PiS i nowa koalicja szykują się do rządowej zmiany warty. Po stronie PiS nikt nie ma złudzeń. Pytanie o szanse Mateusza Morawieckiego na uzyskanie wotum zaufania polityk tego ugrupowania kwituje śmiechem. Rano premier wygłosi expose a około godziny 15 ma się odbyć głosowanie w sprawie wotum zaufania dla jego gabinetu. Morawiecki może liczyć na głosy PiS, choć nie w komplecie, bo na głosowaniu ma nie być Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który ma być za granicą. Wesprzeć rząd ma koło Pawła Kukiza. To 193 głosy. Przynajmniej 38 głosów za mało i najmniej w historii, jeśli chodzi o wnioski zaufania dla premiera i jego rządu w pierwszym kroku konstytucyjnym.

Z kolei Donald Tusk, którego jutro po południu na premiera ma wybrać Sejm liczyć może na 248 głosów z partii koalicyjnych. Ale ostateczne głosowanie nad wotum zaufania dla jego rządu ma się odbyć we wtorek. Wszystko wskazuje na to, że do zaprzysiężenia rządu Tuska przez Andrzeja Dudę dojdzie 13 grudnia, co oznaczałoby, że Tusk będzie mógł pojechać na szczyt unijny 14 i 15 grudnia już w roli szefa rządu. Data 13 grudnia nie wydaje się fortunna z uwagi na rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r., ale jak zapewnia Pałac to pierwszy możliwy moment, bo Andrzej Duda wraca 12 grudnia wieczorem z zagranicznej podróży do Szwajcarii.

Czy Morawiecki spotka się z Tuskiem ?

Po tym jak Tusk zostanie zaprzysiężony przez prezydenta zacznie się przejmowanie urzędów przez nowy gabinet. Bardzo możliwe, że nie dojdzie do osobistego spotkania z odchodzącym premierem przy tej okazji. Z otoczenia Morawieckiego słychać, że dotychczasowy premier się do tego wcale nie kwapi. Dla PiS temat spotkania z bezpardonowo krytykowanym liderem KO jest drażliwy. Tymczasem po 1989 r. dochodziło do spotkań odchodzących premierów z następcami. Tak było np. w 2001 r., gdy premier Jerzy Buzek z AWS rozmawiał o przekazaniu władzy w swojej kancelarii z Leszkiem Millerem z SLD jeszcze przed zaprzysiężeniem lewicowego rządu. - Były precedensy, że taki spotkań nie było, np. gdy Jarosław Kaczyński oddawał władzę w 2007 r. także nie doszło do takiego spotkania z Tuskiem- mówi współpracownik premiera.

Ale nie wiadomo, czy lider KO znalazłby czas na takie spotkanie, gdyby nawet po stronie Morawieckiego była wola. - Nawet nie będzie wiadomo, czy premier Tusk znajdzie czas, by pojechać do KPRM, bo nie wiemy, o której będzie zaprzysiężenie a po południu musi być na szczycie w Brukseli-słyszymy ze otoczenia Donalda Tuska.

Natomiast możliwe, że w poszczególnych resortach część obecnych ministrów przywita swoich następców i dojdzie tam do formalnego przekazania urzędów. Na pewno w nowej koalicji nowi ministrowie już się szykują do szybkiego wejścia do urzędów i zaprowadzania własnych porządków. Razem z nimi przyjdą wiceministrowie, dosyć szybko nastąpi także wymiana wojewodów, ale jak wynika z zapowiedzi samego szefa KO także podległych im kuratorów.

Exposé pożegnalne

Zanim dojdzie do przekazania władzy czekają nas dwa dni w Sejmie w trakcie których po raz pierwszy będziemy świadkami dwóch exposé wygłaszanych w ciągu dwóch dni. Czego ma dotyczyć” mowa pożegnalna” Mateusza Morawieckiego? Po stronie PiS cały czas słychać hasła o nowym micie założycielskim partii Jarosława Kaczyńskiego, po ośmiu latach rządów przechodzącej do ław opozycji. - Wykorzystamy expose, by pokazać to, co nas odróżnia od nowej większości. Pokażemy, że wraz z odejściem PiS mogą być odrzucone zdobycze dwóch kadencji rządów PiS. Pokażemy też plan do zrealizowania nie tylko na teraz, ale na przyszłość, definiujący potrzeby państwa i polskiej prawicy - przekonuje współpracownik Mateusza Morawieckiego. Inny polityk PiS uważa, że PiS jest w lepszej sytuacji niż Platforma Obywatelska po przegranych przez nią wyborach w 2015 roku. - Wtedy kolejne wybory, w których PO mogła pokazać, że jest jeszcze w stanie się podnieść z tej porażki, to były wybory samorządowe dopiero w 2018 roku. Z kolei my okazję do sprawdzenia się będziemy mieli już w przyszłym roku, najpierw w wyborach samorządowych, chwilę później w europejskich. To znacznie lepsza pozycja startowa niż Platformy w 2015 roku - przekonuje nasz rozmówca.

