacyjno-rozpoznawczych z użyciem oprogramowania Pegasus. Za głosowało 432 posłów – wszyscy, którzy byli wówczas w sali. Dziś posłowie zdecydują, kto zostanie członkiem komisji. Do obsadzenia jest 11 miejsc.

Pegasus to oprogramowanie wyprodukowane przez izraelską firmę NSO Group Technologies. We wrześniu 2017 r. ówczesny wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zwrócił się do sejmowej komisji finansów publicznych o zmianę w Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, tzw. Funduszu Sprawiedliwości. Chodziło o 25 mln zł na „zapobieganie przestępczości”. Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza”, po przyjęciu przez komisję wniosku do MS zwrócił się szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego z prośbą o przekazanie pieniędzy na działalność operacyjną. Pieniądze miały zostać wydane właśnie na zakup oprogramowania. Pośrednikiem w transakcji została spółka Matic.

Pegasus to potężny program, który – po zainstalowaniu na telefonie osoby obserwowanej – pozwala na dostęp do całej komunikacji, także prowadzonej przez szyfrowane aplikacje. Takiej inwigilacji byli poddani m.in. prokurator Ewa Wrzosek i ówczesny senator KO Krzysztof Brejza. Informacje o stosowaniu systemu w Polsce ujawniła kanadyjska organizacja Citizen Lab.

Komisja ma się zająć wyjaśnieniem m.in. tego, kto wydał decyzję o zakupie oprogramowania od izraelskiej firmy, kto podejmował decyzje dotyczące konkretnych przypadków jego użycia, a także, w jaki sposób materiały pozyskane przy użyciu Pegasusa pojawiały się w TVP. Chodzi m.in. o esemesy z telefonu Krzysztofa Brejzy. Zakres prac komisji ustalono na czas między 16 listopada 2015 r. a 20 listopada 2023 r., czyli cały okres rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Politycy PiS mieli co do tego wątpliwości. Zgłosili do uchwały powołującej komisję poprawkę, która rozszerzała zakres działania komisji aż do roku 2007. Ta poprawka przepadła jednak w głosowaniu. – 52 dziennikarzy było inwigilowanych w tamtym okresie – argumentował w rozmowie z dziennikarzami poseł PiS Michał Wójcik. Dodał też, że w 2012 r. „zakupiono urządzenia, które miały dokładnie takie same możliwości jak Pegasus”. Pytany, dlaczego PiS nie powołał w takim razie własnej komisji śledczej dotyczącej tej sprawy, zanim stracił władzę, Wójcik bronił się, że byłoby to rozbrajanie służb specjalnych.

Wójcik ma teraz trafić do składu komisji. Pozostali kandydaci PiS to Sebastian Kaleta, Janusz Cieszyński oraz Jan Kanthak. Koalicja Obywatelska zgłosi Joannę Kluzik-Rostkowską, Witolda Zembaczyńskiego i Marcina Bosackiego. Lewica chciałaby umieścić w składzie komisji Tomasza Trelę, PL2050 – Pawła Śliza. PSL wystawi do komisji Magdalenę Srokę, a Konfederacja – Przemysława Wiplera. Początkowo w klubie KO słyszeliśmy, że przewodniczącym składu ma być Bosacki, ale w środę finalnie stanęło na tym, że stanowisko obejmie Sroka.

Kandydatury posłów PiS budzą jednak poważne wątpliwości koalicjantów. Zgłosili wobec nich sprzeciw. Jak w rozmowie z DGP argumentuje poseł Zembaczyński, Kaleta i Wójcik byli związani z Ministerstwem Sprawiedliwości. – Nie mogą więc być sędziami we własnej sprawie, skoro zakup Pegasusa był finansowany ze środków Funduszu Sprawiedliwości – przekonuje.

Zastrzeżenia polityków KO budzi też kandydatura Cieszyńskiego. Chodzi o sprawę zakupu respiratorów w czasie pandemii COVID-19, w którą były wiceminister zdrowia był zaangażowany. Zdaniem posłów KO, jeśli działalnością Cieszyńskiego interesowały się służby, nie może się on znaleźć w komisji, która je kontroluje. – W mojej sprawie nie toczy się żadne śledztwo – zastrzega jednak Cieszyński. – Koalicja Obywatelska obawia się, że po drugiej stronie jest osoba, która zna przepisy o stosowaniu kontroli operacyjnej i rozumie technologię – mówi Cieszyński.

Komisja ds. Pegasusa będzie, obok komisji ds. wyborów kopertowych, prawdopodobnie jednym z najgorętszych punktów dyskusji politycznej. Posłowie zapewne będą chcieli wezwać na świadków Jarosława Kaczyńskiego (był wicepremierem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo) oraz Mariusza Kamińskiego (w latach 2015–2023 był ministrem-koordynatorem ds. służb specjalnych).

Ale to nie koniec listy. Dużo ważniejsza może się okazać ta część, która zostanie za zamkniętymi drzwiami – komisja może powołać na świadków również szeregowych funkcjonariuszy. I to oni mogą dostarczyć najważniejszych konkretów dotyczących sposobów działania służb specjalnych w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. ©℗