Inna sprawa, że górnolotne tłumaczenia PiS, po co przedłużać proces przekazywania władzy, nie do końca były spójne z podejmowanymi w tym czasie działaniami obozu PiS. Widać bowiem, że ten okres wykorzystano przede wszystkim na zabezpieczenie interesów partii i jej działaczy (np. powołanie nowych instytutów, betonowanie sytuacji w KNF czy SN, zatrudnianie działaczy PiS np. w NBP). PiS sypał też piach w tryby nowej większości. Morawiecki nie złożył ponownie projektu ustawy budżetowej (złożona we wrześniu uległa dyskontynuacji), jego partia składała projekty ustaw konkurencyjne wobec projektów nowej większości lub generujące potężne koszty dla i tak mocno napiętych finansów publicznych. W zeszłym tygodniu, na zlecenia premiera Morawieckiego, minister finansów podpisał rozporządzenie, które utrzymuje zerowy VAT na żywność na I kwartał 2024 r. Ma to być element presji politycznej PiS na przyszły rząd Tuska, choć jednocześnie dość kosztowny. - Szacujemy te koszty na jakieś 3 mld zł - mówi nam osoba zbliżona do Platformy Obywatelskiej.

Expose powitalne

Trzeci gabinet Morawieckiego przechodzi do historii, a kolejne godziny upłyną pod znakiem formowania rządu Donalda Tuska. Skład rządu jest już znany. W piątek lider KO spotkał się ze swoimi przyszłymi ministrami w Senacie. Ci na dniach wkroczą do swoich resortów.

Pytanie czym zaskoczy w swoim expose lider KO. Jego dwa dotychczasowe wygłoszone w 2007 r. i w 2011, były kompletnie różne. Pierwsze należało do najdłuższych wystąpień premierów po 1989 r. trwało ponad trzy godziny, potem m. in. na jego podstawie ukuto powiedzenie o polityce ciepłej wody w kranie. Dla odmiany w 2011 Tusk zaskoczył bardzo zwartym i konkretnym wystąpieniem, które zapowiadało szereg konkretnych reform jak np. podwyższenie wieku emerytalnego. - Obecne na pewno będzie megaciekawe - mówi współpracownik szefa KO. Można się spodziewać zarówno wątków dotyczących UE, rozliczenia PiS, co Tusk zapowiadał w kampanii, ale także kwestii praworządność czy realizacji wyborczych zapowiedzi.

Rząd z jednym głosem

Rząd Tuska może liczyć na 248 głosów posłów tworzących go ugrupowań. Ale ile najmniej wystarczy do utworzenia rządu? To wynika z przepisów konstytucji.

Zgodnie z nią rząd poprzedniej kadencji składa dymisję na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji po wyborach. Prezydent wskazuje wówczas kandydata na premiera, który ma 14 dni na przedstawienie składu rządu i jego zaprzysiężenie. Następnie w ciągu 14 dni premier ma wygłosić expose i uzyskać od Sejmu wotum zaufania. Jesteśmy na tym etapie, premierem został wyznaczony Mateusz Morawiecki, któremu właśnie mija termin na uzyskanie wotum zaufania. Zgodnie z konstytucją wotum Sejm udziela bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Co oznacza, że minimalny próg to 131 głosów, jeśli w głosowaniu weźmie udział połowa posłów. Z kolei minimalny próg przy pełnej sali to 231 głosów. W przypadku tego głosowania istotne jest to, że głosy wstrzymujących się posłów działają jak głosy przeciw rządowi. Jeśli to głosowanie nie zakończy się sukcesem, wówczas inicjatywa przechodzi do Sejmu. W ciągu 14 dni to posłowie mają wskazać kandydata na premiera a on ma przedstawić expose, skład rady ministrów i uzyskać wotum zaufania od Sejmu. Większość jest identyczna jak w pierwszym kroku. Jeśli głosowanie zakończy się sukcesem prezydent zaprzysięga nowy rząd. Natomiast jeśli i w tym kroku nie udało się powołać rządu wówczas następuje trzeci krok. Wtedy ponownie to prezydent wskazuje kandydata na premiera i w ciągu 14 dni zaprzysięga jego i przedstawionych przez niego ministrów, po czym nowy premier ma kolejne 14 na wygłoszenie expose i uzyskanie od Sejmu wotum zaufania. Jednak tym razem mowa o większości zwykłej w obecności połowy ustawowej liczby posłów. W tym przypadku głosy wstrzymujących się posłów są neutralne a liczy się, by głosów za było więcej niż przeciw. W takim przypadku najniższa możliwa większość to jeden głos, jeśli wszyscy pozostali posłowie wstrzymają się do głosu a nikt nie zagłosuje przeciw. Oczywiście to trudna do wyobrażenia sytuacja. W jednym do tej pory głosowaniu na podstawie tego przepisu konstytucji Marek Belka uzyskał w czerwcu 20224 r. wotum zaufania stosunkiem głosów 236:216. Wprawdzie w tym kroku próg potrzebnej do uzyskania większości jest niższy niż w poprzednich, ale konsekwencje niepowodzenia poważniejsze, ponieważ wówczas prezydent skraca kadencję Sejmu i zarządza wybory.